Drużyna z Brooklynu po przechwycie Bena Simmonsa i kontrze, którą wsadem zakończył Kevin Durant, doprowadziła do remisu (112:112) na 8,8 sekundy przed końcem czwartej kwarty i jak okazało się chwilę później, dogrywki. Tam jednak siłę pokazali Dallas Mavericks.
Goście bardzo szybko wyszli na prowadzenie 123:114 i mieli wynik pod kontrolą, zwyciężając ostatecznie 129:125. Trafiali Tim Hardaway Jr., Maximilian Kleber i Reggie Bullock. Kapitalnie dysponowany był również Luka Doncić.
Gwiazdor Mavericks trafił połowę oddanych rzutów z pola (14/28), uzbierał w sumie 41 punktów, 11 zbiórek i 14 asyst. Doncić został dziesiątym zawodnikiem w historii NBA, któremu na przestrzeni kariery udało się skompletować trzy triple-double, zdobywając równocześnie 40 "oczek".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze
- Jest świetnym zawodnikiem. Gra przeciwko niemu to zawsze przyjemność - mówił na konferencji prasowej o Słoweńcu jeden z liderów Nets, Kyrie Irving.
Drużyna trenera Steve'a Nasha poniosła już czwartą porażkę w swoim piątym meczu kampanii 2022/2023. Koszykarze Nets tym razem opuszczali jednak parkiet z podniesionymi głowami. - Zawsze dobrze widzieć play-offowe zaangażowanie w sezonie zasadniczym. A takie pokazaliśmy tego wieczoru - zaznaczał Irving, autor 39 punktów i siedmiu zbiórek. - Mieliśmy dobre momenty, choć tym razem to nie wystarczyło - dodawał.
Gospodarzom na nic zdało się także 37 "oczek" Kevina Duranta. Teksańczycy trafili 20 na 40 oddanych rzutów za trzy. Świetni byli ich rezerwowi. Kleber, Hardaway Jr., Christian Wood i Josh Green zdobyli wspólnie 54 punkty, trafiając razem 12 na 17 prób zza łuku.
Golden State Warriors bardzo szybko zrehabilitowali się po porażce z Phoenix Suns (105:134). Mistrzowie NBA w czwartek pokonali na własnym parkiecie ambitnych Miami Heat 123:110, odnosząc trzeci sukces w nowym sezonie.
Brylowali liderzy Warriors. Stephen Curry rzucił 33 punkty, miał również siedem zbiórek i dziewięć asyst, a double-double skompletował Andrew Wiggins (18 punktów, 10 zbiórek). Dla Heat 27 "oczek" wywalczył Jimmy Butler, skrzydłowy zapisał przy swoim nazwisku ponadto sześć zebranych piłek, osiem kluczowych podań i aż sześć przechwytów.
Oklahoma City Thunder znów ograli Los Angeles Clippers. Dwa dni temu 108:94, teraz 118:110. Kawhi Leonard przez problemy z kolanem opuścił oba te mecze, ale tym razem do dyspozycji trenera Tyronna Lue był zmagający się wcześniej z chorobą Paul George. 32-latek nie był jednak w pełni sobą.
George zdobył tylko 10 punktów, trafiając 4 na 12 oddanych rzutów z gry. Clippers mieli problem z organizacją gry, popełnili 19 strat. Thunder wykorzystali za to aż 17 na 38 oddanych rzutów z dystansu, a po trzech porażkach z rzędu na otwarcie sezonu, do drugiego triumfu poprowadził ich Shai Gilgeous-Alexander, zdobywca 24 "oczek".
Wyniki:
Brooklyn Nets - Dallas Mavericks 125:129 po dogrywce (23:30, 36:31, 25:29, 28:22, 13:17)
(Irving 39, Durant 37, O'Neale 10, Duke Jr. 10 - Doncić 41, Hardaway Jr. 18, Kleber 15)
Sacramento Kings - Memphis Grizzlies 110:125 (28:32, 28:31, 27:31, 27:31)
(Fox 27, Barnes 20, Murray 18 - Bane 31, Morant 22, Clarke 16)
Oklahoma City Thunder - Los Angeles Clippers 118:110 (34:24, 19:36, 36:27, 29:23)
(Gilgeous-Alexander 24, Dort 21, Pokusevski 15 - Powell 21, Jackson 18, Wall 17)
Golden State Warriors - Miami Heat 123:110 (31:30, 32:29, 29:28, 31:23)
(Curry 33, Thompson 19, Wiggins 18 - Butler 27, Adebayo 26, Strus 14)
Czytaj także: Polak w NBA się rozkręca. Sochan trafił po raz pierwszy za trzy