Przedostatni górski etap Vuelta a Espana zapowiadany był jako kolejny pojedynek kolarzy z jednej drużyny. Po tym, jak w środę na ostatnich kilometrach wspinaczki pod Alto de l'Angliru Jonas Vingegaard oraz Primoz Roglic postanowili zaatakować jadącego w czerwonej koszulce Seppa Kussa, na kolarzy w żółtych strojach wylała się fala hejtu.
Kuss w peletonie uważany jest za jednego z najlepszych pomocników na świecie i to właśnie dzięki jego pracy Roglic oraz Vingegaard odnosili triumfy w Tour de France, Giro d'Italia oraz Vuelta a Espana. Amerykanin uczestniczył w tym roku w każdym z wielkich tourów w roli pomocnika, ale na 8. etapie Vuelty przejął koszulkę lidera, przez co jego pozycja w zespole wzrosła. Zachowanie Słoweńca oraz Duńczyka wielu ekspertów uznało jako sprzeczne z duchem kolarstwa, jako sportu drużynowego.
Czwartkowy etap padł łupem Remco Evenepoela. Młody Belg nie tylko odniósł trzecie zwycięstwo w tej edycji Vuelty, ale również zapewnił sobie zwycięstwo w klasyfikacji górskiej hiszpańskiej etapówki, czym powetował sobie niepowodzenie w klasyfikacji generalnej. Evenepoel zabrał się w ucieczkę dnia, by 28 kilometrów przed metą zgubić swoich rywali i odnieść zwycięstwo na solo.
W peletonie swoje straty próbowali odrabiać Hiszpanie Juan Ayuso oraz Mikel Landa, ale ich ataki na niewiele się zdały. Wnioski z środowego etapu wyciągnęła ekipa Jumbo-Visma, która w czwartek postanowiła skupić się na tym, aby to jednak Sepp Kuss dojechał do mety na najwyższej pozycji i nie poniósł strat. Czołowa trójka wyścigu dojechała do mety prawie w tym samym czasie. Kilkusekundową stratę poniósł jedynie Jonas Vingegaard.
Wiele wskazuje na to, że Sepp Kuss zostanie zwycięzcą Vuelta a Espana na zasadzie umowy ze swoimi klubowymi kolegami. Wygląda to śmiesznie, chociaż trzeba przyznać, że Amerykanin po prostu zapracował sobie na ten sukces.
Zobacz też:
Nie było widać nic. Tak rywalizowali kolarze w Hiszpanii [WIDEO]
To się nazywa mieć pecha! Niemiec walczył o wygraną i nagle wydarzyło się to
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Tak spędzili miesiąc miodowy