Przerwali czarną passę, dobili rywala - relacja z meczu Polpharma Starogard Gdański - Energa Czarni Słupsk

Pierwsza połowa należała do gospodarzy, którzy wprawdzie zaczęli katastrofalnie, ale szybko przejęli inicjatywę i wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie istnieli jednak niemal wyłącznie Energa Czarni. Słupszczanie pokazali charakter w czwartej odsłonie, w efekcie wygrali czwarty mecz w tym sezonie! Było to pierwsze zwycięstwo tego zespołu w stolicy Kociewia.

Już po raz drugi przed własną widownią Polpharma przespała start, toteż po nic dziwnego, że po kilku minutach w zdecydowanie lepszych nastrojach byli skuteczni goście, którzy wygrywali nawet 8:1. Spore problemy Kociewskim Diabłom sprawiał bardzo aktywny od samego początku Jerel Blassingame. Słupszczanie kontynuowali dobrą passę, w pewnym momencie prowadzili już 17:9, ale chwilę później praktycznie stanęli w miejscu. A że bez pomysłu grać się nie da, to o punkty było niebywale trudno. W tym czasie zaatakowali Farmaceuci, którzy stopniowo zaczęli odrabiać straty, wreszcie przyzwoicie prezentowali się w ofensywie. Podopieczni Pawła Turkiewicza zadali na tyle mocny cios, że już po pierwszej kwarcie byli na prowadzeniu.

W drugiej rozpędzony SKS raz po raz ganił rywala za jego braki w obronie, za słabą grę pod tablicami, zbyt egoistyczną postawę w ataku. Michael Hicks, Robert Skibniewski i Kirk Archibeque - ten tercet wyrządził w pierwszej połowie najwięcej krzywdy przyjezdnym. Wszak ten pierwszy - jak zresztą zawsze - nie odpuszczał, grał twardo, bardzo często na pograniczu faulu, w ataku starał się, choć szwankowała skuteczność. Skibniewski, który w zespole jest dopiero od niedawna znakomicie dogrywał swoim partnerom, dobrze wybierał zagrywki, uzbierał w pierwszej połowie aż 5 asyst. Archibeque miał wprawdzie zadanie trudne, bo jego rywalem był Bryan Davis, ale poradził sobie całkiem nieźle, nie marnował okazji, ale słabo walczył o zbiórkę. Dainius Adomaitis rysował zagrywki, brał czas, próbował dyrygować swoimi podwładnymi, ale tym bynajmniej się nie wiodło, tragiczna skuteczność sprawiła, że na przerwę Energa Czarni schodzili ze stratą aż 11 punktów.

Polpharma nie potrafiła się zmienić, nie wyrwała się z utartego schematu, w efekcie po świetnym okresie gry zatracili umiejętność zdobywania punktów. A słupszczanie odzyskali wiarę w swoje możliwości, systematycznie zmniejszali straty do rywala, gonili za wszelką. Ogromna odpowiedzialność spadła na Blassingame'a i Camerona Bennermana, bo to oni najczęściej mieli piłkę w rękach, ochoczo brali się za reperowanie dorobku. Starogardzianie nie potrafili sobie z nimi poradzić, tracili już grunt pod nogami. Goście dogonili SKS już w tej partii, ale w końcówce minimalnie lepiej zaprezentowali się miejscowi koszykarze, którzy dali do zrozumienia, że tanio skóry nie sprzedadzą.

Tyle, że po raz kolejny w tym sezonie Kociewskie Diabły w ostatniej kwarcie grały chaotycznie, znów górę wzięła nonszalancja, zbytnia brawura i nieumiejętność brania odpowiedzialności w tak ważnym momencie. Polpharma nie miała już żadnych atutów, gra zespołowa totalnie się nie kleiła (tylko dwie asysty w drugiej połowie!), popełniała dodatkowo mnóstwo strat, co było dobitnym objawem bezradności. Mimo wielu słabych stron starogardzianie trzymali się przy życiu, próbowali kilkakrotnie zadać oponentom cios na wagę wygranej, ale podopieczni Adomaitisa się nie poddawali, wszak mieli w składzie rewelacyjnie dysponowanego Bennermana, który skrzydła rozwinął szeroko - zdobył w tym fragmencie zawodów aż 12 oczek! Na nic się zdała heroiczna - lecz bardzo egoistyczna - postawa Hicksa i Deonte Vaughna. Farmaceuci powstrzymać tego, co nieuchronne nie zdołali, przegrali po raz czwarty w tym sezonie i są na samym dnie tabeli, bo tylko oni pozostają bez wygranej w obecnych rozgrywkach! - Kolejne zwycięstwo wymknęło nam się w ostatnich minutach - mówił Turkiewicz, opiekun przegranych. - Takiego meczu nie da się wygrać, jeśli w drugiej połowie robi się 13 strat, w ważnych momentach. Niektórzy gracze zaczynają wtedy grać zbyt samolubnie, chcąc za bardzo pomóc, ale w ten sposób właśnie przeszkadzają.

Czarni natomiast wygrali czwarte spotkanie, wrócili na fotel lidera i mogą świętować najlepszy start w sezonie od wielu lat. Dodatkowo przełamali oni czarną passę w Starogardzie Gdańskim - siedmiokrotnie próbowali wywieźć ze stolicy Kociewia, bezskutecznie. Dopiero za ósmym razem udało im się ograć Polpharmę.

- Przed meczem mówiłem zawodnikom, że musimy być skoncentrowani przez całe 40 minut. W takich trudnych spotkaniach na wyjeździe decyduje tylko jeden element - obrona. W drugiej połowie ją pokazaliśmy - powiedział Dainius Adomaitis, szkoleniowiec drużyny znad Słupii.

Polpharma Starogard Gd. - Energa Czarni Słupsk

72:76

(21:19, 25:16, 10:17, 16:24)

Polpharma: Michael Hicks 13, Tomasz Cielebąk 13, Kamil Chanas 10, Robert Skibniewski 10, Kirk Archibeque 8, Deonta Vaughn 8, Adam Metelski 5, Brian Gilmore 3, Marcin Dutkiewicz 2

Enarga Czarni: Jerel Blassingame 23, Cameron Bennerman 21, Bryan Davis 11, Mantas Cesnauskis 10, Zbigniew Białek 4, Krzysztof Roszyk 4, Paweł Leończyk 3, Wojciech Szawarski 0, Huber Pabian 0

Źródło artykułu: