Wyczerpali limit wpadek - zapowiedź meczu Asseco Prokom Gdynia - Polpharma Starogard Gdański

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Przed nami kolejne - zapewne emocjonujące - derby Pomorza w tym sezonie, zarazem starcie mistrza Polski z brązowymi medalistami z poprzedniego sezonu Tauron Basket Ligi. Tym samym w roli głównej wystąpią koszykarze Asseco Prokomu Gdynia i Polpharmy Starogard Gdański.

Podopieczni Tomasa Pacesasa wyczerpali już limit porażek w Tauron Basket Lidze. Tak przynajmniej twierdzi szkoleniowiec gdyńskiego klubu, toteż można się spodziewać, że na parkiecie ujrzymy nie postacie drugoplanowe, ale właśnie pierwszy, najsilniejszy garnitur. To utrudnia zadanie przyjezdnym.

Nie ma nad Wisłą drużyny o większym potencjale niż Asseco Prokom. Wszak Ratko Varda, Daniel Ewing, JR Giddens to zawodnicy wielkiego formatu, dwaj pierwsi są w naprawdę świetnej formie, co potwierdzili w przegranej konfrontacji w Eurolidze z Żalgirisem Kowno. Lista wielkich nazwisk jest dłuższa, bo obejmuje jeszcze Mike'a Wilksa, Filipa Widenowa, ale i pierwszy, i drugi w Trójmieście nie potrafią się odnaleźć. Zawodzą natomiast Ronnie Burrell i Jan-Hendrik Jagla. Po zawodnikach, którzy w Gdyni zostali na kolejny sezon, spodziewano się lepszego zrozumienia, większej efektywności.

Mimo wielu wad, ogromnego zmęczenia, braku czasu na przygotowanie do konfrontacji z Polpharmą, gdynianie są zdecydowanym faworytem. Litewski szkoleniowiec ma bowiem przewagę i pod koszem (zwłaszcza z tak grającym Vardą), i na dystansie. Nie zmienia tego nawet fakt, że rywal zmienił oblicze pod wodzą Zorana Sretenovicia, że stał się silniejszy i skuteczniejszy. Bo gdynianie przy odrobinie dobrego wiatru, mogą wręcz znokautować przeciwnika.

Kociewskie Diabły marząc o zwycięstwie muszą zrobić spory postęp w grze podkoszowej. To aktualnie największy mankament tego zespołu, bo ani Kirk Archibeque, ani też Adam Metelski do dominatorów pola trzech sekund nie należą. Choć warto zauważyć postęp Amerykanina, który gra coraz odważniej, nie boi się walki jeden na jednego, zbiera częściej. Sretenović musi też w podkoszowej batalii dobrze wykorzystać umiejętności Urosa Mirkovicia i Tomasza Cielebąka. Ten pierwszy znany jest ze swoich skutecznych haków. Cielebąk natomiast potrafi się znaleźć w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie.

Dużym atutem brązowych medalistów Tauron Basket Ligi jest możliwość szerokiej rotacji, niekoniecznie przy wielkiej stracie jakości, na obwodzie. Najsilniejszym ogniwem, które chyba ustabilizowało formę na wysokim poziomie, jest Michael Hicks. Amerykanin potrzebował czasu na ponowne zaadaptowanie się w stolicy Kociewia, od pewnego czasu nie zawodzi, nie marnuje okazji. To właśnie on zadał w Pucharze Polski decydujący cios zgorzelczanom, co też potwierdza, że ma zdolności przywódcze, potrafi pociągnąć zespół w kluczowym momencie. Na tym jednak nie koniec. Farmaceuci mają przecież jeszcze Deonte Vaughna i Kamila Chanasa, przyzwoicie radzącego sobie z rozgrywaniem Roberta Skibniewskiego, fałszywego podkoszowego Briana Gilmore'a. Wszystko to składa się w nieobliczalną całość.

Przewagą Polpharmy będzie na pewno lepsze przygotowanie się do niedzielnego meczu. Starogardzianie mieli kilka dni na wdrożenie nowej taktyki, ale również trochę czasu na odpoczynek. Historia starć nie przemawia jednak na korzyść gości. Farmaceuci przegrali mnóstwo spotkań z Asseco Prokomem, a wygrali zaledwie dwa. Jak będzie tym razem?

Początek spotkania w niedzielę o godz. 14.

Źródło artykułu: