Druga połowa niemocy - relacja z meczu Anwil Włocławek - Alba Berlin

Anwil Włocławek dwa lata czekał na mecz na arenie międzynarodowej, lecz akurat wtorkowego spotkania nie będzie wspominał miło. Do Hali Mistrzów przybyła bowiem Alba Berlin i po czterdziestu minutach to ona cieszyła się ze zdobycia dwóch punktów. Podopieczni Igora Griszczuka rozegrali świetną pierwsza połowę, lecz w drugiej górę wzięło doświadczenie niemieckiego zespołu. Alba pokonała Anwil 86:74.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Trener Igor Griszczuk zaskoczył ustawieniem, gdyż do pierwszej piątki desygnował Chrisa Thomasa, choć do tej pory niepodważalną rolę podstawowego playmakera miał D.J. Thompson. Amerykanin szybko odwdzięczył się dobrą grą - faulowany, wykorzystał dwa wolne i aż czterokrotnie otworzył drogę do kosza swoim partnerom. Dzięki temu z dystansu trafili kolejno Andrzej Pluta oraz Nikola Jovanović, a Anwil prowadził w połowie pierwszej kwarty 16:11.

O ile jednak włocławianie nie mieli żadnych problemów w ataku, gdyż pod koniec kwarty drugą trojkę dorzucił Jovanović, o tyle mieli kłopoty w defensywie. Pod koszami rządził i dzielił Derrick Allen, a na obwodzie wiele krzywdy gospodarzom wyrządził Julius Jenkins i po dziesięciu minutach Anwil wygrywał tylko 26:22.

Szkoleniowiec gości, Luka Pavicević był wyraźnie poirytowany tym, że jego podopieczni stracili aż 26 oczek w pierwszej odsłonie i przed drugą kwartą wymienił większość ze swoich podopiecznych, w kolejnych minutach kontynuując rotację. W drugiej kwarcie nie było już zatem na ławce rezerwowych Alby żadnego zawodnika, który nie wszedłby na parkiet. Serbski trener tym samym chciał zwiększyć intensywność gry i wzmocnić defensywę swojego zespołu, lecz włocławianie nadal imponowali w ataku. Sześć oczek spod kosza zdobył Eric Hicks, a trzecią trojkę przymierzył Jovanović i było 37:28 dla Anwilu.

- Wyszliśmy na to spotkanie z dobrym nastawieniem, graliśmy na początku z wielką energią oraz intensywnością i dzięki temu wygrywaliśmy - powiedział Paul Miller. W połowie kwarty na parkiecie pojawił się jednak Bryce Taylor, który od razu wniósł sporo ożywienia w poczynania gości. Amerykanin dwukrotnie skutecznie penetrował, a w kolejnej akcji trafił z dystansu i Alba zmniejszyła straty do straty do dwóch oczek 39:37. Ostatecznie po dwóch kwartach miejscowi wygrywali 44:39 dzięki skutecznej postawie Dardana Berishy. - W pierwszej i drugiej kwarcie zagraliśmy bardzo, bardzo słabo. Rywal wykorzystał naszą słabą obronę i wielokrotnie punktował z czystych pozycji. Krótko mówiąc - oni ustawili sobie ten mecz, tak jak chcieli. W drugiej połowie to jednak my graliśmy o wiele, wiele lepiej - opowiadał Tadija Dragicević.

Po zmianie stron ujawniły się jednak wszystkie zmory Anwilu z wcześniejszych spotkań. Gospodarze zupełnie stanęli w ataku, jakby nie wiedząc co mają zagrać i kosz dopiero po czterech minutach odczarował Jovanović. Większe problemy podopieczni trenera Griszczuka mieli jednak w defensywie. Goście z Niemiec nie utrudniali sobie życia skomplikowanymi akcjami i często grając proste zagrania typu pick and roll, stopniowo odrabiali straty, a gdy już to stało się faktem - budowali swoją przewagę.

Cztery oczka z rzędu zdobył bowiem Allen, dwiema trójkami popisał się Sven Schultze i w połowie trzeciej kwarty zrobiło się 57:49 dla Berlińczyków - "Albatrosy" wygrały więc początkowy fragment tej odsłony aż 18:5. Nadzieje Anwilu odżyły co prawda gdy za trzy przymierzył Tomasz Celej, lecz akcja dwa plus jeden Immanuela McElroya ponownie dała chwilę oddechu Albie (64:54). Dwa rzuty dystansowe (Marko Marinovicia i Schultze) z kolei dobiły włocławian pod koniec trzeciej kwarty - Niemcy prowadzili bowiem aż 70:58! - W trzeciej kwarcie gdy na samym początku rywal szybko rzucił siedem oczek, chcieliśmy bardzo szybko odrobić tą przewagę, ale wówczas popełnialiśmy straty i rywal odskakiwał coraz bardziej - tłumaczył Griszczuk.

W czwartej odsłonie kilkukrotnie wydawało się jednak, że Anwil może wrócić do gry - trzy oczka rzucił znowu Celej, pod koszem aktywny był Miller, lecz to wszystko za mało. Alba bowiem w dalszym ciągu zdobywała punkty bardzo prostymi środkami jak akcje dwójkowe czy rozrzucenia piłki po rogach, skąd punktowali skrzydłowi - w ten sposób sześć punktów w przeciągu minuty uzyskał Hollis Price i na pięć minut przed końcem przyjezdni wygrywali 77:66. Po punktach Thomasa i Millera włocławianie zmniejszyli jeszcze straty do sześciu oczek (79:73), lecz potem trzy straty z rzędu popełnił ten pierwszy i marzenia o zwycięstwie gospodarzy prysły jak bańka mydlana.

- Myślę, że w tym roku Alba ma lepszy zespół od Anwilu i w oczywisty sposób byliśmy dzisiaj faworytem. Ogólnie jednak rzecz biorąc Włocławek to bardzo solidny teren i Anwil jako zespół, z trenerem Igorem Griszczukem na ławce, ma potencjał by wygrywać z lepszymi, dlatego uważam, że dzisiaj wygraliśmy bardzo ważny mecz. W pewnych momentach było ciężko, wielokrotnie musieliśmy udowadniać swoją wyższość nad rywalem, ale ostatecznie to nam się udało i za to muszę pochwalić swoich koszykarzy - wyznał na konferencji prasowej trener Pavicević.

Anwil Włocławek - Alba Berlin 74:86 (26:22, 18:17, 14:31, 16:16)

Anwil: Jovanović 20, Miller 16, Thomas 14, Pluta 12, Hicks 6, Celej 3, Berisha 2, Majewski 1, Modrić 0, Thompson 0

Alba: McElroy 20, Allen 13, Schultze 11, Taylor 11, Price 7, Jenkins 7, Dragicević 6, Marinović 5, Idbihi 4, Femerling 2, Staiger 0

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×