Sam na Sam z Koszem: Nie życz drugiemu co Tobie niemiłe

Po dłuższej przerwie zapraszam do pierwszego w nowym roku odcinka Sam na Sam z Koszem. Tym razem o braku deszczu z bardzo dużej chmury, pięknych kobietach w męskich szatniach, a także tych zdecydowanie mniej urodziwych o imieniu Karma…

Piotr Kolanowski
Piotr Kolanowski

The Melo Show - na razie niewypał

Prawdę mówiąc liczyłem po cichu na to, że do piątku będzie już po sprawie i będę pisał o tym, kto wg mnie najlepiej wyszedł na tej wymianie. Niestety, póki co nic z tego nie wyszło. Jeden z największych transferów w historii na linii Denver - New Jersey via Detroit miał sprawić, że Michaił Prochorow i Jay-Z wreszcie będą mieli u siebie gwiazdę NBA z pierwszej półki (bez obrazy Devin Harris i Brook Lopez). Do lutowego deadline jest jeszcze jednak trochę czasu, więc nie pozostaje nam nic innego jak czekać na rozwój sytuacji.

Osobiście chciałbym ponownie zobaczyć duet Chauncey Billups (który jednak grozi wykupieniem swego kontraktu w przypadku transferu do Nets) i Rip Hamilton w akcji. Obaj mają chyba jeszcze dość przysłowiowego paliwa w baku, aby w ewentualnym połączeniu z Carmelo Anthonym, Lopezem, a także coachem Averym Johnsonem i Kim Kardashian na trybunach mogli namieszać nieco w Konferencji Wschodniej. Ale to tylko moje pobożne życzenia. Chyba czas odpalić NBA 2K11… Na miejscu Nets i tak w pierwszej kolejności wymieniłbym te ich paskudne czerwone stroje.

Lecz skoro już o Billupsie mowa. Jeśli faktycznie Nuggets włączyliby go do wymiany, a ten by ją zbojkotował i rozwiązał umowę, to w jakim zespole tzw. mistrzowskiego kalibru widzielibyście go najchętniej?

Nie ma jak w domu, czyli Rosjanie w krainie Mormonów

Andrei Kirilenko i jego ponoć znana żona Masha (z domu Łopatowa) zostali w poniedziałek oficjalnie obywatelami Stanów Zjednoczonych Ameryki. Wszystkiego dobrego życzą SportoweFakty.pl. Z Polski.

Sheed, wracaj na parkiet!

Jeden z moich ulubieńców zajmujących się NBA od strony czysto dziennikarskiej, czyli Stephen A. Smith powiedział ostatnio coś, co sprawiło, że zupełnie zapomniałem o wszystkich spekulacjach transferowych na linii Denver – New Jersey/New York. Rasheed Wallace wróci do gry i to jeszcze w tym sezonie. Oczywiście do Boston Celtics. Źródło informacji: sam zainteresowany.

Wow… Cóż to by się wówczas działo w ich szatni. Cała zabawę jednak agent Sheeda, który stwierdził, że jego klient nigdzie się nie wybiera, a przynajmniej nie na koszykarskie parkiety. Ja wierzę mimo wszystko, że jest to możliwe. Wierzę Stephenowi. W końcu bodaj to u niego na Twitterze po raz pierwszy można było przeczytać o tym, że LeBron James i Chris Bosh trafią latem do Miami Heat. I wtedy naprawdę mało kto w to wierzył.

”Karma to s**a!”

Widzieliście co we wtorkową noc Lakers zrobili Cleveland Cavaliers? 57 punktów rzuconych przez Cavs to najgorszy wynik w historii klubu, a zarazem najlepszy w dziejach Jeziorowców, jeśli chodzi o defensywę w epoce zegara 24 sekund. Co na to LeBron? Ten sam LeBron, którego właściciel Cavaliers Dan Gilbert zjechał jak (wpiszcie tu dowolne porównanie) w swoim otwartym liście do kibiców po jego przejściu do Heat? - Karma to s**ka. Dopadnie cię za każdym razem, Niedobrze jest życzyć źle innym, bo Bóg widzi wszystko! – napisał na swoim koncie na Twitterze. Gilbert gwarantował również, że Cavs zdobędą tytuł szybciej niż Miami Heat. Wierzy mu ktoś?

LBJ wykazał się jednak brakiem konsekwencji (nie po raz pierwszy zresztą - pamiętacie obietnicę udziału w konkursie wsadów?) i przed środowym meczem z L.A. Clippers mówił dziennikarzom, że wpis wcale nie dotyczył Cavaliers i ich właściciela. Nie LeBron, nie wierzę ci.

Powiedz co cię boli i czego się boisz

Psycholog sportowy to często temat tabu. Mało kto przyznaje się do korzystania z jego usług. Sytuacja niemalże identyczna jak z chodzeniem do agencji towarzyskich. Ostatnio przełamał się jednak środkowy Pacers Roy Hibbert, który otwarcie powiedział o swojej potrzebie porozmawiania z fachowcem "od głowy".

Proszę wyprowadzić te piękne kobiety z szatni!

O właścicielu Los Angeles Clippers krążą same złe opinie. Donald Sterling uchodzi w lidze za chama, rasistę i nie wiadomo kogo jeszcze. Było już głośno o jego nieco niesmacznych zachowaniach względem Barona Davisa. Ostatnio światło dzienne ujrzała jeszcze jedna sprawa z nim związana. Elgin Baylor, legenda NBA i były generalny menadżer Clippers, który obecnie walczy ze Sterlingiem w sądzie, ujawnił, że swego czasu docierały do niego skargi ze strony zawodników na zachowanie ich pracodawcy. Otóż Sterling miał ponoć w zwyczaju wpadać do szatni graczy Clippers tuż po zakończeniu meczu w towarzystwie pięknych kobiet. Brzmi raczej niegroźnie, prawda? Jednak nie to raziło koszykarzy, a raczej teksty wygłaszane wówczas przez jurnego Donalda w stylu: - Spójrzcie na te piękne czarne ciała. Oczywiście gracze byli wówczas świeżo po prysznicu, ubrani co najwyżej w ręczniki. Nazwiska najbardziej urażonych? Elton Brand, Sam Cassell i Corey Maggette. Cóż, mnie tam mogą nazywać ”pięknym białym ciałem”. Nie będę się gniewał.

NBA Top 10

A tak z innej beczki, co właściwie będzie dla Was akcją tego tygodnia? Kontuzja kostki Bena Wallace’a przy rzucie sędziowskim w Chicago, 5 przewinień technicznych dla Minnesoty Timberwolves w ciągu 10 sekund trzeciej kwarty przeciwko San Antonio Spurs, czy może ledwie około tysiąca kibiców na meczu w Charlotte między Bobcats i Memphis Grizzlies? Stawiam na to drugie.

Lakers vs Celtics – ciąg dalszy

- Bez dwóch zdań. Wygralibyśmy tamte finały. Nie sądzę, aby jakiekolwiek zespół potrafił nas pokonać w siedmiomeczowej serii. Mamy na to zbyt głęboki skład, za dużo doświadczenia i za dużo twardo walczących graczy - Kendrick Perkins z Boston Celtics, wielki nieobecny decydującego meczu nr 7 finałów 2010.

Kolejny powód, dla którego chcę powtórki ubiegłorocznych finałów. Bez urazy dla fanów Miami, Orlando itd.

Twój szczęśliwy numerek…

… To 20. Dokładnie tyle piłek pod bronioną tablicą zebrał Andrew Bogut w miniony piątek przeciwko Miami Heat. To wyrównany rekord klubu z Milwaukee. Ostatnio taki wynik zaliczył sam Kareem Abdul-Jabbar 25 marca 1975 r. Imponujące, czyż nie?

Kolejny sukces rodem z Made in China

Steve Nash nie jest już reprezentowany przez firmę Nike. Były dwukrotny MVP ligi dołączył do takich graczy jak Shaquille O’Neal czy Baron Davis i podpisał kontrakt z chińską firmą obuwniczą. Nowy sponsor Nasha to Luyou. Nie szukajcie tego nawet w polskich sklepach.

I na koniec sprostowanie. W ostatnim Sam na Sam z Koszem napisałem, że Phil Jackson brał udział we wszystkich "świątecznych" meczach nieprzerwanie od 1999 r. Nie jest to oczywiście prawda, bo nie wziąłem pod uwagę jego rocznej przerwy w pracy w sezonie 2004/2005. Wielkie podziękowania dla Jakuba N. za przypomnienie.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×