Według relacji świadków, około godziny 1 w nocy jeden z koszykarzy Anwilu Włocławek podjechał samochodem pod jeden z hipermarketów. Zawodnik zrobił zakupy, a następnie chciał odjechać. Problem w tym, że gracz był kompletnie pijany, co zauważyli przechodnie. Natychmiast zaalarmowano ochronę, która z kolei zawiadomiła policję. Funkcjonariusze, po przybyciu na miejsce, zatrzymali gracza. Choć oficjalnie oczywiście nie podano, kim był ów sportowiec, wiadomo, że chodzi o Erika Hicksa.
I w tym tkwi cały szkopuł. O problemach alkoholowych Amerykanina wiadomo było już przed kilkoma laty, gdy ten reprezentował Polpak Świecie. Włocławianie jednak postanowili zaryzykować. - Wiemy, w co wchodzimy. Wiemy też, że to pewne ryzyko, ale jego umiejętności są tego warte. Będziemy mieć go pod całkowitą kontrolą - tłumaczył tuż po podpisaniu kontraktu prezes Anwilu Zbigniew Polatowski w jednym z wywiadów. Jak widać, słowa nie sprawdziły się do końca.
Póki co, nie wiadomo w jaki sposób i czy w ogóle włocławski klub ukarze zawodnika.