Na spotkanie Stali z liderującym w tabeli grupy B zespołem Open Basket Pleszew już od wielu tygodni wyczekiwali fani obu drużyn. Przed tym meczem wszyscy zapominali o tym, jaka sytuacja jest w tabeli, bo wiadome było, że derby Wielkopolski będą rządziły się swoimi prawami.
Do Ostrowa dotarli kibice z Pleszewa, ale przy uznawanych za najlepszych w kraju, jeśli chodzi o rozgrywki koszykarskie fanach "Stalówki" mieli niewiele do powiedzenia. Ostrowscy kibice byli szóstym zawodnikiem swojego zespołu. Nie opuszczali go w trudnych momentach, których gospodarze w całym meczu mieli kilka.
Goście po pierwszej kwarcie wypracowali sobie 8-punktową przewagę - 16:24. W drugiej kwarcie ostrowianie zaczęli lepiej bronić. Znakomicie spisywał się Michał Kaczmarek, który poprowadził Stal do odrabiania strat zdobywając w 5 minut 7 punktów i przechwytując 3 piłki. W 16. minucie rzutem z dystansu do remisu 30:30 doprowadził Marcin Dymała. Swoje pod koszem dołożył także Łukasz Ptak i ostrowski zespół mógł wyjść na pierwsze prowadzenie w meczu 38:34. Przed przerwą jednak lider grupy B zdążył odrobić straty - 38:38.
Po zmianie stron po raz drugi na kilka "oczek" odskoczyli ostrowianie. O wszystkim decydowała, więc ostatnia kwarta meczu.
Wydawało się, że przełomowym momentem będą 2 przewinienia techniczne odgwizdane graczom Stali. Ze stanu 57:56 rywale wykorzystali dane im okazje i zrobiło się 57:65 w 35. minucie. Drużyna z Ostrowa nie dała chwili luzu swojemu rywalowi. Pleszewianie ponadto sprawiali prezenty ostrowianom, bo tak można powiedzieć, jeżeli w ostatnich 50 sekundach przy tak zaciętym spotkaniu trafia się tylko 2 z 6 prób lini rzutów wolnych. Po jednym celnym rzucie wolnym Pawła Machyni miejscowi przegrywali 69:71. Na tablicy świetlnej pozostało do rozegrania niespełna 6 sekund. Piłkę z boku mieli wznawiać gospodarze, ale Vadim Czeczuro, trener Open Basket wziął ostatni przysługujący czas na żądanie. Jak się okazało jego podopieczni nie wysłuchali dobrze uwag i pozwolili oddać rzut za "trzy" Marcinowi Dymale. Piłka po jego próbie równo z końcową syreną wylądowała w koszu, co oznaczało sensacyjne zwycięstwo Stali 72:71!
Na hali "Stalówki" zapanowała wielka euforia jak po zwycięskich meczach w ekstraklasie z Asseco Prokomem Sopot czy PGE Turowem Zgorzelec. Na ustach fanów był bohater ostatniej akcji. - Wiedziałem, że mamy mało czasu na oddanie rzutu. Jestem szczęśliwy, że trafiłem. Ten rzut to dla mnie wymarzony prezent na święta - powiedział Marcin Dymała.
To druga porażka zespołu z Pleszewa w tym sezonie i druga zaledwie jednym "oczkiem". Śmiało można powiedzieć, że koszykarze Open Basketu sobotniego wieczoru się nie popisali. Jedynymi, którzy zasłużyli na wyróżnienie w teamie Vadima Czeczuro byli Łukasz Olejnik i Paweł Machynia. Więcej spodziewano się po postawie graczy wywodzących się z Ostrowa, a reprezentujących aktualnie Open Basket. Znany z dobrej skuteczności z dystansu Marcin Kałowski trafiał tylko wtedy, gdy nie miał przed sobą żadnego rywala. W innym wypadku spudłował aż 8 razy. Zespół z Pleszewa miał widoczną przewagę wzrostu, ale nie potrafił jej wykorzystać i przegrał walkę na tablicach. Dodać należy, że ostrowianie wystąpili bez dobrze sobie radzącego na "desce" Przemysława Galewskiego, który jest kontuzjowany.
Dla pleszewian to zimny prysznic, ostrowianie popsuli im święta. Na wyciągnięcie wniosków będą mieli teraz sporo czasu. Młodym graczom "Stalówki" to zwycięstwo powinno dodać skrzydeł i pozwolić uwierzyć we własne możliwości.
Stal Ostrów Wlkp. - Open Basket Pleszew 72:71 (16:24, 22:14, 17:12, 17:21)
Stal: Marcin Dymała 23(3x3), Michał Kaczmarek 17 (3x3), Grzegorz Małecki 12, Łukasz Ptak 9, Krzysztof Chmielarz 6, Marcin Szczęsny 3, Jakub Kowalski 2, Bartosz Gruszka 0, Norbert Balicki 0.
Open Basket: Paweł Machynia 16 (1x2), Łukasz Olejnik 13, Marcin Kałowski 11 (2x3), Jakub Dryjański 11, Jakub Szymczak 10, Adam Kaczmarzyk 8 (1x3), Bartosz Gawroński 1, Rafał Kikowski 1, Bartłomiej Czarkowski 0.