Przed nieco ponad miesiącem litewski trener reprezentacji Grecji, Jonas Kazlauskas zadzwonił do każdego koszykarza, który według niego mógłby stanowić o sile drużyny z Hellady na wrześniowych Mistrzostwach Świata w Turcji. 56-letni szkoleniowiec wykonał nawet telefony do tych graczy, którzy ogłosili zakończenie swojej kariery reprezentacyjnej.
W tej sposób Kazlauskas skontaktował się z m.in. z Theodorosem Papaloukasem, lecz 33-letni zawodnik odmówił gry dla Grecji tłumacząc się, że nie czuje się już na siłach rywalizować zarówno dla reprezentacji swojego kraju, jak i dla klubu. Litwin nie zraził się jednak odmową i zadzwonił do koszykarza jeszcze dwukrotnie. Ostatecznie spasował gdy Papaloukas jako przyczynę rozstania podał powody rodzinne. Tym samym pod koniec czerwca Kazlauskas ogłosił siedemnastoosobową grupę koszykarzy, których sprawdzi przed Mistrzostwami Świata. Gracza Olympiacosu Pireus w tym gronie oczywiście nie było.
Nieoczekiwania Papaloukas zmienił swoje stanowisko przed kilkoma dniami i nawet wynajął prywatnego trenera od przygotowania fizycznego by w jak najkrótszym czasie powrócić do dobrej dyspozycji. 33-latek nie przewidział jednak jednej rzeczy - że litewski trener nie tyle co nie pozwoli mu zagrać na turnieju w Turcji, to nawet nie pozwoli mu przyjechać na zgrupowanie kadry narodowej i powalczyć o ewentualne miejsce w składzie.
Tym samym reprezentacyjna kariera jednego z najlepszych rozgrywających minionej dekady w Europie zakończyła się bezpowrotnie.