Zdarzenie miało miejsce w miniony piątek (26 lipca). Relację dotyczącą jego przebiegu Zofia Noceti-Klepacka przedstawiła w mediach społecznościowych (czytaj tutaj >>>). Oświadczenie w tej sprawie wydało już Muzeum Powstania Warszawskiego (czytaj tutaj >>>).
Klepacka utrzymywała, że została pobita przed muzeum "przez damskich bokserów ochroniarzy".
"(...) szturchano mnie, ubliżano, dostałam dwa razy w głowę, gdzie upadłam i kiedy tak leżałam, podbiegł drugi i użył gazu pieprzowego prosto w oko i twarz (...)" - relacjonowała, dodając, że chciała tylko odebrać "zaproszenia na Uroczystości Powstania Warszawskiego i przejść jak człowiek chodnikiem".
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Przemysław Babiarz zawieszony. "Obie strony powinny sobie podać ręce"
Sportsmenka podzieliła się zdjęciami m.in. swojej twarzy. Pokazała też nogi z widocznymi obrażeniami.
Tymczasem Onet ustalił, że przebieg tego zdarzenia miał być inny, niż ten, który przedstawiła Klepacka. Nieoficjalna wersja brzmi tak, że sportsmenka próbowała przedostać się przez taśmę odgradzającą teren imprezy, pomimo sprzeciwu pracownika ochrony.
- Kobieta taśmę zerwała i uderzyła ochroniarza w głowę, zrzucając mu czapkę - powiedział informator Onetu.
Wówczas do pracownika ochrony miał podbiec znajomy Klepackiej. Rzekomo go kopnął, a także wytrącił z ręki telefon komórkowy, zbijając szybkę urządzenia. Wtedy na pomoc koledze miał ruszyć inny ochroniarz. We dwóch podobno obezwładnili agresywne osoby, używając gazu łzawiącego. Następnie wezwana została policja.
- To ta kobieta i jej znajomi byli agresywni. Ochroniarze rzucili ją na ziemię, reagując na ich ataki - mówi źródło Onetu.
Serwis ustalił, że policja ma dowody na taki przebieg incydentu w postaci nagrania z monitoringu i zeznania naocznego świadka. Żadna ze stron nie złożyła zawiadomienia na komendzie. Sportsmenka pisała w sieci, że "na policję nie chodzi".