Lotos lepszy w meczu gigantów - relacja z meczu Lotos Gdynia - Wisła Kraków

W hicie 21. kolejki PLKK Lotos Gdynia pokonał po bardzo emocjonującym i stojącym na wysokim poziomie spotkaniu Wisłę Kraków 65:54. O zwycięstwie gdynianek przesądziła bardzo dobra postawa w obronie oraz niezwykła wola walki. Losy meczu rozstrzygnęły się w czwartek kwarcie, w której przyjezdne zdobyły zaledwie osiem punktów! Kolejne bardzo dobre zawody rozegrała środkowa Lotosu Ivana Matović.

Przed tym spotkaniem obu zespołom dawano równo szansę. Nie mniej jednak atut własnej hali kazał upatrywać Lotos w roli faworyta. Gdynianki przestępowały do tego spotkania po kiepskim, by nie powiedzieć fatalnym meczu w Poznaniu. Wisła z kolei w środę rywalizowała z węgierskim MiZo Pecs o awans do najlepszej ósemki rozgrywek Euroligi. Wiślaczki ostatecznie wygrały i zagrają w dalszej fazie rozgrywek, co jest największym sukcesem w historii klubu. - Jesteśmy bardzo szczęśliwi, uważamy że to co osiągnęliśmy jest niezwykle ważne dla całego klubu oraz jego historii. Tym bardziej, że otworzyliśmy sobie szansę dojścia do "Final-Four". - stwierdził po meczu opiekun krakowskiego zespołu.

- Pojedynki Lotosu z Wisłą znane są nie od dziś, więc wiadomo, jaką rangę dla nas ma to spotkanie! - mówiła przed meczem z Wisłą koszykarska Lotosu Oliwia Tomiałowicz. Rzeczywiście spotkania między obiema drużynami od lat dostarczają wielu emocji i stoją na wysokim poziomie. Nie inaczej było i w sobotę, a losy rywalizacji rozstrzygnęły się w czwartej kwarcie, wygranej przez mistrzynie Polski 22:8. - Lotos wygrał mecz zasłużenie, bardzo dobrze prezentując się w obronie szczególnie w czwartek kwarcie, kiedy my nie trafialiśmy i podejmowaliśmy złe próby. - podsumował mecz trener Jose Ignacio Hernández. Jego pogląd podzielał również szkoleniowiec Lotosu, Jacek Winnicki. - Przez trzy kwarty nie mogliśmy znaleźć swojego rytmu, ale w czwartej ta defensywa odniosła już skutek. Czwartą kwartę otworzyliśmy celnymi trójkami, szybkimi kontratakami.

Sam mecz to bardzo zacięta i ostra, czasami na pograniczu fauli gra obu zespołów. Przewaga jednej z drużyn, z wyjątkiem czwartej odsłony oscylowała w granicy pięciu punktów, jak choćby na chwilę przed końcem trzeciej kwarty. Wówczas to wiślaczki prowadziły 46:41. Od początku spotkania widać było, że spotkały się dwa najmocniejsze kadrowo zespoły w Polsce, które swoją siłę opierają na dobrej obronie i żelaznej dyscyplinie.

Pierwsze punkty w meczu zdobyła Burse. Jednak odpowiedź gdynianek była piorunująca. Szybkie kontrataki i po niespełna trzech minutach gry Lotos prowadził 6:1. Było to najwyższe prowadzenie teamu trenera Winnickiego w pierwszej kwarcie spotkania, a ta odsłona meczu skończyła się wynikiem 17:14 dla przyjezdnych.

Drugą partię celnym rzutem za trzy otworzyła Ivana Matović. Na boisku wciąż toczyła się zacięta walka, a żaden z zespołów nie potrafił wypracować większej przewagi. Lotos prowadził 22:19, przegrywał 25:27, a do przerwy lepsze były krakowianki, które wygrywały 32:30.

Chwilę po rozpoczęciu trzeciej kwarty po punktach Majewskiej przewaga przyjezdnych wzrosła do czterech "oczek". W 25. minucie po celnym rzucie za trzy Erin Phillips Lotos prowadził 36:34, następnie 41:40. Jednak to przyjezdne wygrały trzecią partię i przed ostatnią kwartą na tablicy pojawiał się wynik 43:46.

W czwartej kwarcie zaczął się prawdziwy show w wykonaniu Lotosu. Świetna gra w defensywie, szybkie ataki, błędy przeciwniczek i gospodynie stopniowo powiększały przewagę. W poczynaniach mistrzyń Polski widać było prawdziwą wolę walkę i chęć rehabilitacji za występ w Poznaniu. - Dzisiejszy mecz pokazał, że bardzo mocną obroną, przy słabszej postawie w ataku można wygrać mecz. - powiedział po spotkaniu trener Winnicki. Jego podopieczne w czwartek kwarcie grały koncertowo. Na cztery minuty przed końcową syreną prowadziły 61:52, a w 39. minucie już 65:52. Ostatecznie po bardzo dobrym meczu Lotos wygrał 65:54.

- Co do naszej gry to popełniałyśmy zbyt wiele prostych błędów w obronie, zostawiałyśmy przeciwniczki na czystej pozycji rzutowej. Wracamy do Krakowa i tam wyciągniemy już odpowiednie wnioski. - podsumowała spotkanie rozgrywająca Wisły Paulina Pawlak, dla której powrót do Gdyni nie okazał się zbyt miły.

Lotos Gdynia - Wisła Can Pack Kraków 65:54 (14:17, 16:15, 13:14, 22:8)

Lotos: Ivana Matovic 18, Tanisha Wright 12, Marta Jujka 11, Erin Phillips 10, Olivia Tomiałowicz 7, Magdalena Leciejewska 5, Roneeke Hodges 2, Louice Halvarsson 0.

Wisła Can Pack: Janell Burse 14 (14 zb), Ewelina Kobryn 12, Paulina Pawlak 8, Marta Fernandez 6, Katarina Zohnova 6, Iziane Castro Marques 4, Agnieszka Majewska 4, Liron Cohen 0.

Źródło artykułu: