Bez obwodu ciężko wygrać - relacja z meczu Znicz Basket - AZS Szczecin

AZS Radex Szczecin doznał pierwszej wyjazdowej porażki w tym sezonie. Drużyna beniaminka pierwszej ligi uległa w Pruszkowie drużynie Znicza Basket, mimo wygranej wali na obu tablicach. O zwycięstwie podopiecznych Pawła Czosnowskiego przesądziło pięć minut czwartek kwarty, w których AZS nie potrafił zdobyć punktu.

W tym artykule dowiesz się o:

Konfrontacja sąsiadów w ligowej tabeli niemal przez całe spotkanie była wyrównana. Prowadzenie zmieniało się w sumie trzynaście razy (siedmiokrotnie był remis), a żadna ze stron nie potrafiła zbudować większej jak siedmiopunktowej przewagi. Losy meczu rozstrzygnęły się w połowie czwartej kwarty, w której bardziej skuteczni byli zawodnicy Znicza Basket.

Pomogli im w tym również koszykarze AZS-u - konkretnie Stanisław Prus. Najpierw popełnił faul w ataku, a niezadowolony z decyzji arbitrów głośno protestował, za co został ukarany przewinieniem technicznym. Znicz Basket z wyniku 63:58 wyszedł wtedy na prowadzenie 67:58 na trzy i pół minuty przed końcem. Akademicy tych strat nie byli już w stanie zniwelować. - Graliśmy w ataku naprawdę kiepsko. Głównie mam pretensję o naszą skuteczność, także do siebie - wyznał Maciej Majcherek, który w całym spotkaniu zdobył 17 punktów, lecz przy przeciętnej skuteczności (6/15).

Dobre zawody w Pruszkowie rozgrywali wysocy koszykarze AZS-u. W pierwszej połowie Paweł Podgalski (10 pkt), a po przerwie Karol Pytyś (14 pkt). Obaj w końcówce rzadko dostawali jednak piłki od swoich kolegów. - Nie wykorzystaliśmy należycie zawodników podkoszowych, sami oddawaliśmy rzut z dystansu. Chcieliśmy się przełamać, ale to nie był nasz dzień - analizował Maciej Majcherek.

Trener Znicza Basket Paweł Czosnowski momentami trzymał na boisku aż czterech wysokich zawodników (Szymański, Misiewicz, Malewski i Wilkusz) i tylko jednego obrońcę (Szumełda-Krzycki). Z takim ustawieniem goście mieli problem głównie w pierwszej połowie. - Rzadko zawodnik mierzący ponad dwa metry wzrostu gra na pozycji rzucającego obrońcy, a tak było w przypadku Daniela Wilkusza. Po przerwie gospodarze ponownie spróbowali takiego wariantu, wówczas poradziliśmy sobie z tym lepiej - mówił Maciej Majcherek.

Ozdobą meczu były bloki z obu stron parkietu. Aż pięć miał ich Przemysław Szymański, a po jednym Andrzej Misiewicz i Daniel Wilkusz. Szymańskiego dwukrotnie w efektowny sposób zatrzymał zaś Maciej Sudowski (zaledwie 1/10 z gry).

Znicz Basket Pruszków - AZS Radex Szczecin 70:62 (15:21, 17:7, 27:25, 11:8)

Komentarze (0)