- Zgadzam się z opinią trenera Dariusza Szczubiała, który powiedział, że ten mecz był bardzo emocjonujący. Myślę, że to super dla kibiców. To już drugi raz w krótkim czasie zdarza nam się, że wszystkie kwarty były bardzo wyrównane, wygrane co najwyżej jednym punktem. Kolejno 20:19, 17:17, 19:20 i 18:17. Podobnie było chyba z PGE Turowem Zgorzelec. Świadczy to o zaciętości i myślę, że kibice z tego meczu wyszli zadowoleni. Nie do końca zgadzam się natomiast z opinią trenera Szczubiała, że Kotwica ten mecz miała już wygrany. To tak samo jak niedawno Asseco Prokom Gdynia z Żalgirisem Kowno. Decyduje przecież ostatnia akcja. Owszem, mogliby tak mówić, gdyby prowadzili na przykład czterema punktami, a my mimo tego wydrapalibyśmy zwycięstwo - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Tomasz Herkt.
Trener Zastalu pochwalił dobrą postawę swoich podopiecznych. - Cała drużyna w końcówce była skoncentrowana na zadaniu, które zostało postawione. Mieliśmy dwie przerwy na żądanie. Wykorzystaliśmy je, rozrysowaliśmy dwie akcje, które robiliśmy na ostatnich treningach, tak zwane sytuacje specjalne. Myślę, że jest super. Walter Hodge przychodził do nas jako playmaker, który będzie kreował grę drużyny, ale jednocześnie wiedzieliśmy, że w trudnych sytuacjach może przechylić szalę na naszą stronę. I to właśnie dzisiaj zrobił. Było parę szczęśliwych rzutów dla drużyny kołobrzeskiej, my również paru sytuacji nie wykorzystaliśmy. Nie ma to znaczenia. Koszykówka w tej chwili jest taka, że gra często kończy się dopiero w ostatnich sekundach i oby jak najwięcej takich sytuacji - zaznaczył.
Herkt zwrócił uwagę na bardzo dobrą sytuację beniaminka Tauron Basket Ligi w tabeli. - Chciałbym powiedzieć jeszcze jedno, co myślę, że jest szczególnie ważne dla naszego zespołu: dwa ostatnie mecze wygraliśmy w samej końcówce. Było to po dogrywce w Koszalinie i teraz z Kotwicą. Ma to olbrzymie znaczenie dla rozwoju młodej drużyny, która od niedawna jest ze sobą. Znaleźliśmy się teraz w komfortowej sytuacji, ponieważ odnieśliśmy właśnie szóste zwycięstwo i mamy szansę na siódme. Nawet gdybyśmy pierwszą rundę zakończyli z sześcioma wygranymi, to i tak będzie ok. Do Starogardu Gdańskiego pojedziemy natomiast również poszukać zwycięstwa. Gdybyśmy mieli ich na koncie siedem na tym etapie rozgrywek, to mielibyśmy ogromną szansę na play-offy, co byłoby dla nas olbrzymią satysfakcją - podkreślił szkoleniowiec zielonogórzan.
Na uwagę zasługuje wyraźna przewaga Kotwicy pod względem ilości zbiórek. Kołobrzeżanie w tym elemencie okazali się skuteczniejsi od Zastalu w stosunku 48:34. Zwłaszcza pierwsza i druga kwarta była pod tym względem nieudana dla gospodarzy, którzy w tym czasie wykonali 14 zbiórek. Goście zaliczyli ich aż 24. - W ostatnim spotkaniu w Koszalinie, kiedy graliśmy bez Chrisa Burgessa, tylko z Rafałem Rajewiczem, gospodarze mieli dużo atutów w strefie podkoszowej, a mimo tego potrafiliśmy wygrać w tym elemencie. W starciu z Kotwicą się nie udało. Na pewno było to spowodowane tym, że nie wyszliśmy dzisiaj na pełnej świeżości. Graliśmy przecież ostatnio dwa mecze wyjazdowe. Zarówno AZS Koszalin, jak i Kotwica ostatnie dwa mecze grały u siebie. Mieliśmy mało czasu na to, żeby dobrze się przygotować od strony fizycznej i mentalnej. Wydaje mi się, że nie było takiej koncentracji. Zbiórka to nie jest to, że dwóch wysokich ludzi skoczy i zbierze. Często piłki spadają gdzieś na trzeci, czy czwarty metr. Nie mieliśmy takiej świeżości, brakowało odpowiedniej reakcji. Brakowało tego pierwszego kroku i orientacji, gdzie piłka może się odbić. To jedyna możliwość wytłumaczenia, dlaczego pod względem zbiórek tak wyraźnie odstawaliśmy od Kotwicy. Innej nie znajduję - zakończył Tomasz Herkt.