Długa rozmowa w szatni - komentarze po meczu Znicz Basket - Górnik

Koszykarze Górnika podczas spotkań wyjazdowych w niczym nie przypominają zespołu z Wałbrzycha. Potwierdziło się to także w Pruszkowie, gdzie podopieczni Arkadiusza Chlebdy nie mieli większych szans na pokonanie rywali. Właśnie o tym szkoleniowiec wałbrzyszan rozmawiał ze swoim zawodnikami w szatni.

Paweł Czosnowski (trener Znicza Basket): O naszej wygranej zadecydowała głównie dobra gra w obronie. W ataku prezentowaliśmy się już nieco gorzej. W tym spotkaniu w naszym zespole zadebiutowali Janavor Weatherspoon i Marcin Makander. Janek trenował z nami krótki. Nie miał wielu okazji do wdrożenia się w rytm treningowy. Myślę, że z każdym meczem powinno być lepiej. Marcina nie udało nam się go wypożyczyć na wcześniejszy mecz z Sokołem. Szkoda, bo by się przydał, co pokazał w starciu z Górnikiem.

Arkadiusz Chlebda (szkoleniowiec Victorii Górnika Wałbrzych): Bardzo zależało nam na wygranej w tym meczu. Przy prezencie na „Mikołaja” jakim był walkower za mecz z GKS-em Tychy kolejne dwa punkty pozwoliłby nam zbliżyć się do zespołów ze środka tabeli. Tak się jednak nie stało. Podobnie jak w spotkaniu z Asseco Prokomem 2 wyraźnie przegraliśmy walkę na tablicach. O ile rezerwy mistrzów Polski dysponują znacznie wyższym składem od nas i można to jakoś wytłumaczyć, o tyle po meczu ze Zniczem Basket już nie. Rywal wcale nie są od nas wyżsi.Właśnie o tym rozmawiałem z chłopakami w szatni. Nasza gra na wyjazdach jest tylko cieniem tej z Wałbrzycha. Pół żartem, pół serio podczas meczu u siebie gramy chyba innym składem, tzn. naszych wyjazdowych zawodników zastępują ich bracia bliźniacy.

Przemysław Szymański (Znicz Basket): W końcu zeszła z nas presja. Humor trochę się nam poprawił, bo po pięciu porażkach z rzędu potrzebowaliśmy tej wygranej. Mieliśmy wyłączyć Marcina Sterengę i Macieja Ustarbowskiego pod koszem. Zawodników, którzy robią rywalom bardzo dobrą robotę pod koszem. To nam się udało. Udało mi się zablokować kila rzutów, bo akurat złapałem timing z chłopakami. Czy to rywali odrzuciło spod kosza? W pewnym sensie tak.

Marcin Sterenga (Górnik Wałbrzych): Staraliśmy się bardzo, ale nic nam nie wychodziło. Muszę pochwalić rywali, którzy dobrze nas rozpracowali. Nie chciałbym na gorąco oceniać występu Maćka Ustarbowskiego. Nie wiem, czy to wynikało z jego słabszej dyspozycji, czy też nie poradził sobie z obroną rywali. W strefie podkoszowej, mocno zagęszczonej, było nam jednak ciężko.

Komentarze (0)