Jordan i Barkley o transferach Heat

lebronem, kobe tez pewnie mógł iść gdzieś indziej po odejściu shaqa ale został poczekał i są tego efekty.

Williamsa(nie czepiać się , nie znam jego kontraktu) i mecz Lakers - Miami .... Tyle do powiedzenia

dawno nie było. No bo jak mozna nazwac finały z 2007 i 2009 gładkie 0-4 i koniec... bez emocji bez dreszczyku i zwyciezca znany przed finałem!!! Prawda jest taka że po transformacjach w Bostonie, Los Angeles w 90% znowu zdobyło by mistrzostwo... I o tym doskomale sobie każdy zdaje sprawę. Tylko niech nikt nie wyjeżdza z Chicago NY Orlando Phoenix ITD.ITP.ITC. Zespół na mistrzostwo trzeba zgrac i żaden z tych zespołów nie jest w stanie tego zrobic w tym sezonie. Dlatego pochwalam ruch Jamesa i Bosha i mam nadzieję że zleją LA. Dzięki tym transferom liga będzie ciekawsza... Jeszcze jedno, jeśli ktoś uważa że w tym sozonie Miami pobije rekord Byków 72-10 to ja się z tym nie zgadzam... Będzie ciekawie... Ps. Czy trenerem Miami bedzie nadal Spolestra??? Czy z za kurtyny za sznurki będzie pociągał mentor Pat...

Clevland na max kontraktach i co roku po katorżniczych playoffach odpadali maksymalnie w finale konferencji coraz bardziej sfrustrowani. Zapewne także byście byli zadowoleni, że wasi generalni menagerowie nie mają szans na ściągnięcie kogoś wartościowego do Waszego teamu ponieważ nikt w takich dziurach nie chec grać. ( a Wy musiecie ciągle grać z cieniasami pokroju Dalonte Westa itp.). Zapewne też gdyby pojawiła się szansa na stworzenie dobrego zespołu, ze swoimi kumplami (przyjacielami) odmówilibyście im i to zapewne z racji tego, że wszyscy Wam będą zarzucać, że to pójście na łatwiznę i że każdy Wam powie, że Jordan zrobił to sam!!! - Pierdzielicie tutaj takie farmazony, że aż się niedobrze robi, jakbyście znali NBA od kuchni i przynjamniej w niejednym finale grali, krytykujecie osoby, które w swoich teamach nie miały szans na zdobycie Mistrzowskiego pierścienia. - Do Miami podobną taktyke zastosowali Lakersi tylko z nieco mniej znanymi nazwiskami - Artest, Odom, Gasol i Bynum spokojnie mogli by mieć lepsze zarobki i grać większa rolę w innych klubach ale woleli sobie stworzyć dobry teamw LA - za to jakoś ich nikt nie krytykował, że polecieli na mistrza zamiast na to żeby go zodbyć w swoich starych klubach:) - Co do Barkleya - uwielbiałem go jako garcza ale jak już zaczyna się wypowiadać to ręcę opadają, co do MJ to bez komentarza bo zaraz banda jego fanów wszystko tutaj zaspamuje.

gwiazda próbowałby szukać teamu walczącego o tytuł jak to robił Barkley, Pytka, Malone - to jest dopiero żenada. MJ mądry bo pierścienie na palcach i z całym szacunkiem ale żaden zawodnik mu nie dorównuje więc niech se daruje te gadki. Opetaniec w Miami takiego zlepku jeszcze nie było :(

mistrzostwa sprowadzając odpowiednich graczy to już ich problem że odchodzi. LeBron dobrze wie że nie miałby szans zdobyć mistrzostwa z Cavs mając taką ekipę (btw. dobrą ekipe ale jednak za słabą na mistrzostwo). a Jordan niech się nie wygłupia - jak już kończył karierę to powinien skończyć na amen a nie później jakieś powroty po roku-i wg. mnie tym się schańbił że próbował wrócić do gry po zakończeniu rzekomym kariery i ludzie widzieli jaki jest słaby z perspektywy mijających lat. Zamiast odejść w chwale odszedł jako taki szaraczek, nie jako wielki MJ23!a wracając do sedna sprawy, życzę LBJ zdobycia mistrzostwa i to nie jednego bo na nie zasługuje, a jak wiadomo samemu się meczu a co dopiero mistrzostwa nie zdobędzie :)

przez Chicago dwóch pierwszych meczów w Phoenix, mogła zakończyć się jeżeli nie w czterech, to w pięciu meczach. A co do Barkleya i Phoenix z lat 94-95. Wydawało się, że po odejściu Jordana nikt i nic nie stanie im na przeszkodzie. Skoro jednak stało się, jak się stało, to widocznie czegoś im brakowało (być może tylko szczęścia). Pisząc o Barkleyu schorowanym, sfrustrowanym i zdesperowanym miałem na myśli ostatni jego rok w Phoenix, kiedy to po kompletnie nieudanych playoffach, już wiedział, że jedyną szansą na zdobycie mistrzostwa jest kolejna zmiana otoczenia. I wtedy wykonał ruch, który kilka lat później powielił Malone.

była kwintesencja koszykówki i dramatu. Jedyne porażki Houston w 95 były tylko z PHX ( wszystkie serie po 4-0) a w 94 tak samo oprócz finału. Więc nie piszcie że Charles był gasnącą gwiazdą. Po prostu Phoenix to pechowa drużyna. Finał 1993 powinni wygrać. To nie Jordan i Paxon wygrali mecz a KJ przegrał. 94 i 95 po też byli najlepsi a pechowo odpadli.

Dwukrotnego mistrza NBA... Czy Jordan byłby tym Jordanem gdyby nie zdobył 6 mistrzostw ???wiadomo... nie!!! A teraz James... Hmm... Jeżeli chce cos w tej lidze jeszcze osiągnąc to byl strzał w 10. 7 lat w Cleveland i co i jedno wicemistrzostwo 26 lat na karku i pewnie jeszcze kilka sezonów przed nim, ale szczerze mówią gra dalej w Cleveland nie wróżyła mistrzostwa... Może inny klub np. Bulls, NY to czyste dywagacje i szansa na mistrzostwo 50%-50%. Tym bardziej że na zachodzie Lakers mocni jak zawsze i kolejny sezon w roli faworyta!!! Latka lecą mistrzostw nie ma a podejżewam że James celuję nie w jedno a przynajmniej kilka i to pod rząd. I to był główny powód gry w Miami. Bo z czego się rozlicza gwiazdy tej ligi??? Wiadomo...

Houston nie byl juz tym samym zawodnikiem co wczesniej.

spinali i co ???

transfer do Phoenix. Dzięki temu stał się liderem drużyny, której dotychczasowy trzon stanowili choćby Kevin i Dan. I gdyby nie Jordan, swój cel by osiągnął. A później... cóż. Dawał z siebie wszystko nie otrzymując odpowiedniego wsparcia. Lata leciały, Charles coraz bardziej wylewał się z formy, aż w końcu zdał sobie sprawę, że jedyną szansą na mistrzostwo jest dołączenie do równie zaawansowanych wiekowo liderów Houston. Jak to się skończyło, wszyscy wiemy. Moim zdaniem nie ma najmniejszych podstaw, by porównywać decyzje 24-25 letnich, pełnych - wydawałoby się - zapału graczy z decyzją gracza blisko 35-letniego, który zdaje sobie sprawę, że nie da rady być już liderem, a może być jedynie jednym z nich. W przypadku Jamesa i Bosha zimna kalkulacja zastąpiła ambicję. W konsekwencji ewentualny tytuł przez nich zdobyty będzie deprecjonowany. A co do samej wypowiedzi Michaela - między wierszami powiedział więcej niż chciałby by zostało powiedziane. Głównym zainteresowanym powinno wejść to w pięty, dać do myślenia. Choć w to ostatnie szczerze wątpię, bo jakie czasy, tacy zawodnicy, takie podejście do rywalizacji, a tym samym taka liga.