Królowie Mazowsza - relacja z meczu Polonia 2011 Warszawa - Znicz Basket Pruszków

Średnio radosne będą święta przy Marymonckiej. Politechnika ograła wprawdzie Rosę Radom, kilka godzin później ich młodsi koledzy ulegli jednak Zniczowi Basket Pruszków.

Gospodarze rozpoczęli niedzielne spotkanie z animuszem, w pewnym momencie prowadzili nawet 8:0. Ostry start podziałał jednak na pruszkowian jak kubeł zimnej wody i już na mecie pierwszej kwarty wypracowali sobie oni 6-punktowe prowadzenie. Przewagę podobnej miary utrzymywali przez niemal całe spotkanie - dość powiedzieć, że Poloniści tylko raz zdołali się do Znicza faktycznie zbliżyć. W trzeciej kwarcie zniwelowali stratę do trzech oczek, czystą sytuację zmarnował jednak Kamil Pietras i marzenia o dogonieniu przeciwnika obróciły się w proch.

Kluczem do sukcesu Znicza była równa forma całego zespołu. Dwucyfrową liczbę punktów przekroczyło aż pięciu zawodników, na wybitnej skuteczności zagrał przede wszystkim Marek Szumełda-Krzycki. Pruszkowianie z łatwością wchodzili pod warszawski kosz, mieli sporo zbiórek w ataku. Na tablicach królował przede wszystkim Przemysław Szymański, który w sumie zbierał tego dnia 10-krotnie. Po drugiej stronie 8 razy sztuki tej dokonał Michał Jankowski, grę Polonii tradycyjnie ciągnął on do spółki z zabójczo skutecznym Michałem Michalakiem (w niedzielę 25 oczek).

Czego zabrakło Polonii, by pokonać Znicza? - Przede wszystkim doświadczenia - nie kryje trener stołecznego zespołu, Arkadiusz Miłoszewski. - Był też problem ze zbiórkami w obronie. Mieliśmy może delikatną przewagę wzrostu, ale to rywale byli mobilniejsi - tłumaczy. - Oczywiście, są też jakieś optymistyczne akcenty. Mówiłem moim zawodnikom, że taki Czubek ma więcej lat niż dwaj moi zawodnicy razem wzięci. To są talenty, oni wciąż się uczą - zaznacza. Sytuacja w tabeli robi się jednak coraz trudniejsza, a czas przeznaczony na edukację kurczy w zastraszającym tempie.

Znicz wygrał po raz trzeci z rzędu, ugruntowując dzięki temu swoją pozycję w środku pierwszoligowej tabeli. Podopieczni Pawła Czosnowskiego kończą więc rundę w nastrojach znakomitych, w sumie zanotowali więcej zwycięstw niż porażek (8-7) i urastają powoli do miana jednego z naczelnych kandydatów do miejsca w fazie play-off. Polonia na koniec roku stoczyła się na samo dno, niżej w tabeli stoją jedynie akcje GKS-u Tychy, który wciąż ma jednak spotkanie zaległe. Po świętach Miłoszewskiego czeka sporo pracy, a pierwsze efekty obejrzeć będzie można w połowie stycznia.

Polonia 2011 Warszawa - MKS Znicz Basket Pruszków 86:94 (19:25, 23:19, 18:22, 26:28)

Polonia 2011: Michalak 25, Jankowski 17, Pietras 14, Glabas 12, Łańcucki 8, Kowalczyk 5, Nowicki 4, Holnicki-Szulc 1, Zięba 0, Solanikow 0.

Znicz: Szymański 19, Szumełda-Krzycki 16, Suliński 15, Weatherspoon 13, Misiewicz 11, Fraś 8, Malewski 7, Czubek 5, Makander 0.

Źródło artykułu: