Grupa A:
Żalgiris Kowno zachował szansę na awans do TOP 16 dzięki zwycięstwu nad Ciboną Zagrzeb. Gospodarze bardzo intensywnie zaczęli mecz, wychodząc na prowadzenie 13-0, a w drugiej kwarcie osiągając nawet przewagę dwudziestu oczek, w czym duża zasługa Dainiusa Salengi - wszystkie 11 oczek w pierwszej połowie. Po zmianie stron natomiast, w momencie gdy goście zaczęli dochodzić do głosu i przejmować kontrolę na parkiecie, rozstrzelał się Marcus Brown i z dorobkiem 20 punktów został najlepszym strzelcem meczu i zarazem zapewnił wygraną Żalgirisowi. - To były niezłe trzy i pół kwarty, ale nie zakończyliśmy meczu tak, jak powinniśmy to zrobić. Nadal jest parę rzeczy, które po prostu muszę zmienić - z pewną rezerwą o swoim euroligowym debiucie na ławce kowieńskiego zespołu wypowiadał się Ramunas Butautas. Velimir Perasović, szkoleniowiec ekipy z Chorwacji, stwierdził zaś. - Przeciwnik zasłużył na te dwa punkty, ponieważ w zarysie całego meczu był lepszy. Mimo porażki nadal mamy szansę gry dalej, choć na pewno będzie ciężko. Mimo to będziemy się starali wygrać.
Żalgiris Kowno - Cibona Zagrzeb 68:61 (24:10, 15:13, 15:17, 14:21)
(Brown 20 (4x3, 4 as.), Klimavicius 12 (2x3, 8 zb.), Salenga 11 (1x3, 7 zb., 4 as.), Watson 10 (8 zb.) - Tomas 18 (2x3), Princ 11 (1x3), Rozić 11)
Regal FC Barcelona nadal niepokonana w Eurolidze. Katalończycy tylko w pierwszych akcjach mieli problem z okiełznaniem koszykarzy ASVEL Villeurbanne, choć już po dziesięciu minutach prowadzili siedmioma punktami i spokojnie, stopniowo powiększali tę przewagę w kolejnych odsłonach. Ostatecznie podopieczni Xaviera Pascuala zwyciężyli różnicą 26 oczek, bowiem pod koniec spotkania gospodarzom wyraźnie odechciało się grać. - Nie sądzę, żeby to było dla nas łatwe spotkanie, bo rywal prezentował się bardzo poprawnie przez trzydzieści kilka minut i długo nie mogliśmy im uciec. Mimo to, wygraliśmy, gdyż zagraliśmy dziś na niezłej skuteczności, poprawnie na tablicach i bardzo zespołowo. Właściwie myślami jesteśmy już przy kolejnej rundzie - ujawnił hiszpański szkoleniowiec, podczas gdy Vincent Collet stwierdził - Bardzo żałuję wysoko przegranej czwartej kwarty, bo po cichu liczyłem, że możemy sprawić niespodziankę. Tymczasem Barcelona udowodniła, że jest drużyną z klasą i przestała nas karcić punktami dopiero gdy zabrzmiała końcowa syrena. Dla gospodarzy 19 oczek zdobył Ali Traore, zaś dla gości 15 - Juan Carlos Navarro.
ASVEL Villeurbanne - Regal FC Barcelona 64:90 (15:22, 19:23, 20:20, 10:25)
(Traore 19, Marshall 11 (1x3) - Navarro 15 (3x3), Mickael 13 (5 zb.), Grimau 10 (5 zb.), Morris 10 (2x3))
1. | Regal FC Barcelona | 18 | 9-0 | 748-555 | +193 |
---|---|---|---|---|---|
2. | Montepaschi Siena | 17 | 8-1 | 760-604 | +156 |
3. | ASVEL Villeurbanne | 12 | 3-6 | 604-671 | -67 |
4. | Fenerbahce Ulker Stambuł | 12 | 3-6 | 622-723 | -101 |
5. | Żalgiris Kowno | 11 | 2-7 | 597-671 | -74 |
6. | Cibona Zagrzeb | 11 | 2-7 | 564-671 | -107 |
Grupa B:
Wielka niespodzianka w Maladze! Miejscowa Unicaja spokojnie rozegrała pierwszą kwartę by w kolejnych partiach meczu powoli oddawać kontrolę na parkiecie gościom z Orleanu. Ci stopniowo zmniejszali prowadzenie gospodarzy i w ostatniej kwarcie zadali decydujący cios, wygrywając tę część meczu 32:15 i ostatecznie wywożąc z Hiszpanii szesnastopunktowe zwycięstwo. - To dla nas niesamowity dzień - pokonaliśmy Unicaję i to na jej terenie. Muszę przyznać, że moi koszykarze mi zaimponowali i widać, że wcześniejsze porażki już teraz dają efekt. Szkoda tylko, że stało się to dopiero teraz, bo jedno-dwa zwycięstwa więcej i może moglibyśmy myśleć o TOP 16? - konstatował na konferencji pomeczowej trener Philippe Herve, w którego drużynie najlepszym strzelcem z 23 punktami został Cedric Banks. Po stronie gospodarzy nieźle zagrał Georgios Printezis, autor 18 oczek, zaś jego trener, Aito Garcia Reneses nie krył złości. - Co prawda gramy już w następnej fazie, ale to nie powód by odpuszczać mecz, tym bardziej przed własną publicznością. Zagraliśmy bardo złe zawody i nie mam na nasz występ żadnego wytłumaczenia. Jest mi po prostu wstyd, niemniej jednak gratuluję rywalom.
Unicaja Malaga - Entente 45 Orlean 72:88 (21:14, 15:17, 21:25, 15:32)
(Printezis 18 (1x3, 7 zb.), Freeland 9 - Banks 23 (5x3), Doellman 18 (2x3, 6 zb.), Vaty 12 (7 zb.))
Jak długo na parkiecie przebywał Kaya Peker (18 punktów i siedem zbiórek), tak długo gospodarze, czyli zawodnicy Efes Pilsen Stambuł dotrzymywali kroku faworyzowanej ekipie z Pireusu. To właśnie Turek, grając skutecznie pod koszem, sprawił, że mistrz kraju dogonił wicemistrza Grecji i doprowadził do dogrywki. W tej jednak Peker popełnił piąty faul i do głosu doszli goście, głównie rękoma Milosa Teodosicia. Reprezentant Serbii nie dość, że zdobył kilka oczek, to jeszcze idealnie podawał swoim partnerom kończąc mecz z dorobkiem 17 punktów i 12 asyst, a Olympiakos wygrał po raz siódmy w Eurolidze. - Najbardziej cieszy mnie to, że Efes zagrał najlepszy mecz w tym sezonie, a jednak to my wygraliśmy. Do swoich koszykarz mam jednak pretensję o słabszą czwartą kwartę, bowiem szalę zwycięstwa mogliśmy przechylić dużo wcześniej - przyznał Panayotis Iannakis, szkoleniowiec greckiego zespołu, zaś Ergin Ataman się z nim zgodził. - Bardzo ciężko jest powiedzieć cokolwiek sensownego, gdy twój zespół gra na swoim maksimum, a i tak przegrywa. Cóż, straciliśmy kontrolę w kluczowym momencie i tak to wyszło.
Efes Pilsen Stambuł - Olympiacos Pireus 85:93 (21:19, 14:22, 18:17, 23:18, 9:17)
(Peker 18 (7 zb.), Smith 18 (2x3, 5 zb.), Shumpert 15 (5x3), Santiago 12 - Childress 23 (2x3, 5 zb.), Teodosić 17 (3x3, 12 as.), Kleiza 16 (1x3, 9 zb.))
1. | Olympiacos Pireus | 16 | 7-2 | 803-727 | +76 |
---|---|---|---|---|---|
2. | Unicaja Malaga | 15 | 6-3 | 711-704 | +7 |
3. | Partizan Belgrad | 14 | 5-4 | 685-676 | +9 |
4. | Lietuvos Rytas Wilno | 13 | 4-5 | 670-711 | -41 |
5. | Efes Pilsen Stambuł | 12 | 3-6 | 733-733 | 0 |
6. | Entente 45 Orlean | 11 | 2-7 | 662-713 | -51 |
Grupa C:
Jeszcze do przerwy Maccabi Tel Awiw remisowało z Lottomatiką Rzym 35:35, lecz druga połowa należał już do podopiecznych Piniego Gershona. Izraelczycy szybko wyszli na kilka oczek przewagi i choć włoski zespół przy życiu utrzymywał jeszcze Ricky Minard (14 punktów w całym meczu), to Chuck Eidson (23 oczka i miano najlepszego strzelca spotkania) wraz z Guyem Pninim ze stanu 51:48 doprowadzili do 64:51 i stało się jasne, że tym samym zapewnili gospodarzom szóste zwycięstwo w grupie C. - Jest lepiej, widzę, że jest lepiej, ale nie mogę zrozumieć aż dziesięciu nietrafionych rzutów wolnych. Ponadto, co z tego, że graliśmy z zacięciem w obronie i sprawiliśmy, że rywal popełnił sporo strat, to jednak nie potrafiliśmy przełożyć tego na łatwe punkty? Dopiero w czwartej kwarcie nastąpiła poprawa w tym elemencie - jak zwykle niezadowolony pomimo wygranej, skwitował postawę swoich koszykarzy trener Gershon. - Nie jesteśmy w stanie grać 40 minut na tym samym poziomie intensywności i stąd nasz problem. Jeśli zagramy w TOP 16, czego życzyłbym sobie tylko wtedy, gdy na to zasłużymy, będzie czekało nas wiele pracy - podsumował Matteo Boniciolli, szkoleniowiec Lottomatiki.
Maccabi Tel Awiw - Lottomatica Rzym 79:59 (22:20, 13:15, 21:13, 23:11)
(Eidson 23 (1x3), Bluthenthal 15 (3x3) - Minard 14 (1x3, 7 zb.), Hutson 12 (9 zb.), Crosariol 10)
Aż 21-6 wygrali trzecią kwartę zawodnicy Olimpiji Lublana i w starciu z CSKA Moskwa, wyszli nieoczekiwanie na prowadzenie 49:38. Mistrzowie Rosji, głównie za sprawą Trajana Langdona (20 punktów i osiem zbiórek) oraz Viktora Khryapy (double-double w postaci 14 oczek i 14 zbiórek), doprowadzili jednak do dogrywki, w której nie dali już najmniejszych szans gospodarzom. - Jestem szczęśliwy z jednego powodu: mimo, że zagraliśmy po prostu fatalnie w trzeciej kwarcie i byliśmy o krok od klęski, to jednak potrafiliśmy zmotywować się jeszcze raz i wygraliśmy dzięki doświadczeniu i zimnej krwi w końcówce - przyznał Evgeni Pashutin, trener CSKA. - Niestety po raz kolejny zabrakło nam czegoś w decydującej części meczu - trochę szczęścia, jeden zebranej piłki więcej, jednego celnego rzutu - powiedział Jure Zdovc. Dla słoweńskiego zespołu najwięcej oczek zdobył Matt Walsh - 18.
Union Olimpija Lublana - CSKA Moskwa 77:80 (15:18, 13:14, 21:6, 13:24, 15:18)
(Walsh 18 (3x3, 7 zb.), Becirović 13 (1x3, 4 as.), Ozbolt 10 (2x3), Vidmar 10 (7 zb.) - Langdon 20 (1x3, 8 zb.), Holden 17 (3x3), Khryapa 14 (1x3, 14 zb.))
1. | Caja Laboral Baskonia | 16 | 7-2 | 696-651 | +45 |
---|---|---|---|---|---|
2. | CSKA Moskwa | 16 | 7-2 | 646-617 | +29 |
3. | Maccabi Tel Awiw | 15 | 6-3 | 719-654 | +65 |
4. | Maroussi Ateny | 12 | 3-6 | 661-689 | -28 |
5. | Lottomatica Rzym | 12 | 3-6 | 644-689 | -45 |
6. | Union Olimpija Lublana | 10 | 1-8 | 629-695 | -66 |
Grupa D:
- Nie zaczęliśmy tego meczu z takim zaangażowaniem i agresywnością, z jaką bym sobie życzył, ale to wynik tego, że nie graliśmy żadnego meczu od 22 grudnia. Cieszy mnie oczywiście zwycięstwo i pierwszy w historii klubu awans do TOP 16 - tymi słowami podsumował występ swoich podopiecznych Sergio Scariolo. Prowadzone przez niego Khimki Moskwa pewnie pokonało Armani Jeans Mediolan 79:63 i już w debiutanckim sezonie w Eurolidze zagra w fazie TOP 16. Dla rosyjskiej drużyny 18 punktów zdobył Keith Langford, zaś dla pokonanych - o jeden mniej - Mason Rocca. - Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu poprawna, ale później popełniliśmy kilka rażących błędów i musieliśmy uznać wyższość Rosjan. Nadal jednak liczymy się w walce o awans i zrobimy wszystko co w naszej mocy, by zapewnić go sobie w ostatniej kolejce grupowej - zapewnił Piero Bucchi, trener Armani.
Khimki Moskwa - Armani Jeans Mediolan 79:63 (19:20, 20:18, 20:10, 20:15)
(Langford 18 (1x3, 5 as.), Cabezas 14, Jankunas 13 (1x3) - Rocca 17 (7 zb.), Bulleri 14 (2x3))
1. | Real Madryt | 16 | 7-2 | 736-624 | +112 |
---|---|---|---|---|---|
2. | Panathinaikos Ateny | 16 | 7-2 | 725-633 | +92 |
3. | Khimki Moskwa | 15 | 6-3 | 670-658 | +12 |
4. | Armani Jeans Mediolan | 12 | 3-6 | 658-666 | -8 |
5. | Asseco Prokom Gdynia | 12 | 3-6 | 672-740 | -68 |
6. | EWE Baskets Oldenburg | 10 | 1-8 | 593-733 | -140 |