Spotkanie rozpoczęło się od celnych rzutów z gry Aleksandry Pawlak i Katarzyny Kenig i były to, jak się później okazało, punkty zwycięskie, bowiem rywalki w tym meczu już Widzewa nie dogoniły. Pierwsza kwarta należała zdecydowanie do gospodyń, a prym na parkiecie wiodła Kenig, zdobywając tylko w tej odsłonie 11 "oczek". Łodzianki popisywały się wysoką skutecznością, a recepty na nie nie mogły znaleźć rybniczanki, stąd wysoki wynik po 10 minutach - aż 28:16.
Koszykarki ROW-u obudziły się nieco w drugiej kwarcie, choć raczej wypadałoby napisać, że obudziła się Laurie Koehn. Dość powiedzieć, że gdyby nie ta zawodniczka, mecz skończyłby się pogromem w wykonaniu Widzewa. Rybnicki klub ma jednak Amerykankę, której pomagają ... dwie inne Amerykanki - Rebecca Harris i zbierająca piłki z tablicy Anna McLean. Dzięki tym koszykarkom, zawodniczki gości trzymały dystans do łodzianek, który oscylował wokół 10 punktów. Zabrakło jednak zdecydowanie dobrej gry Polek, co pozwoliłoby na nawiązanie walki i dogonienie przeciwnika. W ekipie Widzewa w tej kwarcie pojawiła się na kilka minut, debiutująca w tym klubie Lidia Kopczyk, jednak dość szybko zdjął ją z parkietu Miodrag Gajić, bowiem zdecydowanie brak jej było zgrania z koleżankami, tak ważnego zwłaszcza na pozycji rozgrywającej.
Po przerwie obraz gry wiele nie zmienił się i nadal łodzianki utrzymywały kilkunastopunktowe prowadzenie. Dużo niepotrzebnego zamieszania wprowadził jedynie debil (bo trzeba nazywać rzeczy po imieniu), mieniący się kibicem Widzewa. Na trybunach odpalił on petardę hukową, czym doprowadził do przerwania meczu. Trener ROW-u, Mirosław Orczyk, chciał nawet doprowadzić do zakończenia zawodów, jednak komisarz wraz z sędziami zdecydowali, że skończy się jedynie na opisaniu całego zdarzenia w protokole i prawdopodobnej karze finansowej. Wyprowadziło to jednak z rytmu zwłaszcza koszykarki gości, bowiem gospodynie po wznowieniu gry błyskawicznie zdobyły 6 punktów z rzędu i odskoczyły już na 17 "oczek", prowadząc po 3 kwartach 70:53.
W ostatniej kwarcie w grę Widzewa wkradło się rozprężenie i chaos, a niezawodna u przeciwniczek Koehn odrabiała straty głównie celnymi rzutami za 3 punkty. Na ławkach trenerskich szaleli obaj szkoleniowcy, a przewaga łodzianek topniała w oczach. Początek kwarty to seria 12:1 dla rybniczanek, a na minutę przed końcem spotkania, strata gości wynosiła już tylko 4 "oczka". Wtedy jednak niezwykle ważną akcję przeprowadziła Kenig, zdobywając cenne dwa punkty. Koszykarki ROW-u natomiast zachowały się następnie bardzo dziwnie, gdyż nie faulowały przeciwniczek w ostatnich 30 sekundach (a może bardziej trener Orczyk nie kazał im tego robić), czym właściwie pozbawiły się same szans na odniesienie zwycięstwa. Wynik meczu na 88:80 ustaliła rzutem równo z końcową syreną Małgorzata Chomicka.
Gdyby w meczach PLKK wybierano MVP spotkania, to zdecydowanie na to miano zasłużyła Koehn - zdobycz 36 punktów i 9 celnych rzutów za 3 punkty, w kobiecych rozgrywkach zdarza się niezmiernie rzadko. W przeciwnej ekipie natomiast, najlepsza była Kenig, notując 100 procent skuteczności zza linii 6,75 (4/4).
Widzew Łódź - Utex ROW Rybnik 88:80 (28:16, 17:20, 25:17, 18:27)
Widzew: Kenig 21, Chomicka 16, Tondel 14, Szymczak-Górzyńska 13, Pawlak 9, Żytomirska 9, Gołumbiewska 4, Trojanowska 2, Kopczyk 0.
Utex ROW: Koehn 36, Harris 16, McLean 12, Suknarowska 7, Głocka 4, Semmler 3, Miszkiel 2, Rozwadowska 0, Brown 0.
Sędziowali: Liszka i Roguz.