Jasny cel - zapowiedź meczu MKS Znicz Jarosław - Sportino Inowrocław

Obie ekipy do tego pojedynku przystępują z jasno wyznaczonym celem. Jarosławianie aby liczyć się w decydującej fazie tegorocznych rozgrywek, chcą zająć miejsce dające im przewagę parkietu, goście zaś chociaż do minimum stracili już swoje szanse o utrzymanie - nadal jednak wierzą i nie składają broni.

Spotkanie tych ekip zapowiada się bardzo ciekawie. Wszystko to z dwóch powodów - obie drużyny nadal o coś walczą, a także w oby zespołach występują gracze, którzy w zeszłym sezonie reprezentowali barwy Znicza i Sportino, a w tegorocznym zmienili barwy klubowe. Jeszcze nie tak dawno Quinton Day zapewnił utrzymanie Zniczowi, a teraz walczy o to samo dla swojego nowego zespołu. Oprócz wspomnianego amerykańskiego obrońcy w zespole z Inowrocławia gra dobrze znany w Jarosławiu - Przemysław Łuszczewski, który występował z tą drużyną w debiutanckim sezonie w ekstralidze. Po drugiej zaś stronie mamy Dawida Witosa, który tuż przed sezonem przyszedł do ekipy z Podkarpacia i z mniejszym lub większym powodzeniem walczy o ligowe punkty.

Goście z Kujaw nadal liczą się w walce o ligowy byt, gospodarze zaś chcą zająć przed preplay offami lokatę w tabeli, która pozwoli im mieć przewagę własnego parkietu. Przyjezdni do Jarosławia wybierają się tylko i wyłącznie po zwycięstwo. Inny scenariusz niż wygrana spowoduje, że będą pierwszą drużyną, która opuści szeregi ekstraklasy. - Zostało nam do rozegrania cztery mecze, ogólnie w lidze również pozostała taka sama ilość spotkań i zdajemy sobie sprawę, że szanse na utrzymanie mamy tylko teoretyczne. Będzie bardzo ciężko - nadal jednak wierzymy - dodaje szkoleniowiec Sportino, Aleksander Krutikov.

Pokonanie Znicza wydaje się być jednak trudnym zadaniem, choć możliwym do wykonania. - Będziemy się starali przeciwstawić zawodnikom Znicza i przeszkadzać im w konstruowaniu skutecznych akcji. Musimy przede wszystkim powstrzymać liderów drużyny - Chappella, Maysa i Zabłockiego. Nie możemy jednak zapomnieć o krajowych pozostałych zawodnikach, choćby o Dawidzie Witosie, który w ubiegłym sezonie występował w mojej drużynie - kwituje szkoleniowiec zespołu z Inowrocławia.

Wydawało się, że zespół Dariusza Szczubiała po pokonaniu Czarnych Słupsk złapał już właściwy tryb gry po odejściu dwóch wysokich zawodników i innymi elementami taktycznymi zapełnił tą dziurą. Można również wnioskować, że Tomasz Zabłocki przejął rolę zdobywania punktów po Johnie Williamsonie i z każdym meczem staje się coraz groźniejszym snajperem. - Nie można powiedzieć, że ja przejąłem rolę w zdobywaniu punktów po Johnie Williamsonie. Gramy czasem akcje pode mnie i z tych akcji mam zdobywać punkty i to się udaje i z tego jestem zadowolony - ripostuje wspomniany zawodnik z Jarosławia.

Ostatnie spotkanie z PBG Basketem Poznań jednak pokazało, że do końca tak nie jest. Jarosławianie w drugim już meczu przespali pierwszą połowę, aby w drugiej gonić przeciwników. Sztuka ta może i by im się udała gdyby mecz trwał około 5. minut dłużej. - Nie wiem co się dzieje w tej pierwszej połowie. Wydaje się przed meczem, że wszystko jest dobrze. Wiemy co mamy grać, mamy ułożoną taktykę, nagle zaczyna się mecz i coś nam to za bardzo nie wychodzi. Po przerwie po zimnym prysznicu motywujemy się i zaczynamy grać tak jak trzeba, tylko czasem brakuje czasu i sił. - odpowiada Dawid Wistos, zawodnik Znicza Jarosław.

Jak będzie tym razem? Czy zespół z Inowrocławia po raz kolejny przedłuży swoje szanse o ligowy byt, a może to jarosławianie liczący na potknięcie Czarnych Słupsk wskoczą na upragnione ósme miejsce w ligowej tabeli. Odpowiedzi na te pytania na pewno uzyskamy w piątkowy wieczór.

Spotkanie Znicza Jarosław ze Sportino Inowrocław rozegrane zostanie 12.03 tj. w piątek o godzinie 18 w hali MOSiR w Jarosławiu, mieszczącej się przy ulicy Sikorskiego 5.

Źródło artykułu: