Te mecze rozwiały wszelkie wątpliwości

Materiały prasowe / Wojciech Figurski / 400mm.pl / A.J. Slaughter
Materiały prasowe / Wojciech Figurski / 400mm.pl / A.J. Slaughter

Mateusz Ponitka i A.J. Slaughter wrócili do reprezentacji Polski. Dwoili się i troili, ale Biało-Czerwoni odpadli z walki o mistrzostwa świata. - Widzimy jaka to jest jakość - przyznał Igor Milicić przed kamerą TVP Sport.

Tych dwóch zawodników w dużym stopniu odmieniło reprezentację Polski. Wzrost jakości gry było widać gołym okiem. Można tylko gdybać, co by było, gdyby Mateusz Ponitka i A.J. Slaughter byli z kadrą na dwóch pierwszych okienkach.

- Mateusza zabrakło w pierwszym okienku z powodu kontuzji, później Zenit nie puścił go na zgrupowanie, a wszystko było dogadane - tłumaczy trener Igor Milicić w rozmowie z TVP Sport.

- A.J. w pierwszym okienku poprosił o odpoczynek, na drugie nie przyjechał, bo urodziło mu się dziecko - dodał. - Widzimy jaka to jest jakość i wszyscy grają przy nich lepiej.

ZOBACZ WIDEO: Pudzianowski pokazał swoje czerwone Porsche. Uśmiejesz się do łez

Obaj byli najlepszymi zawodnikami tak meczu z Izraelem, jak i z Niemcami. Ponitka tradycyjnie robił wszystko, dawał dużą energię po obu stronach parkietu. Slaughter dał spokój na rozegraniu i zapewnił skuteczność (w Bremie zdobył 32 punkty, trafił osiem "trójek").

- Zastanawiam się nad tym mocno. Gdzieś pierwotnie było tak, że nie chciałem w ogóle rozpatrywać gry naturalizowanych zawodników. Natomiast myślę, że to skrzywdziłoby polską koszykówkę - mówił Milicić po ogłoszeniu go selekcjonerem. Występy Slaughtera chyba rozwiały wszystkie wątpliwości, o ile jeszcze takie były.

Polacy w grupie zajęli czwarte, ostatnie miejsce w grupie. Wyprzedzili ich Niemcy, Izrael i Estonia. Efekt jest taki, że zamiast walczyć dalej o mistrzostwa świata, w sierpniu zagramy w prekwalifikacjach do EuroBasketu 2025, bo w hierarchii spadliśmy na samo dno.

Milicić zauważa jednak, że wpływ na wynik miał nie tylko brak Ponitki i Slaughtera. - Było wiele kontuzji, na które nie mogliśmy mieć wpływu i w pierwszym i w drugim okienku. Gdyby jeden z tych kontuzjowanych zawodników był zdrowy na jednym z okienek, mielibyśmy więcej wygranych, bo każdy z tych meczów kończył się na styku - przyznał.

- Sytuacja jest jaka jest. Musimy myśleć mocno do przodu. Te mecze pokazały, że mamy wysoki potencjał i możemy grać z każdym na najważniejszym poziomie - zakończył.

Zobacz także:
Z tym Milicić nie mógł się pogodzić. "Na boisku działy się rzeczy kuriozalne"
Ten klub idzie mocno, kolejne głośne nazwisko!

Źródło artykułu: