Jedyny reprezentant Polski w meczu przeciwko Rockets spędził na parkiecie 26 minut - najmniej spośród wszystkich zawodników pierwszej piątki. Trener Gregg Popovich w końcówce meczu oraz przez większość dogrywki trzymał go na ławce rezerwowej.
Ale Jeremy Sochan i tak miał wkład w sukces swoich San Antonio Spurs. 20-latek zaliczył ważny wsad na cztery minuty przed końcem czwartej kwarty, doprowadzając do wyniku 100:102.
Polak przypomniał też o sobie w dogrywce. Wszedł do gry na 21 sekund przed końcem tej odsłony i trafił dwa rzuty wolne oraz zaliczył asystę, po której Keldon Johnson ustalił wynik spotkania na 126:122.
Sochan ostatecznie zapisał przy swoim nazwisku 14 punktów, trafiając 5 na 9 oddanych rzutów z pola oraz wszystkie cztery wolne. Miał też pięć zbiórek cztery asysty, dwa przechwyty, dwie straty i trzy faule.
Teksańczyków w piątek do triumfu poprowadził Victor Wembanyama. Debiutujący w NBA Francuz już porywa kibiców. 19-latek doprowadził do dogrywki, notując wsad 20 sekund przed końcem czwartej kwarty. Błyszczał też w dodatkowej odsłonie. Finalnie skompletował cenne double-double (21 punktów, 12 zbiórek).
Świetni byli też Devin Vassell, który rzucił 24 oczka i wspomniany Johnson, autor 20 punktów. Goście trafili tylko 8 na 32 oddane próby z pola. Rockets na nic zdało się 25 punktów i 14 zbiórek Alperena Senguan czy 24 oczka i 12 asyst Freda VanVleeta.
Spurs odnieśli w piątek pierwsze zwycięstwo w nowym sezonie. Mają bilans 1-1.
Wynik:
San Antonio Spurs - Houston Rockets 126:122 po dogrywce (25:23, 27:29, 24:31, 35:28, 15:11)
(Vassell 25, Wembanyama 21, Johnson 20 - Sengun 25, VanVleet 24, Green 22)
Czytaj także: Doncić zepsuł debiut Wembanyamy. Wszechstronny Jeremy Sochan
Wrócił Vital, Legia wygrywa na Słowacji
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: na Instagramie obserwują ją tysiące. Tak trenuje dziennikarka Polsatu