To było szczególnie ważne spotkanie, a nawet swego rodzaju mecz na przełamanie dla Pawła Kikowskiego. Po kilku słabszych występach, w których spędził niewiele minut na parkiecie, wreszcie zagrał długo (ponad 35 min.) i skutecznie. - Na pewno czuję się bardzo dobrze, ponieważ ostatnio nie szło mi najlepiej. Po meczu z Turowem jestem szczęśliwy i spokojniej spędzę święta. Jeszcze musimy dobrze zagrać z Polonią w Pucharze Polski. Cała drużyna zasłużyła na sukces. Ciężko pracowaliśmy w obronie już pod koniec drugiej kwarty. W dalszej części meczu kontynuowaliśmy dobrą grę. Trochę pod koniec spadła koncentracja i daliśmy się dogonić. Cały czas powtarzaliśmy sobie jednak, że jest to nasz mecz i nie możemy wypuścić wygranej z rąk - stwierdził były gracz Union Olimpiji Lublana.
Pod nieobecność Marcina Stefańskiego to właśnie Kikowski dominował w punktach i zbiórkach w zespole Trefla Sopot. Jego drużyna pokonała PGE Turów Zgorzelec dwoma "oczkami", a sam zawodnik zdobył 21 punktów (4/6 za trzy), dorzucając 7 zbiórek (najwięcej w swoim zespole) oraz 3 asysty.
Widać, że Kikowski sprężył się na mecz z Turowem, z którym niegdyś o mało co nie podpisał kontraktu. Było to przed poprzednim sezonem. Wówczas wybrał ofertę Olimpiji Lublana i grę w Eurolidze. - Rzeczywiście tak było. Byłem dogadany z zarządem klubu ze Zgorzelca. W ostatniej chwili otrzymałem ofertę gry w Olimpii Lublana a więc klubu znanego w całej Europie. Trudno było z tego nie skorzystać. Wyszło jak wyszło w Olimpii. Teraz troszkę może żałuję, ale nie ma co jednak wracać do przeszłości. Specjalnie na mecz z Turowem się nie motywowałem. Chciałem wreszcie tutaj wygrać, gdyż wcześniej mi się to nie udawało. Bardzo się cieszę z przełamania złej passy - zaznacza Kikowski.