Tomas Pacesas po meczu z Cają Laboral Baskonia: Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy

Mistrz Polski lepszy w starciu z mistrzem Hiszpanii - to największa niespodzianka środowych spotkań w Eurolidze, więc nic dziwnego, że po ostatniej syrenie opiekun Asseco Prokomu Gdynia, Tomas Pacesas, tryskał humorem. Litewski szkoleniowiec podkreślał, że jego podopieczni wreszcie zagrali jak prawdziwy zespół i to właśnie dzięki temu pokonali Caję Laboral Baskonia.

Przegrana w Moskwie z Khimkami, w Kownie z Żalgirisem, w Tel Awiwie z Maccabi oraz dwie porażki w domu z Cają Laboral i Partizanem Belgrad. Nic więc dziwnego, że koszykarze Asseco Prokomu Gdynia jechali na mecz rewanżowy z mistrzem Hiszpanii w fatalnych nastrojach, których nie wymazała nawet zeszłotygodniowa wygrana z moskiewskimi Khimkami. I to pomimo tego, że drużyna z Kraju Basków nie spisuje się w tym roku tak, jak przystało na krajowego czempiona. Z sześciu meczów w Eurolidze zwyciężyła tylko dwa.

Pierwsza połowa środowego starcia tylko potwierdziła największe obawy gdynian, którzy pomimo tego, że nie prezentowali się źle, nie byli w stanie przełamać dobrej gry gospodarzy. Caja Laboral Baskonia prowadziła 39:34 i nic nie zapowiadało nieoczekiwanej zamiany miejsc, która miała nadejść w drugiej połowie. Po zmianie stron jednak podopieczni Tomasa Pacesasa zagrali koncertowo, wygrali trzecią odsłonę 21:11, a czwartą 26:19, co ostatecznie złożyło się na sześciopunktowe zwycięstwo 81:75.

- Po przerwie zrobiliśmy naprawdę wszystko, co w naszej mocy by wygrać to spotkanie i jednocześnie poprawić naszą sytuację w grupie. Wiedzieliśmy, że jeśli nadal chcemy awansować do kolejnej rundy, musimy pokonać Caję Laboral na ich własnym parkiecie, co udało się w tym sezonie niewielu ekipom - mówił po meczu litewski szkoleniowiec, kontynuując po chwili swój wątek - Dlatego jestem bardzo dumny ze swoich koszykarzy i z tego, w jaki sposób rozegrali drugą połowę. Prezentowali naprawdę mądrą koszykówkę i zdominowali grę pod koszami. Zanotowaliśmy ponadto bardzo solidny procent rzutów trafionych (50 za dwa i 41 za trzy - przyp. M.F.), który de facto pozwolił nam wygrać. Grupa w tym roku jest wyjątkowo trudna, ale nie pozostajemy bez szans.

Na chwilę obecną mistrz Polski legitymuje się bilansem 2-5 po siedmiu rozegranych spotkaniach. Taki sam stosunek meczów wygranych do przegranych ma również ekipa Caji Laboral, zaś będąca obecnie na czwartej, ostatniej dającej awans, pozycji w grupie A, drużyna Khimki Moskwa ma bilans 3-4. Szanse gdynian na grę w dalszej rundzie nie są więc takie iluzoryczne, lecz każda ewentualna porażka zdecydowanie oddali ich do celu.

Komentarze (0)