- O sytuacji syna nie chcę rozmawiać. Być może zabiorę głos po zakończeniu sezonu. Na razie nie chcę tego robić. Warto dodać, że jest zdrowy w 100 procentach - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty po czwartym spotkaniu finałów Piotr Karolak.
Wtedy WKS Śląsk Wrocław wygrał z King Szczecin 85:75, odnosząc pierwsze zwycięstwo w tej serii. Jego syn Jakub w tym meczu w ogóle nie pojawił się na parkiecie, trener Ertugrul Erdogan po raz kolejny - z niezrozumiałych przyczyn - na niego nie postawił.
Przed kolejnym spotkaniem pojawiło się światełko w tunelu w kontekście minut dla Karolaka. Śląsk w krótkim odstępie czasu stracił trzech obwodowych zawodników (Kolenda, Bibbs i Pusica), co otworzyło szansę gry dla 29-letniego Polaka. Nikt jednak nie spodziewał się takiej eksplozji z jego strony.
Karolak (rozegrał 275 sekund w poprzednich meczach w finale PLK) wykorzystał swoją szansę i skradł show w piątym meczu finałów. Trafił 6 z 8 rzutów z dystansu, kończąc spotkanie z 22 punktami na koncie. Był nie do zatrzymania. Szczecinianie byli bezradni, nie umieli znaleźć na niego recepty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wzruszające chwile po sukcesie Djokovicia w Paryżu
- Posypała nam się defensywa, nie umieliśmy się odpowiednio "zaopiekować" Karolakiem, który trafiał niesamowite rzuty. Wiedzieliśmy, że on tak umie, byliśmy na to przygotowani, ale nie wyszło nam z realizacją - komentował Arkadiusz Miłoszewski, trener Kinga Szczecin.
"Patrząc na początek drugiej kwarty i postawę Jakuba Karolaka, można było się zastanawiać: dlaczego dopiero teraz?" - czytamy w relacji na oficjalnej stronie klubu z Wrocławia. Bardzo wymowne słowa nt. świetnego występu Polaka.
29-latek udowodnił, że turecki szkoleniowiec we wcześniejszych spotkaniach po prostu pomylił się w ocenie jego przydatności dla zespołu. Fachowcy wyraźnie bowiem podkreślali, że posiadanie takiego strzelca na parkiecie otwiera większe możliwości dla lidera Jeremiaha Martina i ogranicza pewne ruchy w obronie rywali (nie mogą np. odejść od Karolaka, który jest wybornym strzelcem i podwajać Martina czy innego zawodnika).
- Mimo tego, że ostatnio gram trochę mniej lub wcale, to się nie załamałem. Jestem bardzo zadowolony z siebie. Cały czas ciężko trenowałem i starałem się utrzymywać rytm meczowy. Dodatkowe zajęcia z naszymi trenerami trochę mnie podbudowały. Ciężko jest nie grać i patrzeć na to z boku. Byłem cały czas z drużyną i ją dopingowałem, ale teraz cieszę się, że mogłem jej pomóc również na parkiecie - przyznał Karolak.
- Jestem bardzo zadowolony z tego, że przedłużyliśmy tę serię i dałem impuls swojej drużynie w tym meczu. Trochę też jestem zmęczony, nie będę ukrywał. Zostały nam jeszcze dwa spotkania, więc będziemy dawać z siebie wszystko - dodał po chwili.
- W ostatnim czasie Karolak rzadko wychodził na parkiet, czasami nawet wcale. Teraz był niesamowity - powiedział z kolei trener Śląska Ertugrul Erdogan.
Piotr Janczarczyk z serwisu polskikosz.pl zapytał Erdogana na ostatniej konferencji prasowej, czy żałuje, że wcześniej nie dawał szans Karolakowi. Odpowiedź Turka była jednoznaczna.
- Nie. Mieliśmy pełną ławkę i taka była decyzja wszystkich trenerów. Nie jest również możliwe, by cała dwunastka wyszła na parkiet. Moją pracą nie jest uszczęśliwianie zawodników, a wygrywanie meczów. Karolak pokazał niesamowity profesjonalizm. Mimo tego, że nie trafiliśmy sporo rzutów, to pokazaliśmy niezwykłą obronę. Widać było w nas duże zaangażowanie. Niczego nie żałuję i bardzo doceniam to, co dzisiaj zrobił. Jestem bardzo szczęśliwy z jego powodu, bo to między innymi dzięki niemu wygraliśmy to spotkanie - przyznał wprost.
Karolak zdobył 22 punkty, Śląsk wygrał 82:70 i nadal żyje w serii finałowej z Kingiem. Teraz rywalizacja przenosi się do Szczecina. Szóste spotkanie odbędzie się w czwartek o 20:00. Transmisja w Polsacie Sport. Czy to będzie ostatni mecz w tym sezonie? To możliwy wariant, tak samo jak pożegnanie Karolaka (kończy mu się kontrakt) ze Śląskiem. Już teraz kilka klubów pyta o niego w kontekście kolejnego sezonu.
Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
Phil Greene, gwiazda ligi: Mam sporo ofert
Michał Kolenda: To był trudny sezon
Gorąco w polskiej lidze. Spory ruch na rynku
Dawid Słupiński: Anwil ma priorytet