Podczas 18. etapu Giro d'Italia doszło do nieprzyjemnego incydentu, który mógł mieć poważne konsekwencje. Gdy do miejscowości Conegliano wjechali pierwsi trzej kolarze (w ucieczce byli: Damiano Cima, Nico Denz i Mirco Maestri), pewien mężczyzna postanowił zatarasować im drogę.
Człowiek w bluzie z kapturem wrzucił na trasę rower (od którego odpadło przednie koło). Na całe szczęście kolarze zdołali ominąć przeszkodę. Włoskie media zauważają, że gdyby do Conegliano wjechał cały peleton, z pewnością nie udałoby się uniknąć poważnej kraksy.
"Co za kretyn" - irytował się komentujący wyścig we włoskim Eurosporcie były kolarz Riccardo Magrini. Zobacz wybryk mężczyzny podczas przejazdu kolarzy.
"Questo è un deficiente"... Non potremmo essere più d'accordo con @Ricvanmagren...#Giro102 | #EurosportCICLISMO pic.twitter.com/LkQhHfIAqq
— Eurosport IT (@Eurosport_IT) 30 maja 2019
— Sacha Modolo (@SachaModolo) 30 maja 2019
Zobacz także: Jedna z największych afer w historii. Operation "Aderlass". Upuszczali krew, aby oszukiwać rywali!
Jak poinformował serwis trevisotoday.it, sprawcą zamieszania był 44-letni Tunezyjczyk. Krótko po tym, jak wrzucił rower na trasę, został zatrzymany przez policję.
Osiemnasty etap zakończył się zwycięstwem Damiano Cimy, który jako jedyny z trójki uciekinierów odparł atak peletonu. Włoch z grupy Nippo - Vini Fantini jako pierwszy minął linię mety w miejscowości Santa Maria di Sala.
Zobacz także: Giro 2019. Peleton gonił, ale nie dogonił. Damiano Cima z ucieczki wygrał 18. etap. Lider ten sam
ZOBACZ WIDEO Czy Witold Bańka podałby rękę dopingowiczom? "Sportowiec złapany na dopingu to oszust"
Pozwala się na wiele - wreszcie powinni powiedzieć : koniec.