14. kolejka LEGA Basket: Wpadka Armani Jeans, Pepsi Caserta Koszarka nadal na fali

Jacek Seklecki 17 Stycznia 2010, 23:53

Armani Jeans Mediolan po niezbyt udanym początku sezonu powoli odrabiało straty do czołówki i po tym pościgu znajduje się już na trzecim miejscu w tabeli. W minionej kolejce mediolańczycy nie ustrzegli się jednak wpadki, jaką na pewno była porażka z Sigmą Montegranaro, czyli drużyną zajmującą dopiero 10 miejsce w ligowej stawce. Mimo takiej różnicy sił mecz ten był bardzo wyrównany przez pierwszą połowę, którą goście wygrali zaledwie 38:37.

Tuż po zmianie stron Sigma zaczęła jednak przejmować inicjatywę w tym spotkaniu. Koszykarze trenera Fabrisio Fratesa poprawili obronę, dzięki czemu w trzeciej kwarcie dali sobie rzucić zaledwie 11 punktów, przy 18 ze swojej strony. To właśnie ta część gry zadecydowała o ostatecznym zwycięstwie Sigmy 77:72. Mediolańczykom nie pomógł debiut w zespole Sani Becirovicia, który zdobył 12 punktów. Po 15 oczek dla swoich zespołów zdobyli Daniele Cavaliero da Sigmy i Marjonas Petravicius dla Armani Jeans.

Cały czas na fali pozostaje drużyna Łukasza Koszarka, Pepsi Caserta. Koszykarze tego zespołu odnieśli 10 zwycięstwo w sezonie, pokonując we własnej hali ekipę Carife Ferrara. Tylko przez pierwszą połowę rywale zespołu polskiego rozgrywającego dotrzymywali kroku wiceliderowi tabeli włoskiej LEGA Basket. Przed przerwą Pepsi wygrywało 48:44, jednak prawdziwa egzekucja miała miejsce dopiero w trzeciej kwarcie.

W niej gospodarze nie dali najmniejszych szans Carife i wygrali tę część gry 27:14, co dało im aż 17-punktowe prowadzenie przed czwartą kwartą. Ta przewaga oczywiście nie tylko wystarczyła do odniesienia zwycięstwa, ale też została jeszcze powiększona i ostatecznie Pepsi wygrało 95:72. Koszarek spędził na parkiecie 21 minut, rzucając dwa punkty i zaliczając trzy zbiórki i tyle samo asyst. Fenomenalne zawody rozegrał Ebi Ere, który zdobył aż 30 punktów, trafiając m.in. sześć razy z dystansu i dokładając do tego pięć zbiórek i cztery asysty.

Mniej szczęścia po raz kolejny mieli inni Polacy w LEGA Basket, Szymon Szewczyk i Filip Dylewicz. Ich Air Avellino minimalnie przegrało na wyjeździe z zespołem Angelico Biella 79:83, mimo że jeszcze do przerwy to gości mogli mieć więcej powodów do zadowolenia, bowiem prowadzili 47:43. W trzeciej kwarcie Avellino przeżyło jednak katastrofę, gdyż w 10 minut tej części meczu Dylewicz, Szewczyk i spółka potrafili rzucić zaledwie dziewięć punktów, tracąc ich aż 24.

To oczywiście nie mogło nie wpłynąć na ostateczny wynik tego spotkania i pomimo tego, że po tak słabej kwarcie Air Avellino próbowało walczyć i wygrało nawet ostatnią część meczu 23:16 to na niewiele się to zdało, bowiem drużyna ta przegrała ostatecznie 79:83. Siedem punktów zdobył Szymon Szewczyk, natomiast dwa oczka zapisał na swoim koncie Filip Dylewicz. Najwięcej, bo aż 20 punktów zapisali na swoim koncie Joe Smith z Angelico i Chevon Troutman z Air.

W meczu dwóch drużyn z dołu tabeli lepsza Vanoli Cremona, która pokonała Cimberio Varese 78:71. Bez większych problemów Canadian Solar Bolonia uporało się z Lottomaticą Rzym. Gospodarze wygrali 81:61 i mają tyle samo punktów co trzecie w tabeli Armani Jeans. Montepaschi Siena rozgromiło kolejnego rywala w lidze włoskiej. Tym razem mistrzowie pokonali na wyjeździe NGC Cantu 87:56. W Treviso Benetton wygrał z BancaTercas Teramo 74:68.