Agata Lang o aferze obyczajowej w polskim kolarstwie: Najważniejsze, że ta sprawa ujrzała światło dzienne

Newspix / Sebastian Borowski / Agata Lang i Czesław Lang podczas mistrzostw Polski, w 2015 roku
Newspix / Sebastian Borowski / Agata Lang i Czesław Lang podczas mistrzostw Polski, w 2015 roku

Członkowie zarządu PZKol, którzy podali się do dymisji podjęli bardzo słuszną i odpowiedzialną decyzję - przyznaje w rozmowie z WP SportoweFakty wiceprezydent Europejskiej Unii Kolarskiej.

W tym artykule dowiesz się o:

Zastraszanie, seks z podopiecznymi, w tym z nieletnimi, a nawet gwałt - afera w polskim kolarstwie, o której po raz pierwszy publicznie w naszym serwisie powiedział były już wiceprezes PZKol, Piotr Kosmala (Afera w polskim kolarstwie. Czy "dochodziło do uprawiania seksu z podopiecznymi?" - czytaj cały wywiad >>), wywołała tsunami, które właśnie przetacza się przez tę dyscyplinę sportu. Bardzo mocna reakcja ministra sportu Witolda Bańki, który wezwał cały zarząd PZKol do natychmiastowej rezygnacji, mocne słowa ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro o tym, że sprawa zostanie potraktowana przez prokuraturę z należytą starannością pozwalają wierzyć, iż seksafera wkrótce będzie miała swój finał na sali sądowej, a polskim kolarstwem będą rządzić osoby, które odetną się od tego, co działo się w przeszłości. 22 grudnia w Pruszkowie ma się odbyć Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Delegatów, które wybierze nowe władze.
Marek Bobakowski, WP SportoweFakty: Jak pani skomentuje to, co dzieje się w polskim kolarstwie od kilku miesięcy?

Agata Lang, wiceprezydent Europejskiej Unii Kolarskiej: Polskie kolarki i polscy kolarze zdobyli łącznie w imprezach rangi mistrzowskiej w różnych kategoriach wiekowych 30 medali oraz odnieśli wiele historycznych sukcesów w wyścigach World Touru. Ruszył także narodowy program Rozwoju Kolarstwa wspierany przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. Polski Związek Kolarski pozyskał wielkie dotacje z Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz nowego sponsora Orlen i partnera 4F.

Nie można również zapominać o wielkich imprezach, które odbyły się w Polsce.

Zgadza się. Nie można zapominać o prestiżowych zawodach międzynarodowych takich jak Puchar Świata na torze w Pruszkowie i nasz narodowy wyścig Tour de Pologne, na którym Rafał Majka zajął drugie miejsce w klasyfikacji generalnej, a na trasie wspierało go ponad 3 miliony kibiców. Kolarstwo cieszy się coraz większą popularnością, jazda na rowerze w 2017 roku jest wybierana jako główna forma rekreacji w Polsce. 32,3 proc. badanych wybiera właśnie rower.

To wszystko prawda. Przy czym od września nie mówimy o niczym innym, a o tarciach w zarządzie PZKol. Na dodatek 25 listopada Piotr Kosmala w rozmowie z naszym serwisem powiedział po raz pierwszy o tym, że dochodziło do molestowania seksualnego grupy zawodniczek. A obecny prezes PZKol chciał tę aferę schować pod dywan.

Najważniejsze, że ta poważna sprawa ujrzała światło dzienne. Winnych trzeba ukarać, a związek musi być transparentny.

Czy dochodziły do pani jakiekolwiek informacje, że w polskim kolarstwie mamy tak bulwersującą aferę?

Nie.

Dlaczego w ogóle udało się temu trenerowi zorganizować - wedle zeznań poszkodowanych - sektę? Dlaczego nikt nigdy wcześniej nie powiedział publicznie "basta"?

Też jestem zdziwiona.

A może błędem jest, że w zarządzie PZKol nie obowiązuje parytet, że nie ma kobiet? Być może zawodniczki przyszłyby z tym problemem o wiele szybciej.

Jeszcze parę lat temu kolarstwo kobiece nie było tak rozwinięte jak dzisiaj. Idziemy ciągle w kierunku rozwoju żeńskiej rywalizacji. Wierzę, że za moim przykładem pójdą wkrótce inne kobiety i będą kandydowały do struktur kolarstwa.

Pełni pani funkcję wiceprezydenta Europejskiej Unii Kolarskiej. Czy otrzymała już pani zapytania, co się dzieje w Polsce? Musi pani tłumaczyć tę sytuację? Jak międzynarodowe struktury to wszystko odbierają?

Jestem w kontakcie z członkami Europejskiej Unii Kolarskiej, jak i z Międzynarodową Unią Kolarską. Obie federacje mają wiedzę, jaka jest sytuacja, śledzą i czekają na oficjalne informacje.

Ośmiu z dziewięciu członków zarządu PZKol posłuchało apelu ministra Bańki i podało się do dymisji. Jak pani ocenia decyzję prezesa Dariusza Banaszka, który nadal trwa na stanowisku.

Członkowie zarządu, którzy poddali się do dymisji podjęli bardzo słuszną i odpowiedzialną decyzję. Pokazali, że zależy im na dobrym wizerunku kolarstwa i szybkim rozwiązaniu problemów. Tak, aby PZKol wyszedł z tego trudnego kryzysu. Jak najszybciej i z jak najmniejszym uszczerbkiem.

Z wielu stron środowiska słyszę, że byłaby pani odpowiednim kandydatem na prezesa PZKol, na te trudne czasy. Czy rozważała pani taką funkcję?

Bardzo dziękuję wszystkim, którzy obdarzyli mnie zaufaniem i popierają moją osobę na stanowisko szefa PZKol-u. Kocham kolarstwo, jest ono moją wielką pasją. Pochodzę z rodziny kolarskiej, dziadek był trzykrotnym zwycięzcą Tour de Pologne i wielkim działaczem, a ojciec to wicemistrz olimpijski z Moskwy, pierwszy zawodowy kolarz z bloku wschodniego, który od 25 lat organizuje nasz narodowy wyścig Tour de Pologne i wprowadził go do UCI World Tour, czyli takiej kolarskiej Ligi Mistrzów. Od dziecka więc wychowałam się w kolarskiej rodzinie, od 10 lat pracuję z tatą przy organizacji wszystkich imprez kolarskich organizowanych przez Lang Team.

No właśnie. Przygotowanie merytoryczne ma więc pani idealne.

Moja praca została zauważona i doceniona przez władze UCI dwa lata temu, kiedy to zostałam poproszona do 12-osobowego Konsylium Kolarskiego (Professional Cycling Council), gdzie zajmujemy się pracą nad reformą światowego kolarstwa, kalendarzem, regulaminami, budżetem i wszystkimi wielkimi projektami World Tour.

W marcu 2017 roku została pani…

Zostałam wybrana na stanowisko wiceprezydenta Europejskiej Unii Kolarskiej. Oprócz pracy związanej z organizacją Mistrzostw Europy zajmujemy się również nowymi projektami rozwoju kolarstwa w Europie.

Mam wrażenie, że ucieka pani od odpowiedzi. Powtórzę: czy Agata Lang stanie w najbliższej przyszłości na czele Polskiego Związku Kolarskiego?

Zawsze będę wspierała polską federację, ale moje obowiązki nie pozwalają mi kandydować na stanowisko prezesa PZKol.

Jak pani oceni fakt, że PZKol nie rozliczył się do 30 listopada z dotacji ministerialnych?

Uważam, że rozliczenie się z dotacji w terminie wyznaczonym przez ministerstwo jest podstawą dobrej administracji związku. Jest to poważne zaniedbanie, które może spowodować zwrot kilkunastu milionów dotacji, a jak wiemy związek już ma bardzo duże kłopoty finansowe.

ZOBACZ WIDEO: Czesław Lang: Musimy rozwiązać zarząd i wybrać nowych ludzi. Naszymi problemami interesują się za granicą

Jakie zadania stoją przed nowym szefem PZKol na najbliższe trzy, cztery miesiące?

Prezes PZKol będzie musiał pracować przede wszystkim teraz nad stabilizacją, dla dobra zawodników, pracowników, sponsorów i kibiców. Gdybym miała przygotować taką "mapę drogową" do wyjścia z kryzysu, to umieściłaby na niej sześć punktów.

Proszę wymienić, może to będzie ściągawka dla przyszłego prezesa.

Przede wszystkim zaczęłabym od nawiązania, na nowo, dobrych relacji z Ministerstwem Spotu i Turystyki. Trzeba też odzyskać zaufanie sponsorów. Po trzecie, trzeba uporządkować sprawy finansowe.

Konta PZKol zajął komornik.

Ten wieloletni dług też trzeba raz na zawsze załatwić. Dalej: współpraca z mediami i ciężka praca nad polepszeniem wizerunku PZKol-u, zapewnienie zawodnikom spokoju w przygotowaniach do wielkich zawodów międzynarodowych, a na koniec, ale to równie ważne, zostawiłam zbudowanie dobrych relacji w całym środowisku kolarskim.



Przeczytaj wywiad: Wacław Skarul: Gdyby wtedy przyszła do mnie jedna z tych dziewczyn, gdyby cokolwiek powiedziała 

Źródło artykułu: