Nieudany setny mecz. Relacja z spotkania Asseco Prokom Gdynia - Unicaja Malaga

Setny mecz w Eurolidze nie okazał się szczęśliwym dla koszykarzy Prokomu. Wyrównane spotkanie toczyło się do końca trzeciej kwarty. Od tego momentu dra gospodarzy się rozsypała i Unicaja Malaga odniosła spore zwycięstwo nad klubem z trójmiasta (82:63). Porażka jednakże nie wpływa na awans gdynian do fazy Elite 8 najbardziej prestiżowych rozgrywek na starym kontynencie.

Czwartkowy pojedynek był ostatnim w ramach Top 16. Mimo iż polski klub już wcześniej zagwarantował sobie przejście do następnej rundy, to gra na parkiecie była zacięta. Oba zespoły bowiem zmagają się z problemami i nie przypominają swoją postawą drużyn z początku sezonu. Szczególnie Prokom ostatnio niespodziewanie zawodzi i włączając w to porażkę w zmaganiach Pucharu Polski, jest to piąta porażka w tak krótkim czasie.

Mecz rozpoczął trójką Lorinza Harrington, który tego dnia spisywał się bardzo dobrze. Radość jednak nie trwała długo, gdyż w odpowiedzi to samo zrobił Carlos Jimenez. Tak w skrócie też wyglądała gra do końca trzeciej kwarty. Wymiana punktowa i remisy towarzyszyły przez większą część pojedynku. Dobre początki zaliczyli wszyscy koszykarze gospodarzy. Wiele emocji początkowo budził duet Qyntel Woods i Ratko Varda, którzy wzajemnie naprawiali swoje niecelne rzuty i znajdowali się pod obręczami.

Koszykarze z Malaga od samego początku popisywali się bardzo ładną grą zespołowo, co jakiś czas ujawniając braki w obronie gdynian. Jednakże ci często wybierali i przechwytywali piłki swoim oponentom. Wiele nadziei dawało też zgranie z sobą Ronniego Burrella, Woodsa i Vardy, lecz w najważniejszym momencie gry, nerwy przerosły tych zawodników, którzy próbując za wszelką cenę nadrabiać straty popełniali proste błędy.

Druga kwarta zapowiadała, iż gdynianom uda się "odskoczyć" od zawodników z Malagi. Głównie dzięki grze Jana-Hendricka Jagli, który zastępując Burrella, od razu trafił dwie "trójki". Goście jednakże nie pozostawiali żadnych złudzeń i ani na chwilę nie pozwalali oddalić się gdynianom.

Pierwsza połowa budziła jeszcze wiele emocji co do wyniku, jednakże w drugiej to już przyjezdni byli górą. Fatalna czwarta kwarta, w której koszykarze Asseco Prokomu rzucili zaledwie osiem punktów, zadecydowała o losach spotkaniach. Patrząc na statystyki, ewidentnie widać iż od trzeciej odsłony meczu do gry gdynian wkradły się nerwy. Mimo prowadzenia w takich elementach jak zbiórki czy bloki, to zawiodła skuteczność.

- Co prawda już przed meczem było wiadomo kto awansuje do fazy Elite 8, lecz chcieliśmy wygrać ten mecz. Trudno jest zmobilizować się przed takim pojedynkiem, lecz udało nam się jednak wygrać ten mecz. Chciałbym zwrócić uwagę, że po długiej przerwie powrócił Gomis Joseph. Nie jest on jeszcze w pełni formy, ale jego obecność na parkiecie bardzo nam pomogła. Prokom na początku miał szansę zwyciężyć z nami, lecz to my w drugiej połowie osiągnęliśmy przewagę i udało się nam wygrać, choć i tak w ostatecznym rozrachunku jesteśmy przegranymi - skomentował Aito Garcia Reneses.

Mecz z Unicają Malagą był swoistym sprawdzianem przed meczem z Olympiacosem Pireus. Niestety, koszykarze Asseco go nie zaliczyli co również potwierdza w swoich słowach trener Tomas Pacesas:

- Pomimo awansu do Top 8 Euroligi ta porażka bardzo mnie boli. Przepraszam wszystkich kibiców za drugą połowę, w których całkowicie się poddaliśmy i oddaliśmy ten mecz bez walki. Rywale zagrali na serio i w dodatku niemalże wszystko im wychodziło, ale nie mam żadnego wytłumaczenia dla naszej fatalnej postawy. Musimy obejrzeć to spotkanie jeszcze raz i wyciągnąć z niego wnioski. Jeśli nadal będziemy tak grali, nie mamy szansy przeciwko Olympiakosowi. Przy takiej grze lepiej w ogóle nie jechać do Aten.

Asseco Prokom Gdynia - Unicaja Malaga 63:82

(21:20, 18:19, 16:23, 8:20)

Asseco Prokom: Varda 16, Burrell 11, Logan 10, Woods 10, Jagla 8, Harrington 5, Ewing 3, Łapeta 0, Hrycaniuk 0, Szczotka 0, Zamojski 0.

Unicaja: Freeland 17, Rodriguez 15, Jimenez 13, Cook 11, Archibald 9, Dowdell 7, Welsch 5, Printezis 3, Blanco 2, Gomis 0.

Komentarze (0)