Trefl chce zakontraktować dwóch nowych graczy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Działacze Trefla Sopot robią wszystko, aby przed zamknięciem okienka transferowego wzmocnić jeszcze drużynę. Włodarze wraz ze sztabem szkoleniowym chcą jeszcze zatrudnić dwóch nowych koszykarzy.

Z poprzedniego sezonu w ekipie Trefla pozostało ledwo trzech koszykarzy - Michał Hlebowicki, Marcin Stefański oraz Lawrance Kinnard. Do drużyny dołączyło pięciu Polaków - Adam Waczyński, Filip Dylewicz, Paweł Kikowski, Daniel Szymkiewicz oraz Kacper Stalicki. Pozyskano także trzech zagranicznych zawodników - Giedrius Gustas, Jermaine Beal oraz Dragan Ceranić. To oni mieli odpowiadać za wyniki Trefla w sezonie 2010/11. Szybko okazało się jednak, że ten skład nie zrealizuje wymaganych celów. Ekipa znad morza okazała się słabsza od Dexii Mons w kwalifikacjach do EuroChallenge, zaś w lidze uległa m.in. Kotwicy Kołobrzeg. Wówczas postanowiono rozstać się z Bealem i ściągnąć na testy Sandisa Buskevicsa. Łotysz, który do Sopotu przybył w połowie października - miał czas do końca miesiąca, by przekonać do siebie sztab szkoleniowy.

Łotysz wystąpił w trzech meczach Tauron Basket Ligi, w których łącznie zdobył 7 punktów oraz 5 asyst. - Sandis Buskevics zostanie z nami co najmniej przez najbliższy tydzień. Na pewno wystąpi w meczu z Siarką Tarnobrzeg w niedzielę, ale czy będzie to dla niego decydujący mecz to zobaczymy - mówi Tomasz Kwiatkowski, dyrektor sportowy Trefla Sopot.

W dodatku, działacze Trefla cały czas penetrują rynek. Jeśli sztab szkoleniowy zdecyduje się na pozostawienie Łotysza w składzie, wówczas zostanie dokooptowany nowy środkowy. - Jednocześnie szukamy zawodnika na pozycje obwodowe oraz gracza, który może wesprzeć nas w grze pod koszem. Każdy koszykarz, który znajduje się w naszym zasięgu finansowym i prezentuje odpowiedni poziom sportowy - jest dla nas interesujący. Nie ma znaczenia, czy jest z Ameryki, Europy czy Afryki. Bardzo chcielibyśmy, żeby ten gracz dał nam pozytywnej energii - dodaje Kwiatkowski.

Jednakże zawodnicy, którzy obecnie znajdują się w składzie Trefla, mogą obawiać się, że stracą miejsce w drużynie. - Na bieżąco analizujemy poziom gry. Jeżeli którykolwiek z zawodników będzie zagrożony w sposób definitywny - to na pewno pierwszy się o tym dowie - stwierdził dyrektor sportowy Trefla Sopot.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)