Sami zgotowaliśmy sobie ten los - komentarze po meczu Olimp Start Lublin - Sudety Jelenia Góra

Lubelscy koszykarze mają na swoim koncie już trzy kolejne zwycięstwa, choć to sobotnie nie przyszło im łatwo. Trener Dominik Derwisz nie ukrywa, że doprowadziła do tego niefrasobliwość jego podopiecznych. W czwartej kwarcie przewaga Startu stopniała z osiemnastu do dwóch punktów. Mimo to zdołali zwyciężyć 77:71.

Paweł Patyra
Paweł Patyra

Ireneusz Taraszkiewicz (trener Sudetów): Jeżeli nadal będziemy grali tak konsekwentnie, jak w tym meczu, to na pewno będzie dla nas pomocne i może któryś z następnych rozstrzygniemy na swoją korzyść. 18 punktów straty zrobiło się nie z naszej słabości, ale ze złych decyzji. Natomiast jeśli gramy konsekwentnie, jak ja tego wymagam i jak graliśmy w końcówce tego spotkania to wynik schodzi w dół i nawet troszeczkę postraszyliśmy zespół z Lublina. Sudety to drużyna oparta na młodych, niedoświadczonych zawodnikach, co było widać w paru sytuacjach. Niestety, muszą rozegrać bardzo dużo minut, aby nauczyć się zachowań, jakie posiadają gracze już doświadczeni.

Dominik Derwisz (trener Startu): Cieszę się, że w tych arktycznych warunkach udało się nam rozstrzygnąć ten mecz na naszą korzyść, mimo że graliśmy słabo. Nie jest trudnością wygrać wtedy, kiedy idzie, ale wtedy, gdy nie idzie. Nawet jak gramy ze słabszym przeciwnikiem, to wcale nie jest tak łatwo, jak wydaje się wszystkim dookoła. Rywale niczym nas nie zaskoczyli, wiedzieliśmy czego się po nich spodziewać. Mieliśmy za zadanie wyeliminować Samca, żeby nie rzucał za trzy punkty i udało nam się to. Po prostu my graliśmy bardzo niekonsekwentnie i nieskutecznie. Gdybyśmy wykorzystali sytuacje spod samego kosza, w których nie trafiliśmy, to nasza przewaga byłaby w granicach 15-20 punktów przez całe spotkanie. Sami zgotowaliśmy sobie ten los, że graliśmy na styku do końca meczu. To nie było zamierzone, ale przynajmniej ten końcowy fragment rozgrzał publikę.

Tomasz Celej (koszykarz Startu, zdobywca 18 punktów): Wiedzieliśmy, że Sudety to zespół juniorów. Wszyscy podchodzili pewnie tak, że to słaby przeciwnik. Jak mówiłem po pierwszej kwarcie, zamiast prowadzić 25 punktami, żeby młodzi zawodnicy mogli spokojnie pograć, to trzeba było do końca uprawiać żenującą walkę. Najważniejsze jest zwycięstwo. Przy tym mrozie kibicom na pewno było potrzebne pobudzenie, trochę energii, żeby nie zamarzli w tej naszej hali. Moja kontuzja to na szczęście tylko drobny uraz. Myślę, że dwa-trzy dni i będzie po wszystkim.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×