WNBA: 211 punktów w Phoenix i kolejna porażka mistrzyń

Na nic zdał się powrót do gry Diany Taurasi oraz aż 104 punkty zdobyte we własnej hali przez zawodniczki Phoenix Mercury. Mistrzynie WNBA doznały kolejnej porażki. Tym razem wygraną z Arizony wywiozły koszykarki ze stolicy USA. Po tym meczu każdy ma już stuprocentową jasność, że największym problemem zawodniczek Mercury w tym sezonie jest defensywa, a raczej jej brak.

W tym artykule dowiesz się o:

Diana Taurasi kontuzji pleców doznała w niedzielę, kiedy to Phoenix Mercury grało w Waszyngtonie. Teraz ekipa ze stolicy USA przyjechała do Mercury i pomimo faktu, że DeeTee powróciła do gry, to ponownie Mystics okazały się lepsze, tym razem wygrywając 107:104.

Końcówka spotkania w Phoenix była niesamowicie emocjonująca. Gdy na 12 sekund przed końcem zza łuku trafiła Katie Smith, a Mystics odskoczyły na 101:97, wydawało się, ze jest po meczu. Gospodynie były jednak odmiennego zdania, a po trójce Taurasi na tablicy wyników było 105:104. Rozgrywająca jednak koncertową końcówkę Smith na 0,5 sekundy przed końcem wykorzystała oba rzuty osobiste i przypieczętowała kolejny sukces swojego zespołu.

Doświadczona rzucająca Mystics została okrzyknięta bohaterką drużyny. W końcówce nie tylko trafiła arcyważną trójkę, ale nie myliła się w kluczowych momentach z linii rzutów osobistych. Cały mecz zakończyła z dorobkiem 25 punktów, będąc najskuteczniejszą zawodniczką.

Taurasi powróciła do gry, ale było u niej widać, że plecy nadal doskwierają, stąd problemy ze skutecznością. Po 23 oczka dla Mercury zdobyły Penny Taylor oraz Candice Dupre.

Wreszcie! - mogą powiedzieć fani Los Angeles Sparks. Koszykarki z Hollywood pokonały San Antonio Silver Stars i w końcu przełamały czarną serię porażek. Do wygranej podopieczne Jennifer Gillom poprowadziła doświadczona Tina Thoompson, która w swoich statystykach zapisała double-double w postaci 24 punktów i 10 zbiórek.

- Wiemy, jak wygrywać bez Candace Parker w składzie. Jesteśmy pewne, że potrafimy to robić - powiedziała po meczu Thompson. - To dla nas wielka sprawa, że w końcu udało się wygrać.

Mało jednak brakowało, a wygranej by nie było. Po pierwszej znakomitej połowie, trzecią kwartę 24:9 wygrały rywalki. - Zanotowałyśmy kapitalną pogoń i udało nam się nawet objąć prowadzenie. Niestety nie miałyśmy w sobie tyle energii, żeby utrzymać ten styl gry w ostatniej kwarcie - powiedziała po meczu Becky Hammon, rozgrywająca Silver Stars. W decydującej części meczu zawodniczki Sparks faktycznie powróciły do swojej gry sprzed przerwy i ostatecznie zasłużenie pokonały rywalki.

Nadal nie do ugryzienia we własnej hali są zawodniczki Atlanty Dream. Tym razem w pokonanym polu została ekipa Minnesoty Lynx, a do wygranej Dream poprowadziła Iziane Castro Marques.

Wyniki:

Atlanta Dream - Minnesota Lynx 76:58 (15:9, 23:15, 23:17, 15:17)

(I.Castro Marques 22, E.DeSouza 11, A.McCoughtry 10, S.Lyttle 10 (14 zb) - S.Augustus 17, N.Anosike 8, C.Houston 7, N.Martinez 6)

Chicago Sky - Connecticut Sun 92:80 (26:13, 27:16, 13:28, 26:23)

(S.Fowles 26 (11 zb), T.Young 15, M.Bass 13, J.Perkins 11 - S.Gruda 17, A.Jones 16, T.White 15, K.Lawson 11)

Phoenix Mercury - Washington Mystics 104:107 (25:24, 21:18, 22:31, 36:34)

(P.Taylor 23, C.Dupree 23. T.Smith 17, T.Johnson 15 (11 as) - K.Smith 25, C.Langhorne 21, M.Currie 18, L.Harding 13)

Los Angeles Sparks - San Antonio Silver Stars 72:63 (18:12, 21:12, 9:24, 25:15)

(T.Thompson 24 (10 zb), N.Quinn 13, T.Penicheiro 12, D.Milton-Jones 10 - M.Snow 16, B.Hammon 15, E.Lawson-Wade 12, S.Young 11)

Źródło artykułu: