W rywalizacji o mistrzostwo Polski WKS Śląsk Wrocław jest minimalnie bliżej, bo brakuje mu dwóch trumfów do osiemnastego tytułu w historii. Legia Warszawa już jednak niejednokrotnie w tym sezonie pokazała, jak doskonale radzi sobie z trudnymi sytuacjami.
Bez dwóch zdań przed podopiecznymi Wojciecha Kamińskiego arcyważny mecz - we wtorek we własnej hali muszą wygrać. Jeżeli tak się nie stanie, ich sytuacja będzie mało ciekawa.
Legia ma dwa duże problemy. Pierwszym jest Aleksander Dziewa, którego trener stołecznej drużyny nazywa nawet katem jego zespołu. Drugim szybki atak Śląska. I ten element wydaje się być kluczowym.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Justyna Kowalczyk-Tekieli wyglądała zjawiskowo. A to był zwykły spacer
- Jeżeli nie zatrzymamy szybkiego ataku, będzie bardzo ciężko wygrać w tej serii ze Śląskiem - powiedział na konferencji prasowej po meczu numer trzy Kamiński, ale uwagę na ten element zwraca po każdym ze spotkań.
Wracając jednak do starcia numer trzy, to wrocławianie z szybkiego ataku zdobyli w nim aż 18 "oczek". Dla porównania Legia miała ich zaledwie... 2. "W całym finale to już 58:26 dla Śląska w szybkim ataku" - zauważył dziennikarz sport.pl Łukasz Cegliński.
18:2 dla Śląska w punktach z kontry, czyli akcjach, na które Wojciech Kamiński bardzo narzekał po pierwszym meczu. W całym finale to już 58:26 dla Śląska w szybkim ataku. #plkpl
— Łukasz Cegliński (@cegieu) May 22, 2022
Motorem napędowym Śląska jest oczywiście MVP rundy zasadniczej, czyli Travis Trice. - Zawodnicy znają założenia, powtarzamy je od początku, ale nie do końca je realizujemy. Trice natomiast jest na tyle szybki, że czasami bardzo trudno go zatrzymać - przyznał Kamiński.
Lider Śląska nie tylko solidnie punktuje, ale też doskonale szuka i otwiera kolegów. Na to uwagę zwracał już Oliver Vidin, trener Enea Zastalu BC Zielona Góra. Serb mówił wprost, że Trice może zdobywać punkty, ale trzeba mu zabrać coś innego, wskazując właśnie na asysty i kreowanie gry kolegom. Zastalowi się to nie udało, Śląsk wygrał ćwierćfinałową serię z zielonogórzanami 3:2.
- Może rzucić 40 punktów, a możemy wygrać - przekonuje Kamiński. I trudno się z tym nie zgodzić. Trice w finałach zdobyło kolejno 22, 31 i 15 punktów, a Legia wygrała... właśnie to drugie spotkanie.
- Graliśmy nieco lepszą obronę na nim, wtedy on otwierał innych zawodników i na pewno mamy z tym duży problem - wrócił szkoleniowiec do ostatniego spotkania.
Przyznał też, że wszystko tak naprawdę teraz leży w głowach zawodników, bo na trening pięć na pięć nie ma czasu. Wolne pomiędzy meczami poświęca się na odpoczynek, analizę wideo i pokazanie błędów.
Jak to wszystko będzie wyglądało we wtorek, gdy Legia i Śląsk zmierzą się ze sobą po raz czwarty? Początek meczu na hali Bemowo o godz. 20:40. Rywalizacja toczy się do czterech zwycięstw.
Krzysztof Kaczmarczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
Start wybrał nowego trenera... i to na lata!
Heat bez szans. Celtics wyrównali serię!