- To był taki prawdziwy mecz play-off - tymi słowami zaczął swoją wypowiedź na temat poniedziałkowego pojedynku pomiędzy Energą Czarnymi Słupsk a PBG Basketem Poznań trener tych pierwszych, Dainius Adomaitis. Było to jednak jedyne zdanie, które Litwin powiedział bez większych emocji. Te wzięły górę chwilę potem. - Moi zawodnicy myśleli chyba, że już po meczu, że można odpocząć. A przecież tak się nie da grać w play-off! Tutaj każda piłka jest na wagę złota i każda może mieć wpływ na losy meczu - grzmiał Adomaitis.
Co miał na myśli szkoleniowiec słupszczan, używając tak mocnych słów? Przecież tuż po przerwie jego koszykarze, głównie za sprawą rozciągającego defensywę Chrisa Bookera i korzystającego z wolnej przestrzeni pod koszem Pawła Leończyka, wyszli na prowadzenie 57:43. Problem jednak w tym, iż dobra passa skończyła się wraz z rzutem trzypunktowym tego pierwszego i potem na parkiecie dominowali przyjezdni. Pięć punktów z rzędu zdobył Uros Duvnjak, trójkę rywalom zaaplikował Adam Waczyński i w połowie czwartej kwarty zrobiło się tylko 74:72 dla miejscowych.
- Przed meczem mówiłem swoim graczom, żeby w ataku uważali na głupie straty, zbytni pośpiech i niecelne podania. Mieliśmy grać cierpliwie i szukać swoich szans tam gdzie mieliśmy przewagę. Tymczasem każdą akcję chcieliśmy zakończyć bardzo szybko, a w obronie po prostu gubiliśmy się na najprostszych trikach rywala - tłumaczył litewski szkoleniowiec. Poznaniacy wykorzystywali każde zawahanie gospodarzy po zagraniach typu pick and roll i bez problemów zdobywali punkty. Tym samym imponowali tym, z czego zasłynęli pod koniec sezonu zasadniczego, kiedy to wygrali siedem z ośmiu spotkań.
Na ten fakt Adomaitis również zwracał swoim zawodnikom uwagę, więc po czterdziestu minutach miał wiele pretensji. - Poznański Basket to nie jest słaba drużyna i mówiłem moim graczom, że oni walczą od początku do końca, nie bacząc na aktualny wynik. Cechę tę pokazali w poniedziałkowym spotkaniu i niewiele brakowało, by skończyło się to dla nas bardzo źle. Ostatecznie jednak spotkanie wygrali gospodarze, choć na nieco ponad minutę przed końcem PBG prowadziło 79:77.
Wówczas jednak nie zawiedli strzelcy - Alex Harris oraz Mantas Cesnauskis. Amerykanin trafił bardzo ważną trójkę z rogu boiska, Litwin dodał dwa osobiste i praktycznie było po meczu. Niecelny rzut rozpaczy Waczyńskiego dopełnił całości. - Oczywiście żeby nikt nie powiedział, że tylko wściekam się po bądź co bądź wygranym meczu, cieszę się również ze zwycięstwa. Szczęście uśmiechnęło się do nas, prowadzimy w serii 1-0, choć przed nami wiele pracy. Drugi raz tak szczęśliwie być nie musi - zakończył swoją wypowiedź trener Czarnych.
W środę obie drużyny zmierzą się w drugim meczu pre play-off. Tym razem jednak spotkanie odbędzie się w Poznaniu. Jeśli wygrają je gospodarze, rywalizacja powróci do Słupska. Jeśli nie, trener Adomaitis będzie mógł się uśmiechnąć, gdyż prowadzona przez niego ekipa awansuje do ćwierćfinału.