Koszulka legendy pod kopułą hali. Szewczyk zdradził swoje marzenie
Anwil zastrzegł numer "33", a koszulka z nazwiskiem Szymona Szewczyka zawisła pod kopułą Hali Mistrzów. Ten pomysł to inicjatywa Igora Griszczuka, legendy włocławskiego klubu. - Marzy mi się, żeby mój syn zagrał tu kiedyś - mówi 40-latek.
Mecz dostarczył sporych emocji, tak samo jak inne wydarzenia, które miały miejsce dookoła w Hali Mistrzów. Przed rozpoczęciem spotkania zaprezentowano nowy baner za zwycięstwo w rozgrywkach FIBA Europe Cup (to piąty baner pod kopułą hali: trzy tytuły mistrzowskie 2003, 2018 i 2019 i rozgrywki ENBL).
We Włocławku mocno wierzą w to, że za kilkanaście miesięcy uda się odsłonić kolejny baner, tym razem za mistrzostwo Polski. Jedno jest pewne: apetyty wśród kibiców są mocno rozbudzone. Skład Anwilu robi wrażenie. Trener Frasunkiewicz dysponuje szerokim i jakościowym składem.
Koszulka legendy pod kopułą hali
W przerwie niedzielnego meczu uhonorowano legendę klubu, Szymona Szewczyka, który miał swój wkład w zdobycie złotych medali w 2018 i 2019 roku. To była piękna uroczystość z udziałem 40-latka, który na parkiecie pojawił się w towarzystwie syna Emilio. Na początku głos zabrał Łukasz Pszczółkowski, który pogratulował Szewczykowi wspaniałej kariery i pięknych momentów w koszulce Anwilu.ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjrzyj się dokładnie. Skradła show w centrum miasta - Na zawsze będziesz częścią tego klubu - powiedział prezes zarządu KK Włocławek, który po chwili dodał, że inicjatorem tego pomysłu był... Igor Griszczuk, zasłużony zawodnik włocławskiego klubu (jego koszulka też wisi pod kopułą hali), a obecnie członek rady nadzorczej. To on zabrał głos podczas obrad i zaznaczył, że bardzo ważne jest takie uhonorowanie Szewczyka.
- Pozwolicie, że wtedy ten numer będzie mógł do niego powędrować. To byłoby coś fantastycznego - powiedział Szewczyk i mocno uściskał stojącego obok syna. Ten stawia coraz odważniejsze kroki w koszykówce, latem był nawet z tatą na małym tournee po Hiszpanii (trenował w jednym z najlepszych ośrodków). Niewykluczone, że w przyszłości to tam będzie uczył się koszykarskiego rzemiosła.
- Dziękuję za wasze wsparcie, jesteście fantastyczni. To kapitalne uczucie być częścią takiego klubu. Włocławek jest dla mnie drugim domem - przyznał 40-letni Szewczyk, który w grudniu zeszłego roku rozegrał ostatni mecz w barwach Anwilu.
Było to podczas podczas starcia z cypryjskim Keravnos B.C. w ramach rozgrywek FIBA Europe Cup. Anwil pewnie wygrał 92:63, a Szewczyk w niespełna osiem minut trzykrotnie przymierzył z dystansu, popisał się też pięknym blokiem, po którym wymownie pomachał paluszkiem w stronę rywala.
Dla Szewczyka był to piąty sezon w barwach Anwilu Włocławek. Za każdym razem świętował sukcesy. Były dwa mistrzostwa Polski, dwa brązowe medale, Puchar i Superpuchar Polski. Były też indywidualne wyróżnienia, które identyfikują go z tym klubem i drużyną. W sumie rozegrał w Anwilu 121 meczów w PLK, do tego doszło prawie 40 występów w innych rozgrywkach.
Szewczyk dostał też jasny sygnał, ze jeśli będzie chciał być przy zespole, na co dzień czy przy meczach, to jego miejsce jest na ławce, w szatni, a nie np. w sektorze VIP. Choć oczywiście jeśli tam będzie czuł komfortowo, to może tam zająć miejsce. - Zawsze jest mile u nas widziany. Drzwi do zespołu pozostają dla niego otwarte - przekonuje Łukasz Pszczółkowski.
Zobacz także:
- Victor Sanders, gwiazda Anwilu Włocławek: Po to wróciłem do Polski!
- Żan Tabak: Pomyliłem się. Teraz zmieniliśmy koncepcję [WYWIAD]
- Grzegorz Kamiński: Powrót do Arki lepszym wyborem niż Legia [WYWIAD]
- Potężny sponsor wszedł do klubu. Trener przestrzega: nie będzie transferów za miliony