Efektowne zakończenie przeciętnego meczu. "Jest nadal dużo miejsca na poprawę"

Materiały prasowe / Kacper Salamon / Jordan Mathews
Materiały prasowe / Kacper Salamon / Jordan Mathews

- Chciałbym podziękować naszym kibicom za cały doping. Normalnie nie lubię takich meczów, bo to jest niedobre dla zdrowia, ale może dla kibiców najlepsze - powiedział trener PGE Spójni Stargard, Sebastian Machowski.

Prowadzony przez niemieckiego szkoleniowca zespół wygrał z Enea Abramczyk Astorią Bydgoszcz 73:72. - Jest nadal dużo miejsca na poprawę. Najważniejsze dla nas, że wygraliśmy. Pierwsza połowa w ogóle mi się nie podobała. W drugiej kwarcie nie graliśmy koszykówki, którą chcemy i możemy grać. W drugiej połowie walczyliśmy, graliśmy razem. Po pierwszej udanej "trójce" znaleźliśmy nasz rytm. Ostatni rzut Jordana był super i dał nam ten wynik - przyznał trener PGE Spójni Stargard.

Bohaterem meczu został Jordan Mathews. W decydującej akcji przy wyniku 71:72 potrzebował 0,5 sekundy żeby równo z syreną trafić na zwycięstwo. - Zaczęliśmy bardzo dobrze. Druga kwarta niestety była ciężka dla nas. W trzeciej znaleźliśmy właściwą agresję. Mieliśmy kilku graczy, dzięki którym mogliśmy odnieść to zwycięstwo - ocenił na konferencji prasowej amerykański strzelec.

Zdobył dziewięć punktów. Miał też siedem zbiórek i pięć asyst, ale to nie był jego wielki mecz. Jak zareagował na początkowe niepowodzenia? - Zdecydowałem się pomóc drużynie w inny sposób poprzez zbiórki i efektywne dzielenie się piłką. Nie myślałem o swoich rzutach. To pomogło później w grze. Miałem szansę żeby wziąć ten rzut. Nie martwiłem się tym, że wcześniej nie trafiałem. Po prostu o tym nie myślałem. Chciałem zagrać w tym momencie to, co najlepiej potrafię i przyczyniłem się do tego rezultatu - podsumował Jordan Mathews.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "będę tęsknić". Kto tak powiedział do Federera?

Kibice PGE Spójni długo fetowali pierwsze zwycięstwo w sezonie. Zdawali sobie jednak sprawę, że szczególnie w ataku nadal jest sporo do poprawy. Jaką koszykówkę w wykonaniu swoich graczy chciałby oglądać trener?

- Musimy grać, jak zespół. Rzuty po pierwszym podaniu to nie jest nasza gra. Musimy walczyć nie tylko w obronie, ale też w ataku. Tego nie zrobiliśmy w drugiej kwarcie. Myślę, że druga połowa wyglądała inaczej. Graliśmy zespołowo. Szukaliśmy naszej przewagi pod koszem. Wynik drugiej połowy to była odpowiedź zespołu. Dokonywaliśmy też innych zmian. Nie każdy zawodnik grał w drugiej połowie. Szukałem i znalazłem piątkę, która na końcu wygrała ten mecz - analizował Sebastian Machowski.

Drugiej minimalnej porażki doznała Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz. - Pierwsza połowa była bardzo udana w naszym wykonaniu. Byliśmy spokojni i dobrze przygotowani. Ograniczaliśmy straty i wydawało się, że kontrolujemy ten mecz. Oczywiście uczulaliśmy zawodników na to, że zostało jeszcze bardzo dużo pracy do zrobienia. W trzeciej kwarcie mieliśmy bardzo duże problemy z naszym atakiem. Nie tworzyliśmy sobie dobrych pozycji. Seryjnie traciliśmy piłki. Zgubiliśmy odpowiedni rytm - powiedział szkoleniowiec gości, Marek Popiołek.

- Nasza obrona stała na solidnym poziomie przez cały mecz. W końcówce znaleźliśmy też sposób na to aby ograniczyć zespół gospodarzy natomiast nie byliśmy tak skuteczni w grze ofensywnej. Musimy pamiętać, że mamy bardzo młodą drużynę. Oni robią duże postępy. Wszyscy mamy jeszcze mało doświadczenia. Myślę, że rośniemy i poprawiamy grę z tygodnia na tydzień. Żałujemy, że nie mamy dwóch zwycięstw, bo było bardzo blisko - dodał trener przyjezdnych.

Czy największy problem jego drużyny to rozgrywanie zaciętych końcówek? - W tym meczu nie. PGE Spójnia prowadziła 67:60 i przejmowała kontrolę nad meczem. Znaleźliśmy receptę żeby wrócić do spotkania. Z samej końcówki jestem bardzo zadowolony. Byliśmy pół sekundy od tego żeby wygrać mecz. Analizujemy, co możemy robić lepiej natomiast w końcówkach trzeba na coś postawić. Chcieliśmy im zabrać jedną akcję, ale otworzyli drugą i byli skuteczni - podsumował Marek Popiołek.

Patryk Neumann, WP SportoweFakty

Zobacz także: Duża wymiana w NBA
Blake Griffin ma nowy klub

Źródło artykułu: