Poznański zespół do środowego spotkania przystąpił osłabiony brakiem dwóch podstawowych koszykarzy. Do kontuzjowanego już wcześniej Adama Waczyńskiego dołączył jeden z liderów drużyny ze stolicy Wielkopolski, Andrija Ciric. Już przed początkiem meczu było wiadomo, że podopiecznych Eugeniusza Kijewskiego czeka szalenie trudne zadanie. PBG Basket nie zamierzał się jednak poddawać i grał bardzo ambitnie.
Trener Kijewski nieco zaskoczył poznańskich kibiców, desygnując do gry w pierwszej piątce Pawła Mowlika. Jak się później okazało, nie był to dobry wybór. Mowlik szybko popełnił dwa faule i po chwili znalazł się na ławce rezerwowych. Pierwsza połowa spotkania miała bardzo wyrównany przebieg. Można śmiało powiedzieć, że przez 20 minut kibice byli świadkami gry kosz za kosz. W zespole gospodarzy pierwsze skrzypce grał A.J. Graves, który imponował przede wszystkim skutecznością w rzutach z dystansu. W Treflu bardzo dobrze radzili sobie natomiast Iwo Kitznger i Lewrance Kinnard. Do przerwy minimalnie lepsi byli poznaniacy, którzy prowadzili 45:43.
Początek trzeciej kwarty nie przyniósł zmiany obrazu gry. Obie drużyny bardzo często wymieniały się prowadzeniem. Przełomowym momentem okazała się końcówka trzecich dziesięciu minut spotkania. Wtedy gospodarze zaczęli popełniać bardzo proste błędy, co bezlitośnie wykorzystali goście z Sopotu. Kapitalnie grał Gintaras Kadziulis, którego w tym fragmencie spotkania skutecznie wspierał Paweł Kowalczuk. W efekcie, sopocianie przed ostatnią kwartą prowadzili 65:59.
Od początku czwartej kwarty podopieczni Eugeniusza Kijewskiego rzucili się do odrabiania strat. Goście grali jednak bardzo rozważnie i utrzymywali przewagę. Po kilku świetnych zagraniach Sauliusa Kuzminskasa przewaga przyjezdnych sięgnęła nawet dziesięciu punktów. Wtedy wydawało się, że jest praktycznie po meczu. Osłabiona drużyna z Poznania walczyła jednak do samego końca i miała jeszcze swoją szansę. Na około dwie minuty przed końcem Trefl prowadził różnicą sześciu punktów. Niestety, poznaniacy nie potrafili wykorzystać nienajlepszego momentu swoich rywali. W kluczowych momentach pudłowali Wojciech Szawarski i A.J. Graves. Goście w porę uspokoili swoją grę i zapisali na swoim koncie kolejne cenne zwycięstwo. Trefl wygrał w stolicy Wielkopolski 88:81.
Dla sopocian była to kolejna wygrana w tym sezonie, która sprawia, że podopieczni Karlisa Muiznieksa nadal znajdują się w czołówce ligowej tabeli. PBG Basket przegrał natomiast następny mecz we własnej hali, co mocno komplikuje sytuację ekipy ze stolicy Wielkopolski. W najbliższą sobotę koszykarze trenera Kijewskiego zagrają znów przed własną publicznością. Tym razem rywalem PBG będzie Znicz Jarosław. W tej chwili trudno powiedzieć, w jakim składzie przystąpią do tego pojedynku poznaniacy. - Adam Waczyński powinien wznowić treningi od poniedziałku. W przypadku Cirica decyzja zapadnie w piątek. Wszystko zależy od tego, czy lekarz dopuści go do gry - tłumaczy Kijewski.
PBG Basket Poznań - Trefl Sopot 81:88 (26:24, 19:19, 14:22, 22:23)
Trefl Sopot: Kitzinger 20, Kuzminskas 18, Kadziulis 13, Kinnard 13, Kowalczuk 7, Stefański 7, Hawkins 6, Ratajczak 4.
PBG Basket: Graves 19, Dunvjak 15, Szawarski 13, Białek 12, Kliajevic 12, Radke 6, Semmler 3, Bartosz 1.