Przed tym spotkaniem obu zespołom dawano równo szansę. Nie mniej jednak atut własnej hali kazał upatrywać Lotos w roli faworyta. Gdynianki przestępowały do tego spotkania po kiepskim, by nie powiedzieć fatalnym meczu w Poznaniu. Wisła z kolei w środę rywalizowała z węgierskim MiZo Pecs o awans do najlepszej ósemki rozgrywek Euroligi. Wiślaczki ostatecznie wygrały i zagrają w dalszej fazie rozgrywek, co jest największym sukcesem w historii klubu. - Jesteśmy bardzo szczęśliwi, uważamy że to co osiągnęliśmy jest niezwykle ważne dla całego klubu oraz jego historii. Tym bardziej, że otworzyliśmy sobie szansę dojścia do "Final-Four". - stwierdził po meczu opiekun krakowskiego zespołu.
- Pojedynki Lotosu z Wisłą znane są nie od dziś, więc wiadomo, jaką rangę dla nas ma to spotkanie! - mówiła przed meczem z Wisłą koszykarska Lotosu Oliwia Tomiałowicz. Rzeczywiście spotkania między obiema drużynami od lat dostarczają wielu emocji i stoją na wysokim poziomie. Nie inaczej było i w sobotę, a losy rywalizacji rozstrzygnęły się w czwartej kwarcie, wygranej przez mistrzynie Polski 22:8. - Lotos wygrał mecz zasłużenie, bardzo dobrze prezentując się w obronie szczególnie w czwartek kwarcie, kiedy my nie trafialiśmy i podejmowaliśmy złe próby. - podsumował mecz trener Jose Ignacio Hernández. Jego pogląd podzielał również szkoleniowiec Lotosu, Jacek Winnicki. - Przez trzy kwarty nie mogliśmy znaleźć swojego rytmu, ale w czwartej ta defensywa odniosła już skutek. Czwartą kwartę otworzyliśmy celnymi trójkami, szybkimi kontratakami.
Sam mecz to bardzo zacięta i ostra, czasami na pograniczu fauli gra obu zespołów. Przewaga jednej z drużyn, z wyjątkiem czwartej odsłony oscylowała w granicy pięciu punktów, jak choćby na chwilę przed końcem trzeciej kwarty. Wówczas to wiślaczki prowadziły 46:41. Od początku spotkania widać było, że spotkały się dwa najmocniejsze kadrowo zespoły w Polsce, które swoją siłę opierają na dobrej obronie i żelaznej dyscyplinie.
Pierwsze punkty w meczu zdobyła Burse. Jednak odpowiedź gdynianek była piorunująca. Szybkie kontrataki i po niespełna trzech minutach gry Lotos prowadził 6:1. Było to najwyższe prowadzenie teamu trenera Winnickiego w pierwszej kwarcie spotkania, a ta odsłona meczu skończyła się wynikiem 17:14 dla przyjezdnych.
Drugą partię celnym rzutem za trzy otworzyła Ivana Matović. Na boisku wciąż toczyła się zacięta walka, a żaden z zespołów nie potrafił wypracować większej przewagi. Lotos prowadził 22:19, przegrywał 25:27, a do przerwy lepsze były krakowianki, które wygrywały 32:30.
Chwilę po rozpoczęciu trzeciej kwarty po punktach Majewskiej przewaga przyjezdnych wzrosła do czterech "oczek". W 25. minucie po celnym rzucie za trzy Erin Phillips Lotos prowadził 36:34, następnie 41:40. Jednak to przyjezdne wygrały trzecią partię i przed ostatnią kwartą na tablicy pojawiał się wynik 43:46.
W czwartej kwarcie zaczął się prawdziwy show w wykonaniu Lotosu. Świetna gra w defensywie, szybkie ataki, błędy przeciwniczek i gospodynie stopniowo powiększały przewagę. W poczynaniach mistrzyń Polski widać było prawdziwą wolę walkę i chęć rehabilitacji za występ w Poznaniu. - Dzisiejszy mecz pokazał, że bardzo mocną obroną, przy słabszej postawie w ataku można wygrać mecz. - powiedział po spotkaniu trener Winnicki. Jego podopieczne w czwartek kwarcie grały koncertowo. Na cztery minuty przed końcową syreną prowadziły 61:52, a w 39. minucie już 65:52. Ostatecznie po bardzo dobrym meczu Lotos wygrał 65:54.
- Co do naszej gry to popełniałyśmy zbyt wiele prostych błędów w obronie, zostawiałyśmy przeciwniczki na czystej pozycji rzutowej. Wracamy do Krakowa i tam wyciągniemy już odpowiednie wnioski. - podsumowała spotkanie rozgrywająca Wisły Paulina Pawlak, dla której powrót do Gdyni nie okazał się zbyt miły.
Lotos Gdynia - Wisła Can Pack Kraków 65:54 (14:17, 16:15, 13:14, 22:8)
Lotos: Ivana Matovic 18, Tanisha Wright 12, Marta Jujka 11, Erin Phillips 10, Olivia Tomiałowicz 7, Magdalena Leciejewska 5, Roneeke Hodges 2, Louice Halvarsson 0.
Wisła Can Pack: Janell Burse 14 (14 zb), Ewelina Kobryn 12, Paulina Pawlak 8, Marta Fernandez 6, Katarina Zohnova 6, Iziane Castro Marques 4, Agnieszka Majewska 4, Liron Cohen 0.