"Nie mamy pieniędzy, ale mamy zaje***** atmosferę" - często takiego zwrotu na konferencjach prasowych używa Oliver Vidin, trener Enea Zastalu BC Zielona Góra. Serb nie ukrywa, że klubu - w trakcie trwania rozgrywek - nie było stać na dokonanie większych roszad w składzie. Wszystko z racji problemów finansowych, które trapią zielonogórską ekipę. Zastal - co nie jest tajemnicą - cały czas spłaca długi z przeszłości, co miało realne przełożenie na budżet płacowy w tym sezonie (najmniejszy od lat).
Wprowadzano nawet trzyletni plan naprawczy, który roboczo nazwano "Zastal 2025". Postawiono na młodych, ambitnych graczy, którzy są głodni sukcesów. Najstarszym zawodnikiem jest... 30-letni Sebastian Kowalczyk. Liderem drużyny został Przemysław Żołnierewicz, a dużo wsparcia dają obcokrajowcy: Alen Hadzibegovic czy Bryce Alford.
Ten pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, bo zielonogórzanie (bilans 14:10) grają bardzo fajną koszykówkę (szybką i zespołową - duża w tym zasługa trenera Vidina, który umiejętnie poukładał wszystkie klocki) i na sześć kolejek przed zakończeniem rundy zasadniczej są blisko awansu do fazy play-off. Przed sezonem raczej trudno było szukać ekspertów, którzy stawiali na drużynę trenera Vidina. Większość typowała tę ekipę do miejsc 10-13.
- Mamy zawodników, którzy chcą coś udowodnić. Każdy chce dobrze wypaść i wygrywać. Mamy duży głód zwyciężania. Nie mamy aż tyle talentu, co inne ekipy z czołówki, ale jesteśmy bardzo ambitni i zaangażowani. Play-off? To byłaby duża niespodzianka - uśmiecha się lider Przemysław Żołnierewicz.
ZOBACZ WIDEO: Zaskakujące opinie nt. Roberta Lewandowskiego. Oto co napisali Hiszpanie
Jeśli Zastal faktycznie znajdzie się w pierwszej "ósemce" i zrobi to kosztem drużyny o większym budżecie, będzie można mówić o dużej sensacji. W tym momencie - poza play-off - jest... Anwil Włocławek (12:12). A należy pamiętać, że w walce o fazę play-off są także Grupa Sierleccy Czarni Słupsk (13:11) i PGE Spójnia Stargard (14:10). Pewniakami są: WKS Śląsk Wrocław (18:5), King Szczecin (17:7), BM Stal Ostrów Wielkopolski (16:7), Trefl Sopot (16:7) i Legia Warszawa (15:9).
Zastal ma dobrą pozycję wyjściową, ale nie ma też łatwego terminarza. Co prawda zielonogórzanie zagrają w następnej kolejce z Arką Gdynia (dom), ale później czekają ich starcia ze Stalą i PGE Spójnią (oba w domu). Następnie wyjazd do Łańcuta (tam jeszcze nikt nie wygrał od momentu przyjścia trenera Łukomskiego), mecz u siebie ze Śląskiem i starcie z Legią na wyjeździe.
Anwil, który ma dwa zwycięstwa mniej od Zastalu (lepszy bilans w bezpośrednich meczach), zmierzy się w najbliższej kolejce z nieobliczalnym Startem Lublin (wyjazd). Później dwa mecze u siebie z rywalami z dołu tabeli: Astoria i GTK. Wyjazd do Sopotu, spotkanie z Arką i na koniec hitowe starcie z BM Stalą (oba mecze u siebie). Niewykluczone, że to właśnie ten ostatni mecz będzie decydował o losie włocławian w kontekście awansu do play-off.
Właśnie sprawili sensację. Vidin wychwala Tabaka
Zastal bardzo przybliżył się do fazy play-off w ostatnią niedzielę, gdy sensacyjnie pokonał na wyjeździe Trefla Sopot (90:81), mimo że do tego meczu przystąpił bez... nominalnego środkowego. Aleksandar Zecevic i Alen Hadzibegovic byli wyłączeni z gry, brakowało też rozgrywającego Sebastiana Kowalczyka (wszyscy byli chorzy, siedzieli na ławce). To otworzyło szanse dla innych zawodników - m.in. Michała Pluty (9 pkt), Szymona Wójcika (13 pkt) i Jana Wójcika (7 pkt, 11 zbiórek).
- Wygraliśmy zasłużenie. Od początku meczu narzuciliśmy swój rytm gry i wyglądało to tak, że mamy duże szanse na końcowy triumf. Co prawda nie mieliśmy do dyspozycji trzech doświadczonych zawodników, którzy stanowią o sile naszego zespołu, ale inni gracze stanęli na wysokości zadania. Świetnie wypadł m.in. Jan Wójcik, który dał z siebie wszystko. Miał ostatnio problemy ze zdrowiem, ale już na treningach dawał jasny sygnał, że jest gotowy do gry. Czekał na swoją szansę. Gdy ją teraz dostał, to ją w pełni wykorzystał - podkreśla trener Oliver Vidin.
- Zawsze tak jest, że ten faworyt, gdy widzi problemy kadrowe u rywali, nieco się rozluźnia i nie gra na 100 procent swoich możliwości. Jest takie przekonanie, że mecz sam się wygra, a tak to nie wygląda. Zwłaszcza w polskiej lidze, gdzie stawka jest bardzo wyrównana i każdy może ograć każdego. Nie trafić 14 rzutów wolnych i wygrać mecz? To coś niesamowitego. Dawno czegoś takiego nie widziałem - przyznaje Serb.
Zielonogórzanie już od początku meczu narzucili swój styl grania, na który sopocianie nie zdołali odpowiedzieć. Fenomenalnie dysponowany był Bryce Alford, który w tym spotkaniu zdobył aż 32 punkty, trafiając 7 z 11 rzutów z dystansu! - Ciężko było go zatrzymać - zaznacza Vidin.
Dla Serba było to szczególne zwycięstwo, bo jego vis-a-vis w tym meczu był Żan Tabak, z którym łączą go na co dzień przyjacielskie relacje. Obaj dużo ze sobą rozmawiają na temat koszykówki, poszczególnych drużyn i zawodników. Tabak pytał Vidina m.in. o Garretta Nevelsa, który do Trefla dołączył na początku rozgrywek. Serb go mocno wychwala.
- To wielkie zwycięstwo w Sopocie. Żan Tabak jest zdecydowanie najlepszym trenerem w lidze. Mocno wyprzedza rywali - nie ukrywa Vidin.
Enea Zastal BC ma wszystko w swoich rękach, by zagrać w fazie play-off. Zielonogórzanie nie muszą oglądać się na rywali. Jeśli będą wygrywać, będą w pierwszej "ósemce". To byłaby bardzo duża niespodzianka, a nawet wręcz sensacja!
Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
Ten zespół jest rewelacją ligi. Machowski: Fortson jak prezent!
Kolenda: Erdogan to trener z wysokiej półki. Tymi słowami się kieruje
Żan Tabak. Gra na swoich warunkach [OPINIA]
Takiej umowy z Polsatem jeszcze nie było. Kluby na tym zarobią!