Dawid Słupiński: MKS zmienia się na lepsze. To moja 14. przeprowadzka! [WYWIAD]

Materiały prasowe / MKS Dąbrowa Górnicza / Dawid Słupiński
Materiały prasowe / MKS Dąbrowa Górnicza / Dawid Słupiński

- Anwil? Nie ma między nami żadnej złej krwi, rozstaliśmy się w zgodzie. Wybrałem MKS ze względu na trenera Balibreę, który zaraża dobrą energię. Bardzo podoba mi się jego styl pracy i wizja gry. On zmienia MKS na lepsze - mówi Dawid Słupiński.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jakim trenerem jest Boris Balibrea, nowa postać w Orlen Basket Lidze? Jak go oceniasz po kilku tygodniach współpracy?[/b]

Dawid Słupiński, koszykarz MKS Dąbrowa Górnicza, były gracz m.in. Anwilu Włocławek: To bardzo pozytywny człowiek, który zaraża innych dobrą energię. Bardzo ufa swoim zawodnikom, daje nam dużo swobody, ale nie zapomina o tej identyfikacji drużyny, którą budowaliśmy w okresie przygotowawczym. Trener za każdym razem podkreśla, co mamy grać i co mamy osiągnąć w tym sezonie.

W jaki sposób chce grać nowy MKS Dąbrowa Górnicza?

Trener wymaga od nas gry na dużej intensywności. Mamy błyskawicznie przenosić piłkę z obrony do ataku, na dodatek mamy też bronić agresywnie na całym parkiecie. Wiem, że ludzie pytają: "ale czy oni są na to gotowi?" Odpowiadam: zaczynamy wchodzić na takie obroty, że jesteśmy coraz bliżej tego momentu. Nie ukrywam, że do tej pory nie spotkałem się z takim stylem pracy. Cały czas uczę się tego systemu. To co trener chce nam przekazać, to też polega na zmianie pewnych nawyków i przyzwyczajeń. Dlatego to zajmie trochę czasu.

Nie ukrywam, że podoba mi się styl pracy trenera Balibrei. Lubię biegać do szybkiego ataku. I nawet jak nie dostanę piłki w kontrataku, to ten mój sprint pod obręcz wymuszał pewne rotacje w obronie. To doprowadzało do tego, że nasi strzelcy: Marc Garcia i Dominik Wilczek już tylko czekali na piłki w narożnikach.

Słyszałem, że codziennie trenujecie po 3h. To prawda? Pytam, bo zwykle trenerzy stawiają na dwa treningi dziennie.

Tak. Muszę przyznać, że my zawodnicy też byliśmy tym faktem nieco zaskoczeni. Początkowo trenowaliśmy takim rytmem: rano i wieczorem, ale trener stwierdził, że ten system nie do końca mu odpowiada i zmienił na jeden intensywny trening, który trwa 3h (11-14). Zaczynamy od krótkiej odprawy wideo, później przechodzimy do dynamicznej siłowni i kończymy bieganiem, którego jest naprawdę duża dawka. Oczywiście w tym wszystkim jest też koszykówka i warianty taktyczne, ale to wszystko jest robione na dużej intensywności.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjrzyj się dokładnie. Skradła show w centrum miasta

Czy musiałeś trochę zmienić swój rytm dnia?

Tak, ale to tyczy się wszystkich zawodników. Zawsze był ten obiad w okolicach 13-14, później była drzemka. Teraz trzeba było zmienić te nawyki i dopasować się do nowych warunków. Teraz jest potężne śniadanie i czas na trening. W przerwie między siłownią a bieganiem jest czas na owoc i suplementy.

Dawid Słupiński był zawodnikiem Anwilu Włocławek
Dawid Słupiński był zawodnikiem Anwilu Włocławek

Wróćmy jeszcze do wakacji i samego transferu do MKS-u Dąbrowa Górnicza. Dlaczego nie zostałeś na kolejny sezon w Anwilu Włocławek?

Wiem, że dla kibiców to trochę skomplikowana historia. Zdaję sobie z tego sprawę. Ten case był trochę niecodzienny, ale też pokazujący, że koszykówka to biznes i ja to w pełni rozumiem. Nie mam do nikogo pretensji. Nie ma między nami żadnej złej krwi, rozstaliśmy się w zgodzie. Nie jest tajemnicą, że trener Frasunkiewicz szukał jak najlepszych opcji do swojego zestawienia. Dostałem też informację, że jeśli sam otrzymam ciekawą propozycję z innego klubu, to mam zielone światło na zmianę pracodawcy. Pojawiła się oferta z MKS-u. Mogę zdradzić, że trener Balibrea - tuż po zakończeniu rozgrywek - był mną zainteresowany. Odbyliśmy 2-3 rozmowy. Były to połączenie wideo. Czułem, że bardzo mnie chce w zespole. Doszliśmy do porozumienia w sprawach sportowych i finansowych.

Zapytam inaczej. Chciałeś zostać w Anwilu na kolejny sezon?

Mentalnie byłem gotowy, że będę graczem tego klubu na kolejny sezon. Także pod względem życiowym miałem wszystko uporządkowane. Ale - tak jak mówiłem - koszykówka to biznes. Uważam, że wielu zawodników marzy o tym, by grać w tym zespole, który ma mistrzowskie aspiracje i jest wspierany przez rzeszę kibiców. Poziom treningu, meczu i organizacyjny jest zapewniony na bardzo wysokim poziomie. Bycie w Anwilu to jest coś. Anwil to jest marka.

MKS?

Widzę, że sytuacja zmienia na lepsze. To też zasługa trenera Balibrei. Już są zagwarantowane pewne standardy - mam na myśli treningi, wyjazdy czy porządek w szatni. Zaczyna to iść w bardzo dobrą stronę. Oby tak dalej.

Lubisz życie na walizkach?

Nie musisz tego mojej żonie powtarzać, którą serdecznie pozdrawiam. Bardzo ją szanuję i kocham za to, jak to wszystko znosi. To jest 14 przeprowadzka od momentu, gdy tworzymy związek. To szalona liczba. Jesteśmy pod tym względem niezwykle zaprawieni w bojach. Teraz - gdy pojawiły się dzieci - musiałem busa wynająć, by przewieźć wszystkie rzeczy do nowego miejsca.

MKS jako "czarny koń" rozgrywek Orlen Basket Ligi. Podoba ci się takie hasło?

Tak. Jeżeli to wszystko zacznie działać, tak jak trener od nas tego oczekuje, to uważam, że jesteśmy w stanie sprawić niespodziankę w Orlen Basket Lidze. Mogę tę sytuację porównać do sezonu w Słupsku, gdy byliśmy beniaminkiem. Wtedy przed sezonem ludzie nas typowali do spadku, a skończyliśmy sezon na 1. miejscu. Wiadomo, że to nie są te same drużyny, ale dostrzegam podobieństwa w pewnych kwestiach. Tu i tu mamy do czynienia z całkowicie nowym rozdaniem. Tam byliśmy beniaminkiem, a tu jest nowy rozdział z hiszpańskim szkoleniowcem.

Zobacz także:
- Żan Tabak: Pomyliłem się. Teraz zmieniliśmy koncepcję [WYWIAD]
- Grzegorz Kamiński: Powrót do Arki lepszym wyborem niż Legia [WYWIAD]
- Najlepsze ruchy transferowe. Oni mogą być gwiazdami ligi!

Komentarze (0)