Szczere wyznanie gwiazdy NBA. Zaatakował byłe kluby

Getty Images / na zdjęciu: James Harden (z lewej)
Getty Images / na zdjęciu: James Harden (z lewej)

James Harden słynie z tego, że nigdy nie gryzie się w język. W ostatnich latach dosyć często zmieniał kluby, a jego decyzje okazały się nietrafione. Spokój odzyskał dopiero w Los Angeles.

W tym artykule dowiesz się o:

Choć początek w nowych barwach miał bardzo trudny, to z meczu na mecz jego wpływ na drużynę jest coraz większy. James Harden świetnie wkoponował się do systemu gry Los Angeles Clippers. W 33 meczach rozegranych dla Clippers, Amerykanin notował średnio 17,1 punktu, 4,7 zbiórki i 8,5 asysty, trafiając 46,3 procent z gry oraz 42,8 procent za trzy.

Harden czuje się na tyle pewnie w nowym otoczeniu, że niedawno zaatakował swoich hejterów, którzy śmieli się z jego słabego początku sezonu.

- Problemy z początku mojej gry tutaj dały ludziom dużo powodów, by wypowiadać się w negatywny sposób, dlatego pytam, gdzie oni wszyscy teraz są? Nie potrafię ich nigdzie znaleźć, ale dokładnie tego się spodziewałem - śmieje się James Harden, cytowany przez ESPN.

ZOBACZ WIDEO: Zobacz, gdzie Milik zabrał ukochaną. Jej zdjęcia zachwycają
[b]

[/b]
Teraz przyznał, że doskonale odnajduje się w Los Angeles i to w Kalifornii znalazł swoje miejsce na ziemi. Harden dał jasno do zrozumienia, że w poprzednich klubach nie czuł się najlepiej. Po odejściu z Houston Rockets, reprezentował barwy Brooklyn Nets oraz Philadelphii 76ers. W obu tych zespołach furory jednak nie zrobił.

- Sporo przeszedłem w tych ostatnich latach, więc to dla mnie moment, w którym mogę odetchnąć, wyjść na parkiet i po prostu cieszyć się grą. Zdecydowanie znów czerpię z tego radość. W tym momencie jestem w swojej strefie komfortu - powiedział gwiazdor.

Los Angeles Clippers, z dorobkiem 25 zwycięstw i 14 porażek zajmują obecnie czwarte miejsce w konferencji zachodniej.

Zobacz także:
"Janusz, uspokój się". Gortat odpowiedział na zaczepkę Kowalskiego
Grecy podali wiadomość. Reprezentant Polski wylądował na stole operacyjnym

Komentarze (0)