Przegraliśmy z powodu szczegółów: komentarze po meczu PGE Turów Zgorzelec - SLUC Nancy

Na inaugurację rozgrywek Pucharu Europy koszykarze PGE Turowa Zgorzelec przegrali z francuskim SLUC Nancy Basket 72:75. Prezentujemy wypowiedzi trenerów oraz zawodników po spotkaniu, które we wtorek rozegrane zostało we wrocławskiej Hali Orbita.

Luc-Jean Monschau, trener SLUC Nancy: To było dla kibiców bardzo dobre widowisko. Oba zespoły dokładnie przygotowywało swojej akcje ofensywne i "troszczyły" się o piłkę. Nie rozpoczęliśmy najlepiej, bo Turów zaczął trafiać za 3 punkty, co spowodowało, że wpadliśmy w kłopoty. Jednak w drugiej kwarcie zdołaliśmy się podnieść, wyjść nawet na prowadzenie i utrzymać je do samego końca. Oczywiście nie było łatwo, bo 6 czy 8 punktów przewagi to nic wielkiego, ale na szczęście się udało. Jestem bardzo szczęśliwy.

Sasa Obradović, trener PGE Turowa: Jestem przekonany, że dla wszystkim kibicom, którzy pojawili się na spotkaniu mecz się podobał. Nie zlekceważyliśmy drużyny z Nancy, jak byśmy mogli? To przecież ekipa, która występowała z poprzednim sezonie w Eurolidze, ma swoim składzie graczy, którzy mają z niej doświadczenie, w poprzednim tygodniu pokonali w lidze francuskiej euroligowy Asvel. O naszej przegranej zaważyły detale – przeciwnicy trafiali swoje rzuty w ważnych momentach, a my nie. Muszę przyznać jednak, że jestem zadowolony z taktyki, do której moi zawodnicy się dostosowali oraz, że pokazali pełne zaangażowanie. Mimo, że przegraliśmy uważam, że zaprezentowaliśmy się nieźle.

Stephen Brun, skrzydłowy SLUC Nancy: Zagraliśmy naprawdę dobrze. Wiedzieliśmy, że największą bronią Turowa jest Michael Wright oraz rzuty trzypunktowe i mimo, że nie udało nam się żadnej z tych dwóch broni powstrzymać i tak byliśmy górą. W pierwszej kwarcie pozwoliliśmy zawodnikom ze Zgorzelca na łatwe trafienia z dystansu i dlatego od razu popadliśmy w niezłe tarapaty, ale na drugą kwartę wyszliśmy już bardziej zmobilizowani i agresywniejsi i dzięki świetnym podaniom Ricardo Greera, który nie miał dziś swojego dnia, mieliśmy pozycje do otwartych rzutów za 3 i je wykorzystywaliśmy.

Paweł Leończyk, skrzydłowy PGE Turowa: Przegraliśmy z powodu szczegółów, takich jak nietrafianie spod samego kosza, zwłaszcza w końcówce meczu. Spotkanie było wyrównane aż do samego końca, ale w czwartej kwarcie nie potrafiliśmy skutecznie przeprowadzić akcji ofensywnych. Nie wydaje mi się, żeby gra we Wrocławiu tak bardzo nam przeszkodziła, mi osobiście grało się w tej hali normalnie, kibice byli po naszej stronie więc nie odczuwałem różnicy. Po spotkaniu trener powiedział nam, że jest z naszej postawy zadowolony.

Komentarze (0)