Nie tak otwarcie drugiej rundy fazy play-off wyobrażali sobie na pewno Boston Celtics. Dobrze było do połowy trzeciej kwarty, kiedy aktualni mistrzowie NBA prowadzili jeszcze 72:52. New York Knicks w niesamowitych okolicznościach zdołali jednak te straty odrobić.
- Mówiliśmy sobie, że musimy cały czas wierzyć. Podstawa to walczyć do końca i trzymać się razem. Wiedzieliśmy, że nie przegramy tego różnicą 20 punktów - zaznaczał później w rozmowie z mediami Jalen Brunson, jeden z liderów Knicks, zdobywca 29 punktów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za wyczyn. I to w wieku 82 lat!
To właśnie 28-latek poprowadził ofensywę nowojorczyków w czwartej kwarcie. Gościom udało się doprowadzić do dogrywki, a tam w pięć minut pozwolili rywalom na zdobycie zaledwie pięciu punktów.
Knicks wygrali dodatkową odsłonę 8:5, a cały mecz 108:105 i w serii do czterech zwycięstw prowadzą 1-0. Szybko odebrali rywalom przewagę własnego parkietu.
Celtics mieli fatalny dzień. Trafili tylko... 15 na 60 rzutów za trzy, a w sumie 34 na 97 prób z pola. Zawiedli liderzy. Jayson Tatum w 44 minuty wywalczył 23 punkty i zebrał 16 piłek, ale umieścił w koszu 7 na 23 rzuty z gry (4/15 za trzy). Jaylen Brown nie był lepszy (23 punkty, 7/20 z gry, 1/10 za trzy).
- W takich chwilach, kiedy mamy kontrolę, nie możemy po prostu rzucać za trzy. W drugiej połowie powinniśmy inaczej poprowadzić ten mecz - tłumaczył Brown.
Drugi mecz rywalizacji ponownie odbędzie się w hali TD Garden w Bostonie.
Wynik:
Boston Celtics - New York Knicks 105:108 po dogrywce (26:25, 35:20, 23:30, 16:25, 5:8)
(Tatum 23, Brown 23, White 19 - Brunson 29, Anunoby 29, Hart 14, Towns 14)
Stan serii: 1-0 dla Knicks