Pierwotnie to w sobotę miał zostać rozegrany ostatni akord rywalizacji w narciarstwie alpejskim na igrzyskach Pekin2022. Była to rywalizacja drużynowa, w której po raz pierwszy w historii mieli wziąć udział Polacy. Nasz kraj reprezentowali Maryna Gąsienica-Daniel, Magdalena Łuczak, Michał Jasiczek oraz Paweł Pyjas. Została jednak ona przełożona na niedzielę z powodu złych warunków atmosferycznych.
Biało-Czerwoni mieli jednak ekstremalnie trudne zadanie. Wszystko dlatego, że ich rywalami w 1/8 finału była reprezentacja Norwegii - jedni z kandydatów do medalu. Skandynawowie wystartowali w składzie: Maria Therese Tviberg, Timon Haugan, Thea Louise Stjernesund, Fabian Wilkens Solheim.
Trzeba przyznać, że niebieska trasa była zdecydowanie szybsza od czerwonej. Z wcześniejszych biegów tylko jeden z ośmiu wygrali sportowcy startujący po niebieskiej trasie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Pudzianowski świętował urodziny. Jak? Tego się nie spodziewaliście
Jako pierwsza do boju ruszyła Maryna Gąsienica-Daniel. Nasza reprezentantka rozpoczęła bardzo dobrze i wypracowała sobie sporą przewagę nad rywalką. Tviberg próbowała gonić, ale się wywróciła i nie ukończyła. 1:0 dla Polski.
W drugiej parze Michał Jasiczek walczył z Timonem Hauganem. Norweg zgodnie z przewidywaniami wygrał, a do tego jeszcze jechał po szybszej niebieskiej trasie. Zrobiło się 1:1.
Przeciwniczką Magdaleny Łuczak była Thea Louise Stjernesund. Norweżka jechała wyraźnie szybciej, a Łuczak próbowała gonić. Spotkała ją podobna historia, co Tviberg. Biało-Czerwoni znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji, bo przegrywali 1:2.
Paweł Pyjas pojechał całkiem dobrze. Fabian Wilkens Solheim nie dojechał bowiem do mety, a Polak nie miał z tym większego problemu. Wyrównał na 2:2. W tej sytuacji liczyły się czasy najszybszego mężczyzny i najszybszej kobiety z danego zespołu. Tu wyraźnie zwyciężyli Skandynawowie i to oni pojadą w ćwierćfinale.
Czytaj więcej:
Ostra krytyka szefa MKOl. "Pokłonił się chińskiemu systemowi"
Chwile grozy na igrzyskach. Zawodnik, który wystartował po izolacji, padł jak kłoda na śnieg