We Włocławku wszyscy powtarzają chórem, że są w bardzo trudnym położeniu, bo przegrali cztery ostatnie mecze i nastroje w zespole nie mogą być wesołe. Z drugiej strony jednak każdy podkreśla ciężką pracę, która przecież musi dać wymierne efekty. Te słowa z pewnością przed snem na ukojenie powtarza sobie trener Anwilu, Emir Mutapcić. On póki co, odkąd przybył na Kujawy, wygrał tylko jeden nieistotny mecz w Pucharze Europy, przegrywając w tych rozgrywkach również jeden raz i trzykrotnie ulegając w lidze.
Mimo wszystko jednak w ekipie wicemistrzów Polski nie ma objawów paniki, bo styl, który prezentuje zespół bośniackiego szkoleniowca jest daleko lepszy od tego, za czasów poprzedniego trenera. Pojawiły się nowe schematy ofensywne i defensywne, u zawodników widać większe zaangażowanie. Mutapcić chce bazować na bardzo intensywnej i urozmaiconej obronie, która w meczu z PGE Turowem Zgorzelec była naprawdę z wysokiej półki. Problem w tym, że w ofensywnie jego podopieczni nie sprostali wymaganiom i przegrali po raz czwarty z rzędu w TBL.
Zgoła inne humory panują w Gdyni. Trener Tomas Pacesas wpada co prawda we wściekłość, gdy pyta się go o występy jego podopiecznych w Eurolidze i Zjednoczonej Lidze VTB (i tu, i tu mistrzowie Polski zanotowali prawdziwą kompromitację), ale jeśli chodzi o ligę nie ma powodów do narzekań. Fakt, Asseco Prokom przegrał w tym sezonie dwa spotkania (z Zastalem Zielona Góra i PBG Basketem Poznań), ale wynikało to raczej z zawirowań w ponad dwudziestoosobowym składzie i braku odpowiedniej chemii w zespole.
Od kilku tygodni mistrzowie Polski prezentują bardzo solidną formę - jeszcze w starym roku ograli ówczesnego lidera tabeli, Energę Czarnych Słupsk, nie tak dawno nie pozostawili złudzeń w konfrontacji z dotychczasową rewelacją sezonu, Zastalem Zielona Góra, zaś w ostatniej kolejce rozgromili Polonię Warszawa, pozwalając jej zdobyć ledwie 40 punktów. A przecież tydzień wcześniej Anwil męczył się w stolicy niemiłosiernie i ostatecznie przegrał przez brak koncentracji w obronie w finalnej akcji...
Choć różnice w formie są widoczne poprzez chociażby układ tabeli, oba zespoły posiadają w swoich składach graczy, których wzajemna rywalizacja doda kolorytu sobotniemu pojedynkowi. Potężny i skuteczny w tym sezonie Ratko Varda oraz ukierunkowany defensywnie Adam Łapeta zmierzą się z może mało efektownym, ale solidnym i efektywnym Paulem Millerem oraz dynamicznym Erikiem Hicksem. Starcia tej czwórki w walce o punkty czy zbiórki na pewno wpłyną na końcowy rezultat.
Najwięcej będzie zależeć jednak od postawy Daniela Ewinga. Kapitan Asseco Prokomu to zarazem najrówniej grający koszykarz drużyny w tym sezonie. Przeciętnie w każdym spotkaniu zdobywa 12,7 punktu, a na dodatek dokłada jeszcze 4,1 asysty i 3,7 zbiórki. To od niego rozpoczyna się każda akcja zaordynowana prze litewskiego trenera i to on bierze na siebie odpowiedzialność za rzuty, gdy wynik jest na styku, tak jak chociażby w meczu z Energą Czarnymi. Amerykanin najpierw znalazł wolne miejsce pod koszem i łatwo zdobył punkty, a następnie pewnie egzekwował rzuty wolne, wymuszając wcześniej faule.
Dlatego jeśli Chrisowi Thomasowi, który powinien wystąpić już bez bandażu na kontuzjowanym ostatnio nadgarstku i w większym wymiarze czasowym niż przeciwko Turowowi, uda się zastopować przynajmniej częściowe zapędy snajperskie lub kreatorskie Ewinga, Anwilowi będzie grało się o wiele łatwiej. Amerykanin w pełni formy, trafiający po indywidualnych rzutach z półdystansu czy wymuszający przewinienia to jednak pół sukcesu gdynian.
Drugie pół do solidna postawa całego szeregu "pomocników" drugiego planu: Filipa Videnova, Piotra Szczotki czy Adama Hrycaniuka. Trener Mutapcić natomiast liczy, że wraz z ograniczeniem Ewinga w parze będzie iść dobra dyspozycja w ofensywie rozczarowujących ostatnio najlepszych strzelców Anwilu: Andrzeja Pluty (na siedem ostatnich meczów tylko raz przekroczył barierę 10 oczek) i Nikoli Jovanovicia (częste oddawanie nieprzygotowanych rzutów).
Warto dodać, że tuż po sobotnim meczu (godz. 16.00, transmisja w TVP Sport), który dokończy 11. kolejkę, gwiazdy obu zespołów udadzą się na niedzielny Mecz Gwiazd w Kaliszu. Chodzi o wspomnianych wcześniej: Daniela Ewinga i Ratko Vardę z Asseco Prokomu i Andrzeja Plutę i Nikolę Jovanovicia z Anwilu.