Goście zaskoczyli, ale mistrz po przerwie opanował nerwy. Śląsk wraca na fotel lidera

PAP / Sebastian Borowski / Na zdjęciu: Łukasz Kolenda
PAP / Sebastian Borowski / Na zdjęciu: Łukasz Kolenda

Z dalekiej podróży wrócił Śląsk w meczu z Astorią. Wrocławianie dali się zaskoczyć i przegrywali w drugiej kwarcie nawet 17-oma punktami. Po zmianie stron mistrzowie Polski opanowali jednak sytuację i ostatecznie pewnie wygrali 101:90.

Hala Orbita w szoku - tak było w pierwszej kwarcie, w której goście rzucili aż 30 punktów! Po osiem "oczek" dla Astorii w tej części zdobyli Benjamin Simons i Mike Smith, a sześć dorzucił Daniel Szymkiewicz. Śląsk w ataku nie prezentował się najgorzej, ale miał olbrzymie problemy w defensywie, która była niezwykle dziurawa.

A jeśli dorzucić do tego pięć strat, to był to właśnie przepis na 30 punktów zdobytych przez rywali. Ale bydgoszczanie ani myśleli się zatrzymywać i 40 "oczek" mieli na swoim koncie już po nieco ponad dwóch minutach następnej kwarty.

To wyraźnie podrażniło podopiecznych trenera Ertugrula Erdogana, którzy podwyższyli obronę, naciskając na rywali wtedy, gdy ci wyprowadzali piłkę z własnej połowy. Do tego doszła też bardzo dobra gra w ataku Jeremiaha Martina, który widząc, że kolegom nie idzie, wziął na siebie ciężar zdobywania punktów. Pomoc zapewnił mu też Vasa Pusica, ale po dwudziestu minutach to goście byli na prowadzeniu - 60:52.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za trening Polaków! "Dziewczyny się za mną uganiają"

Niecałe dwie minuty trzeciej kwarty zajęło jednak gospodarzom zbliżenie się do przeciwników na zaledwie punkt. Na 4,5 minuty przed końcem tej odsłony Martin dwukrotnie trafił z linii i Śląsk odzyskał prowadzenie, do czego gracze Erdogana dążyli od połowy pierwszej kwarty. Astoria pozwoliła wrocławianom totalnie zdominować wydarzenia na parkiecie, a wynik po trzydziestu minutach - na 79:75 - ustaliło trafienie DJ'a Mitchella.

I ostatecznie Astoria posypała się totalnie. Wspomniany skrzydłowy zdominował również pierwsze fragmenty ostatniej ćwiartki i po jego kolejnych punktach spod kosza Śląsk prowadził już różnicą dziecięciu punktów - 88:78 i jasnym stało się, że gościom niebywale trudno będzie wrócić do grania z pierwszej połowy, gdy dyktowali warunki na parkiecie.

Do końca niewiele zmieniło się na parkiecie. Gospodarze, gdy już wrócili na prowadzenie, nie dopuścili do tego, by cokolwiek złego stało im się w samej końcówce. Tempo akcji bardzo dobrze kontrolował Martin, który był ostatecznie głównym ojcem końcowego sukcesu mistrzów Polski.

WKS Śląsk Wrocław - Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 101:90 (18:30, 34:30, 27:15, 22:15)
Śląsk:

Jeremiah Martin 25, Aleksander Dziewa 16, DJ Mitchell 11, Jakub Nizioł 11, Vasa Pusica 10, Daniel Gołębiowski 9, Łukasz Kolenda 6, Szymon Tomczak 5, Jakub Karolak 0, Artsiom Parakhouski 0.

Astoria: Daniel Szymkiewicz 23, Benjamin Simons 18, Myke Henry 16, Mike Smith 15, Nathan Cayo 8, Aleksander Lewandowski 4, Łukasz Frąckiewicz 3, Paulius Petrilevicius 2, Igor Wadowski 1.

#DrużynaMZP+-Pkt
1 WKS Śląsk Wrocław 30 22 8 2540 2344 52
2 King Szczecin 30 22 8 2600 2465 52
3 Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 30 20 10 2584 2426 50
4 Legia Warszawa 30 20 10 2536 2423 50
5 PGE Spójnia Stargard 30 18 12 2510 2462 48
6 Icon Sea Czarni Słupsk 30 17 13 2325 2221 47
7 Anwil Włocławek 30 17 13 2532 2395 47
8 Trefl Sopot 30 17 13 2468 2422 47
9 Enea Stelmet Zastal Zielona Góra 30 16 14 2561 2522 46
10 Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 30 11 19 2464 2581 41
11 Muszynianka Domelo Sokół Łańcut 30 11 19 2292 2398 41
12 MKS Dąbrowa Górnicza 30 11 19 2544 2664 41
13 Polski Cukier Start Lublin 30 11 19 2414 2549 41
14 Tauron GTK Gliwice 30 10 20 2377 2516 40
15 Arriva Polski Cukier Toruń 30 9 21 2457 2618 39
16 Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 30 8 22 2538 2736 38

Czytaj także:
Kolejna wygrana, kolejna "setka". Wicemistrz Polski wrzucił wyższy bieg >>

Źródło artykułu: WP SportoweFakty