To był jeden z najgorszych meczów Polaka w tym sezonie. Jeremy Sochan w niedzielę w Salt Lake City spędził na parkiecie niespełna 30 minut, zdobywając w tym czasie tylko punkt. Przestrzelił wszystkie pięć prób z pola, a na linii rzutów wolnych wykorzystał jedną na dwie próby. Miał ponadto cztery zbiórki, trzy asysty, przechwyt, blok i dwa faule, ale też wskaźnik plus/minus na poziomie -21, najgorszy w swoim zespole.
To nie był też dzień San Antonio Spurs, którzy już do przerwy przegrywali z Utah Jazz 39:63, aby ostatecznie ulec rywalom 109:128. To ich jedenasta porażka w dwunastym ostatnim meczu.
Gościom na nic zdało się 27 punktów Devina Vassella czy 22 oczka, 10 zbiórek i pięć bloków, które miał Victor Wembanyama.
- Byliśmy dziś powolni i niedbali. Może dopadło nas po prostu zmęczenie, więc musimy dać teraz od siebie coś ekstra i być mądrzejszymi, niż zazwyczaj - mówił w rozmowie z mediami Wembanyama.
Jazz do 27. triumfu w tym sezonie poprowadzili Lauri Markkanen, autor 26 punktów i Jordan Clarkson, zdobywca 22 oczek i 10 asyst. Podkoszowy John Collins zapisał przy swoim nazwisku 20 punktów i osiem zbiórek.
Spurs z bilansem 11-47 legitymują się na samym dole Konferencji Zachodniej.
Wynik:
Utah Jazz - San Antonio Spurs 128:109 (32:18, 31:21, 30:35, 35:35)
(Markkanen 26, Kessler 22, Collins 20 - Vassell 27, Wembanyama 22, Collins 17)
Czytaj także:
Ależ go nazwali! Akcję Sochana będziesz oglądać bez końca
Skandaliczna wiadomość. Zrobił zrzut ekranu i pokazał go światu