Początek był piorunujący, przewaga osiągnęła dwucyfrowy pułap, ale pomimo tego ekipa Jacka Winnickiego do Dąbrowy Górniczej wróci z pustymi rękoma. Szkoda.
Kapitalnie w mecz wszedł przede wszystkim Trevon Bluiett, który w samej pierwszej kwarcie cztery razy przymierzył z dystansu.
Rekordowo MKS prowadził 35:19, gdy skuteczną akcję przeprowadził Joe Chealey. Jeszcze w trzeciej kwarcie po jego kolejnych punktach przewaga dąbrowian wynosiła 13 "oczek".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: plaża na Florydzie, a tam Polka. Zachwytom nie ma końca
Wtedy jednak gospodarze wrócili do gry serią trzech "trójek" i do końca było już równo. O tym, jak MKS wypuścił triumf z rąk niech świadczy fakt, że cztery minuty przed końcem po akcji 2+ Alonzo Verge'a prowadził 71:70 i... do końca nie zdobył już nawet punktu.
Do końca spotkania dąbrowianie spudłowali pięć rzutów i popełnili trzy straty. Gospodarze byli niewiele lepsi, bo ich wynik stanął na dwie i pół minuty przed końcem.
W ostatniej akcji do dogrywki próbował doprowadzić jeszcze Cheealey, ale jego próba nie doszła celu i MKS zmagania w Alpe Adria Cup rozpoczął od wyjazdowej przegranej. Dąbrowianie w czwartej kwarcie zdobyli zaledwie osiem "oczek".
Bluiett finalnie trafił pięć "trójek" i uzbierał 20 punktów. Zabrakło punktów podkoszowych, a skuteczności nadal nie odzyskał Jarosław Mokros, który tym razem miał 0/6 z gry. I to właśnie w nim drzemią największe rezerwy jeżeli chodzi o grę MKS-u.
Kolejny mecz w AAC dąbrowianie rozegrają 19 października, kiedy to we własnej hali zmierzą się z drużyną KK Furnir.
Unger Steel Gunners Oberwart - MKS Dąbrowa Górnicza 74:71 (14:26, 22:19, 22:18, 16:8)
Punkty dla MKS-u: Trevon Bluiett 20, Alonzo Verge 17, Joe Chealey 16, Kacper Radwański 6, Matthias Tass 6, Martin Krampelj 4, Jarosław Mokros 2, Marcin Piechowicz 0, Patryk Wilk 0.
Zobacz także:
No Trice, no problem? Mistrz Polski ma nowego lidera
Kolejny transfer w polskiej lidze. To znane nazwisko