Wiśniewski: Miłoszewski MVP, Erdogan rozczarował

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Erdogan i Miłoszewski
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Erdogan i Miłoszewski

- Spodziewałem się już po pierwszym meczu, zdominowanym przez Kinga, konkretnej odpowiedzi. Przez kolejne spotkania nie widać było nowych rozwiązań. Trener Erdogan - celowo zawężając rotację - zabił największy atut Śląska - mówi Łukasz Wiśniewski.

Sezon Energa Basket Ligi 2022/2023 dobiegł końca. W wielkim finale King Szczecin, wicelider po rundzie zasadniczej, pokonał lidera WKS Śląsk Wrocław 4:2 i po raz pierwszy w historii klubu zdobył mistrzostwo Polski. To wielki sukces ekipy prowadzonej przez Arkadiusza Miłoszewskiego. MVP serii finałowej został uznany Amerykanin Bryce Brown, choć kandydatów było jeszcze co najmniej dwóch.

Łukasz Wiśniewski, były mistrz i reprezentant Polski, nie ukrywa, że statuetkę MVP przyznałby jednak wspomnianemu Miłoszewskiemu, który stworzył kapitalny zespół, idealnie rozdzielając role między poszczególnymi zawodnikami. Nasz rozmówca nie szczędzi z kolei krytycznych opinii na temat postawy tureckiego szkoleniowca Śląska, Ertugrula Erdogana i kapitana drużyny Ivana Ramljaka.

- Najbardziej rozczarował mnie Ivan Ramljak, ofensywnie mało widoczny, specjalista od obrony nie dał ani energii, ani swoich największych atutów. Mam tu na myśli: obrona jeden na jeden, "łatanie dziur" w zespołowej defensywie, zaangażowanie w defensywną zbiórkę i wyprowadzanie szybkiego ataku - nie ukrywa Wiśniewski w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wzruszające chwile po sukcesie Djokovicia w Paryżu


Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty: Jak oceniasz poziom tegorocznych finałów? Czy poziom meczów Śląsk Wrocław - King Szczecin (2:4) był satysfakcjonujący?

Łukasz Wiśniewski, były reprezentant Polski, ekspert stacji Polsat Sport: Fakt, że Śląsk "wyrwał" te dwa zwycięstwa, zmieniło nieco odbiór tego finału. W ciągu całej rywalizacji były lepsze i słabsze momenty, ale z pewnością nie można było narzekać na brak emocji. Myślę, że mało kto spodziewał się tak mocnego uderzenia Kinga Szczecin i bezradności ze strony broniącego tytułu Śląska Wrocław. Jednak już czwarty mecz pokazał, że te finały zostaną zapamiętane jako rywalizacja pełna zwrotów akcji. Wszystko to musiało się podobać! Mieliśmy komplety publiczności - zarówno we Wrocławiu, jak i w mało koszykarskim - jak dotąd - Szczecinie. To mówi samo za siebie.

Czy Bryce Brown był MVP finałów? Czy też byś na niego postawił? Jeśli nie, to kogo byś wskazał?

Jeśli musiałbym wskazać gracza, to zdecydowanie był to ktoś z trójki: Cuthberson, Hamilton, Brown. Ja z chęcią stworzyłbym w tym przypadku precedens i wskazałbym jako MVP trenera Miłoszewskiego.

Co najbardziej imponowało w grze Kinga Szczecin?

Po pierwsze: byli doskonale przygotowani do finałowej rywalizacji. Zaskoczyli rywala innym niż w sezonie regularnym stylem gry. Mocno przyspieszyli. Od pierwszych minut, miałem takie wrażenie, chcieli mocno zdominować przeciwnika. Match-upy, jakie stworzył trener Miłoszewski działały tylko na korzyść Kinga. W defensywie zabrał grę tyłem do kosza Dziewy i Parahouskiego. We wszystkich spotkaniach świadomie zwalniał grę Śląska, wywierając cały czas nacisk na rozgrywających. Największa metamorfoza Kinga była widoczna w rzutach trzy punkty, zarówno pod względem liczby oddawanych rzutów, jak i pod względem procentu skuteczności.

Co dalej z trenerem Erdoganem?
Co dalej z trenerem Erdoganem?

Czy trener Erdogan rozczarował w tym finale? Czy nie masz takiego wrażenia, że nie do końca znał potencjał zawodników, których posiadał w składzie?

Zdecydowanie tak. Spodziewałem się już po pierwszym meczu, zdominowanym przez Kinga, jakiejś konkretnej odpowiedzi sztabu trenerskiego Śląska. Przez kolejne mecze nie widać było nowych rozwiązań. Trener Erdogan celowo zawężając rotację zabił największy atut Śląska. Czyli długą ławkę. Chwała Kubie Karolakowi! Zachował się bardzo profesjonalnie. Do finałowej rywalizacji wszedł tak na dobre dopiero w spotkaniu numer pięć i mimo to, dał popis swoich nietuzinkowych umiejętności strzeleckich.

Który z zawodników najmocniej rozczarował w finale PLK?

Najbardziej rozczarował mnie Ivan Ramljak, ofensywnie mało widoczny, specjalista od obrony nie dał ani energii, ani swoich największych atutów. Mam tu na myśli: obrona jeden na jeden, "łatanie dziur" w zespołowej defensywie, zaangażowanie w defensywną zbiórkę i wyprowadzanie szybkiego ataku. Defensywne usposobienie Ramljaka dawało niezwykły komfort pozostałym graczom na parkiecie, którzy nie specjalizują się w obronie. Mogli oni zawsze liczyć na to, że najlepszy defensor Śląska będzie ich ubezpieczał, wspierał w defensywnych zadaniach. Brak wspomnianej energii w obronie przekładał się na kompletnie niewidocznego ofensywnie Ramljaka. W tym finale zdecydowanie wcielił się w rolę statysty.

Karol Wasiek, WP SportoweFakty

Zobacz także:
Phil Greene, gwiazda ligi: Mam sporo ofert
Michał Kolenda: To był trudny sezon
Gorąco w polskiej lidze. Spory ruch na rynku
Dawid Słupiński: Anwil ma priorytet

Źródło artykułu: WP SportoweFakty