Obydwa zespoły świadome stawki meczu przystąpiły zmotywowane. Przyjezdnym animuszu starczyło tylko na kilka minut. Po trafieniu Kurta Thomasa objęli prowadzenie 13:11. Później inicjatywę przejęli podopieczni Mike'a Woodsona, którzy do końca karty zanotowali run 9:0. To rozochociło gospodarzy, którzy systematycznie powiększali swój punktowy kapitał. W czwartej kwarcie przewaga Jastrzębi wynosiła nawet 24 punkty. Wtedy parkiet w Philips Arena przy owacji kompletu publiczności mogli opuścić pierwszopiątkowi zawodnicy.
- Zawiedliśmy naszych fanów w spotkaniu numer pięć. Dlatego właśnie ich oklaski smakowały nam jak nigdy - stwierdził Josh Smith.
Po raz drugi z rzędu dobry mecz rozegrał rezerwowy Jamal Crawford, który rzucił 22 oczka, oprócz tego do swojego dorobku dołożył jeszcze 6 asyst. Po drugiej stronie najwięcej punktów (15) miał Brandon Jennings, ale aby to osiągnąć oddał 18 rzutów, z których trafił zaledwie pięć.
- Pokazaliśmy wielu ludziom, że z Milwaukee Bucks trzeba się liczyć. Przegraliśmy, ale nie mamy powodu do wstydu. Brakowało nam kilku zawodników, ale pomimo tego walczyliśmy. Robiliśmy wszystko co w naszej mocy - powiedział Jennings.
Jastrzębie nie mają zbyt wiele czasu na świętowanie. Już we wtorek rozpoczynają walkę o Finał Konferencji Wschodniej z Orlando Magic, w barwach których występuje Marcin Gortat.
Atlanta Hawks - Milwaukee Bucks 95:74 (20:13, 33:27, 20:20, 22:14)
Atlanta: Jamal Crawford 22, Al Horford 16 (15 zb), Josh smith 15, Mike Bibby 15, Marvin Williams 8 (9 zb), Joe Johnson 8, Zaza Pachulia 7, Jason Collins 2, Mario West 2, Maurice Evans 0, Jeff Teague 0.
Milwaukee: Brandon Jennings 15, Luc Richard Mbah a Moute 13, Ersan Ilyasova 13 (11 zb), John Salmons 11, Kurt Thomas 6, Luke Ridnour 6, Primoz Brezec 5, Carlos Delfino 3, Royal Ivey 2, Jerry Stackhouse 0, Dan Gadzuric 0.
Stan rywalizacji: 4:3 dla Atlanty
Awans: Atlanta