Wiadomo było, że skład drużyny musi zostać zdecydowanie wzmocniony, żeby mógł walczyć o utrzymanie się w lidze. Sprowadzono wychowanków Wojciecha Kukuczkę oraz Artura Mrówczyńskiego, a także Pawła Zmarlaka i Marcina Środę. W Rybniku pojawił się również nowy szkoleniowiec Włodzimierz Środa, który miał za zadanie zastąpić Dariusza Szczubiała. Jak się później okazało, powiedzmy sobie to szczerze, trener rybnickiej drużyny był zdecydowanie najsłabszą częścią układanki zwanej MKKS Rybnik.
Rybnicki beniaminek, jak to na debiutantów przystało, prezentował bardzo nieobliczalny styl i poziom gry. Zwycięstwa z potentatami takimi jak Sportino Inowrocław czy Znicz Jarosław (oba te teamy uzyskały awans do Dominet Bank Ekstraklasy), przeplatał porażkami z drużynami notowanymi o wiele niżej - Żubrami Białystok czy Siarką Tarnobrzeg. Takie to już niepisane prawo beniaminka, że może przechodzić z formą ze skrajności w skrajność.
Ostatecznie nie udało się po rundzie zasadniczej zapewnić ligowego bytu i trzeba było przystąpić do walki w play outach. Trzeba było, ale jednak nie do końca... bo drużyna została wycofana z rozgrywek przed potyczkami z rezerwami Prokomu Trefla Sopot. Decyzja szokująca, podjęta jak by z dnia na dzień - no i nie ma już MKKS-u na pierwszoligowych parkietach. CSzkoda, bo tyle pracy poszło na marne. Ale jak to mówią, bez pracy nie ma kołaczy, a bez pieniędzy nie ma nic...
Rybnicka drużyna ma wystartować w II lidze. Jednak i tu potrzebne są niemałe fundusze, tym bardziej, że - z nie wiadomo jakiego powodu - Rybnik trafił do lekko niesprzyjającej grupy. I tak zamiast na wyjazd do pobliskich Żor (ok. 20 km) pojedzie na mecz do Szczecina - biednemu wiatr w oczy.
Jak na razie nie ma dla MKKS-u żadnej pozytywnej nowiny. Pozostały długi wobec zawodników, którzy już poszukują sobie nowych pracodawców. Mirosław Frankowski z Pawłem Zmarlakiem związali się z Big Starem Tychy. W Rybniku z pewnością nie zobaczymy również Kukuczki i Mrówczyńskiego (mówi się, że kolejnym przystankiem tego rozgrywającego będą Katowice). Krajobraz po spadku na rybnickim terenie nie jest więc za ciekawy i rysuje się w szarych kolorach. Prezes powiedział jednak, że jak kapitan, tonącego okrętu nie opuści go i będzie szukał ratunku. Oby nie doszło tylko do tego, że skład MKKS-u przed nowym sezonem będzie budowany, jak ten Hawajskich Koszul Żory - czyli chodźmy na Rybnicką Amatorską Ligę Koszykówki i weźmy kilku wybijających się zawodników, a nóż któryś okaże się odkryciem na miarę drugiej ligi.
Co zatem przyniesie nowy sezon w MKKS-ie? W Rybniku dominują dwa stwierdzenia: "strach się bać!" lub ewentualnie "jakoś to będzie i damy radę". Oby po sezonie można było powiedzieć "jakoś to było i daliśmy radę". Dobrze, że w rybnickiej lidze amatorskiej gra tylu dobrych zawodników, że i na dwie drugoligowe drużyny wystarczy.