To był szalony mecz na Bemowie! PGE Start prowadził już różnicą 15 punktów, żeby to wszystko stracić. W decydujących akcjach zachował jednak więcej zimnej krwi, a sukces potężnym wsadem przypieczętował Tyran de Lattibeaudiere, czyli były gracz Legii.
PGE Start wygrał 77:71 i doprowadził w serii finałowej do remisu 2-2.
Doskonałe otwarcie meczu duetu Ousmane Drame - Manu Lecomte (20 punktów w pierwszej kwarcie) napędziło PGE Start, który w trzeciej kwarcie prowadził już nawet 52:37. Legia wróciła, bo w końcu zaczęła trafiać za trzy punkty.
Do Ojarsa Silinsa dołączyli Michał Kolenda czy Aleksa Radanov. Gdy swoje dwie trójki trafił też Keifer Sykes Legia na początku czwartej części była już na prowadzeniu. Od tego momentu niemal do końca trwała już wymiana ciosów.
Dwie kluczowe akcje? Przy stanie 71:69 najpierw Tevin Brown zdobył łatwe punkty po akcji od kosza do kosza, bo rywale zupełnie nie wrócili. Po chwili efektowną dobitką popisał się Tyran de Lattibeaudiere. To była akcja kończąca, gospodarze już się nie podnieśli.
1 celny rzut z gry na 10 prób - tak pudłował w poniedziałek Andrzej Pluta, który do tej pory grał w tych finałach rewelacyjnie. Legia trafiła ostatecznie 11 trójek, a snajper miał w tym elemencie 0/8.
Drame i Lecomte w ofensywie się zatrzymali po pierwszej kwarcie, ale do głosu doszli inni, jak Courtney Ramey czy de Lattibeaudiere. Ten ostatni miał 19 punktów, osiem zbiórek, dwie asysty i dwa przechwyty.
Kluczem była jednak defensywa. Legia zdobyła zaledwie 71 punktów na własnej hali. Męczyła się bardzo i lublinianie wyszarpali ten mecz doprowadzając do remisu w serii.
Piąty mecz finałów Orlen Basket Ligi już w środę, 18 czerwca. Początek o godz. 20:30. Gospodarzem tym razem będzie PGE Start Lublin. Rywalizacja toczy się do czterech wygranych.
Legia Warszawa - PGE Start Lublin 71:77 (16:26, 19:23, 24:11, 12:17)
Legia: Kameron McGusty 15, Ojars Silins 14, Keifer Sykes 10, Mate Vucić 10, Michał Kolenda 8, Andrzej Pluta 4, E.J. Onu 4, Aleksa Radanov 3, Maksymilian Wilczek 0, Dominik Grudziński 0.
PGE Start: Tyran de Lattibeaudiere 19, Manu Lecomte 15, Ousmane Drame 14, Courtney Ramey 11, Tevin Brown 10, Michał Krasuski 5, C.J. Williams 1, Filip Put 0.
stan rywalizacji: 2-2
ZOBACZ WIDEO: "Po raz drugi zakładam koronę". Była Miss Polski powraca w wielkim stylu